30 października, 2024
Rolnicy nie dowierzają. Postawili im szlaban na środku pola thumbnail
Z OSTATNIEJ CHWILI

Rolnicy nie dowierzają. Postawili im szlaban na środku pola

Kolejarze z PKP-PLK zamontowali zamykane na kłódkę rogatki na linii kolejowej. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że trasa jest nieczynna od ponad 20 lat i brakuje fragmentu torów, przez co żaden pociąg nie przejedzie. Rolnicy, którzy jadą do swoich pól, muszą za każdym razem zgłaszać przejazd i czekać na zgodę. – To jest głupizna i tyle – komentują. Materiał Interwencji.”, — informuje: www.polsatnews.pl

Kolejarze z PKP-PLK zamontowali zamykane na kłódkę rogatki na linii kolejowej. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że trasa jest nieczynna od ponad 20 lat i brakuje fragmentu torów, przez co żaden pociąg nie przejedzie. Rolnicy, którzy jadą do swoich pól, muszą za każdym razem zgłaszać przejazd i czekać na zgodę. – To jest głupizna i tyle – komentują. Materiał „Interwencji”.

Ponad trzy lata temu kolejarze przyjechali do miejscowości Binino w Wielkopolsce. Na jednym z przejazdów kolejowych łączących pola zamontowali rogatki i kazali podpisać rolnikom umowy o przejęciu odpowiedzialności za przejazd.

Postawili rogatki pośrodku pola. Pociąg nie jechał tędy od ponad 20 lat – Cały czas się zastanawiamy, przed czym te szlabany mają chronić. Nie wiemy. To jest głupizna i tyle. Na każde pytanie dlaczego, odpowiadają: nam kazali, my tak musimy. Gdybyśmy się nie zgodzili, to by nam zamknęli przejazd – mówią dziennikarzom „Interwencji” rolnicy z Binina.

Rolnicy w umowach otrzymali polecenie każdorazowego zamykania przejazdu na kłódkę. Otwierać mogą go tylko, gdy będą przyjeżdżać. Pan Grzegorz nawet kilka razy dziennie musi to zrobić i za każdym razem procedura jest taka sama. Dotyczy ona wszystkich z rolników.

ZOBACZ: „Interwencja”. Wskazał policji złodziei auta za pół miliona. Służby są bezsilne

– Muszę zejść, otworzyć, drugą kłódkę otworzyć, szlabany pootwierać, przejechać, zejść, pozamykać je znowu. Potem pojechać, wykonać pracę, a jak będę wracać: zejść, otworzyć, pozamykać i pojechać. To paranoja  – mówi. 

– To nie jest tak, że nie ma nic do roboty na kolei, pracy jest ogrom, więc mnie przeraża, że mnóstwo energii idzie w zajmowanie się pierdołami. Rzeczami, które uprzykrzają ludziom życie, a nijak się mają do bezpieczeństwa – ocenia Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.

I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ta linia kolejowa jest nieczynna od ponad 20 lat. Tory są zarośnięte, a w pewnych miejscach ich brakuje. Żaden pociąg tędy nie przejedzie, ponieważ tory są odcięte z dwóch stron, a pobliski zabytkowy dworzec w Bininie został sprzedany.

PKP PLK mówi o przepisach, ale respektuje je tylko w niektórych miejscach – Zdaję sobie sprawę, że pociągi tam nie przejadą, ale to linia istniejąca, a według przepisów istniejące przejazdy na liniach istniejących, nawet nieużytkowanych, muszą mieć zabezpieczenia. Jesteśmy zobowiązani to respektować – tłumaczy Radosław Śledziński z PKP PLK w Poznaniu.

Reporter: Mówi pan o przepisach, dlaczego sami ich nie przestrzegacie. Przed każdym przejazdem powinien być znak dla maszynisty, powinny być semafory, znaki, że pociąg zbliża się do przejazdu drogowo-kolejowego.

Radosław Śledziński: Jeżeli mówimy o czynnych liniach kojowych – jak najbardziej. 

Na uwagę reportera, że takich oznaczeń nie ma na linii w Bininie przedstawiciel PKP PLK już nie umiał odpowiedzieć.

