„P. Diddy i Sam Bankman-Fried.”, — informuje: www.coindesk.com
W niespotykanym dotąd obrocie wydarzeń światy hip-hopu i kryptowalut zderzyły się za kratkami, gdy rapowy potentat P. Diddy znalazł się w pułapce dzielenie komórki z Samem Bankman-Friedem, zhańbionym baronem kryptowalut. To taki nagłówek, który zostałby odrzucony jako pasza dla tabloidów — ale jest prawdziwy. Podczas gdy szczegóły ich domniemanych i skazanych przestępstw różnią się drastycznie, to fakt, że dwóch wysoko latających osobników mogło rozbić się w tak spektakularny sposób, pokazuje, że nikt nie jest odporny na odpowiedzialność, bez względu na to, ile pieniędzy lub wpływów posiada.
Parowanie współwięźniów jest ciekawe. Diddy, ikona kultury, która zdefiniowała na nowo przemysł muzyczny i rozszerzyła swoje imperium na modę, alkohol i rozrywkę, ma teraz więcej wspólnego z Bankman-Friedem, niż kiedykolwiek sobie wyobrażał. Bankman-Fried, kiedyś twarz krypto, teraz uosabia jego podejrzany potencjał. Ich wspólna cela jest surowym symbolem tego, co się dzieje, gdy bogactwo i sława, które chroniły ich przez tak długi czas, w końcu się rozpadają.
Godne uwagi jest również stado prawników krążących teraz wokół głośnych spraw tych mężczyzn. Wysoko postawieni prawnicy kochają takie sprawy z jakiegoś powodu — są one decydujące dla ich kariery. Wygranie lub nawet przegranie takich spraw zapewnia uwagę mediów i często prowadzi do wyższych stawek i większych klientów w przyszłości. Znany klient to nie tylko sprawa; to scena.
Zespoły prawne niewątpliwie będą walczyć o najlepsze wyniki zarówno dla Diddy’ego, jak i Bankman-Fried, ale nie myl się, prawdopodobnie są równie zaangażowani w swoją własną sławę. Spektakl dwóch różnych, ale równie znanych postaci dzielących celę więzienną tylko wzmacnia prestiż związany z tymi sprawami. Dla wielu prawników dreszczyk emocji towarzyszy poruszaniu się w napięciu między opinią publiczną a prawem — a gdy ich klienci są powszechnie znani, stawka i nagrody są jeszcze wyższe.
W świecie, w którym public relations często nakładają się na strategię prawną, głośne sprawy takie jak te dotyczą kształtowania narracji w takim samym stopniu, jak werdyktów. A w sądzie opinii publicznej nawet winny człowiek może wyjść z tego zwycięsko — zwłaszcza z odpowiednim prawnikiem.
Ale poza nagłówkami, najważniejszą rzeczą z perspektywy społecznej jest to, że nie zobaczymy powtórki Jeffreya Epsteina, w której domniemani współsprawcy są chronieni przed wzrokiem na czas nieokreślony. Świat musi wiedzieć, kto jest głównym decydentem, potencjalnie narażonym na szantaż za haniebne występki. Miejmy nadzieję, że media nie dadzą się rozproszyć szumowi medialnemu i tym razem będą naciskać na pełne ujawnienie.
Uwaga: Poglądy wyrażone w tym artykule są poglądami autora i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy firmy CoinDesk, Inc. ani jej właścicieli i podmiotów stowarzyszonych.