“Miał być zbawcą polskiej kadry. W latach 80. ubiegłego wieku należał do najzdolniejszych piłkarzy urodzonych nad Wisłą. W 1988 roku dokonał jednak wyboru, który zaważył na jego dalszej reprezentacyjnej karierze. W poszukiwaniu lepszego życia uciekł za granicę. Grał w Bundeslidze i Holandii, ale w kadrze rozegrał tylko 16 meczów. Dziś ma 59 lat i po karierze piłkarskiej trudnił się wieloma pracami. O kim mowa?”, — informuje: www.sport.pl
Mógł być zbawcą kadry. Tym zajął się po karierze Po karierze piłkarskiej Rudy wiedzie normalne życie. Nie jest związany z piłką nożną. Okazuje się, że trudnił się wieloma niepowiązanymi ze sobą zajęciami. Jednym z nich było między innymi odholowywanie samochodów.
– Miałem różne zlecenia, najczęściej musiałem zabierać z ulic źle zaparkowane samochody i odwozić je na parking policyjny. Miałem też inne zadania, np. ściąganie pojazdów na zlecenie urzędu skarbowego. Zdarzyło się, że woziłem naprawdę luksusowe auta, jak chociażby ferrari. Najgorsze były jednak jazdy do samochodów po wypadkach, niektóre tak mocno uderzały w mury lub latarnie, że trudno było potem rozpoznać, co to za marka – zdradził Rudy w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
16-krotny reprezentant Polski przyznał, że nie bał się żadnej pracy fizycznej. – Stawianie ścian, układanie podłóg, szpachlowanie, inne zadania. Wszystkiego się nauczyłem. Dzięki pracy na budowie nie musiałem chodzić na siłownię, zachowałem formę. Ale nosiło mnie trochę, chciałem spróbować jeszcze innych rzeczy – dodał.
Najbardziej nietypową pracą, jaką zarabiał na swoje życie, było operowanie drona. Musiał zdobyć odpowiednie uprawnienia i znalazł zatrudnienie w firmie, która odpowiadała za przewóz gabarytów. Dziś, jak przyznaje w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”, pracuje w sklepie ortopedycznym. – Doradzam ludziom, jakie wkładki do butów będą dla nich najlepsze. Tak naprawdę prowadzę spokojne życie, jak zwykły człowiek. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego – skwitował.