ZOBACZ: „Interwencja”: Zapłacili za działkę, ale nie mogą zbudować domu

Rolnicy nie tylko kilka razy dziennie muszą otwierać i zamykać przejazd, ale także są zobowiązani do płacenia za możliwość korzystania z niego. Kiedy przed laty linia była jeszcze użytkowana, w tym miejscu nigdy nie było rogatek.

– To, że tam są szlabany, kłódki, to już jest śmieszne, ale że trzeba dzwonić do dyżurnego ruchu i uprzedzać, że „będę jechać traktorem, czy jakieś pendolino mnie nie rozwali?”, kiedy po bokach tego przejazdu nie ma nawet torów, to jest kuriozum  – podsumowuje Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.

– Zapis prawny, który jest egzekwowany sztucznie, nie służy niczemu, a na pewno nie bezpieczeństwu, w tym przypadku rolników. Jest to pewien teatr, którzy oni muszą odgrywać. To przejaw niezdrowej biurokracji nad zdrowym rozsądkiem – dodaje adwokat Mariusz Paplaczyk.

Biurokracja ponad rozsądkiem. Po interwencji PKP-PLK zmieniło decyzję Kilka miesięcy temu pan Janusz zapomniał zamknąć rogatki na kłódkę. Nagle pojawiła się inspekcja i kolejarze pisemnie zagrozili rolnikom karami finansowymi lub likwidacją przejazdu. Bo według PKP-PLK formalnie linia kolejowa istnieje.

Redakcja „Interwencji” sprawdziła inne drogi gminne i powiatowe, które krzyżują się z tą samą nieużytkowaną linią kolejową. Tam nie tylko nie ma rogatek, ale brakuje nawet informacji o przejazdach kolejowych. Okazuje się, że w działaniach kolejarzy nie ma konsekwencji. Od urzędników nie wymagają dbania o bezpieczeństwo przejazdów na tej trasie kolejowej, ale od rolników – już tak.

– Tutaj jest trasa kolejowa, która przechodzi przez drogę powiatową Wronki – Pniewy. Droga ruchliwa, to jest ta sama linia, która przechodzi przez naszą miejscowość. Widać ślady torów, szyny są zaasfaltowane równo z torami i nie ma oznaczenia, że jest przejazd – zaznacza pan Adam.

ZOBACZ: „Interwencja”. Kupili w internecie ubrania. Setki poszkodowanych

Burmistrz miasta i gminy Ostroróg Jarosław Libera przyznaje, że zgodnie z przepisami powinno istnieć oznakowanie na drogach o przejazdach. – Żadnych żądań z PKP jednak nie było – zaznacza.

Po interwencji dziennikarzy zdarzył się cud. I to bez zmiany przepisów. Kolejarze wycofali się  ze swoich niedorzecznych decyzji. Rolnicy swobodnie będą mogli dojeżdżać do pól. – Przygotowaliśmy aneksy dla wszystkich osób, które wykorzystują ten przejazd, nie będzie już obowiązku zamykania rogatek, dbania o zabezpieczenie przejazdu – informuje Radosław Śledziński z PKP PLK w Poznaniu.

– Gdzie takie cuda się dzieją? Gdzie to pan załatwił tak dzisiaj? Przez noc tak właściwie… O to chodziło, żeby nie tylko naświetlić sprawę, ale coś załatwić. Wychodzi na to, że telewizja musiała przyjechać. Wszystkie trudne sprawy można rozwiązać, jak telewizja przyjedzie. To nie pierwszy raz – cieszą się rolnicy.

Cały materiał dostępny na stronie „Interwencji”.

Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo…

Czytaj więcej

Powiązane wiadomości

Fundusz gwarancyjny wystawił na aukcję kolejne aktywo

ua.news

Naklejki na tysiącach grobów we Wrocławiu. Ostrzeżenie tuż przed 1 listopada

polsat news

Paulina Matysiak: Rozważyłabym kandydowanie na prezydenta Polski

rmf24 .pl

Zostaw komentarz

This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Zaakceptować Czytaj więcej