„Jako państwo nie udało nam się przeprowadzić reformy Prokuratury Generalnej.„, informuje: www.pravda.com.ua
Nawet trochę niezręcznie jest cytować kolejny dowcip o przenoszeniu łóżek w burdelu, ale co zrobić. Bo po co dyskutować o zmianie Prokuratora Generalnego, skoro trzeba zmienić „burdel”? To znaczy, przepraszam, Prokuratura Naczelna Ukrainy (dalej – GPU)która od dawna potrzebowała zmian instytucjonalnych. Takie, w których proces czynności dochodzeniowych i nadzoru proceduralnego zostanie zorientowany na swoje podstawowe zadanie – wykonywanie funkcji organów ścigania. Bo sama zmiana Prokuratora Generalnego nie wpłynie na zajmowanie się informacją poprzez rozwiązanie kwestii politycznych i wzbogacenie konkretnych urzędników.
Osobiście nie cieszę się ze zwolnienia Kostina. Nie dlatego, że go lubię. I dlatego, że powinni byli go wypuścić już dawno temu. Na długo przed absolutnie szaloną aferą z niepełnosprawnymi prokuratorami i ich emeryturami. Na długo przed tym, jak jego zastępca Wierbytski został zdemaskowany za kupno drogiej kamienicy na frontowej osobie. Gdzieś na etapie niekończącej się serii afer związanych z GPU, dotyczących presji na przedsiębiorców w czasie wojny na pełną skalę, kiedy ukraiński biznes jest już na skraju przetrwania.
Dlatego nie trzeba zwalniać jednego urzędnika, ale zmienić system, w którym w ogóle możliwe będzie utrzymanie takiego urzędnika u władzy.
Dla obiektywnego zrozumienia, co dokładnie należy zmienić, jestem gotowy zgłosić dzisiejszą Prokuraturę Generalną listę roszczeń.
Pierwszym jest to korupcja.
Na Ukrainie prokuratorzy stają się specjalnie po to, aby się wzbogacić. Schemat śledczy-prokurator-sędzia w dalszym ciągu doskonale realizuje ten cel pomimo 10 lat reform antykorupcyjnych. Oczywiście wielomilionowe siły bezpieczeństwa czasami są zaangażowane w sprawy karne, a czasami ktoś zostaje nawet ukarany. Na liście podejrzanie zamożnych prokuratorów pojawiają się jednak coraz to nowe twarze, a końca nie widać.
Drugi wniosek jest taki wpływ polityczny. Cóż, nasi przywódcy polityczni są przyzwyczajeni do tradycyjnego wykorzystywania Prokuratury Generalnej jako instrumentu nacisku politycznego i coś się nie zmienia, niezależnie od tego, jak zmieniają się twarze samych przywódców politycznych.
Trzeci jest straszna nieskuteczność. Prokuratura Generalna dysponuje znacznymi zasobami kadrowymi, co absolutnie nie odpowiada skrajnie niskim wynikom jej pracy. W szczególności w zakresie prowadzenia dochodzeń w sprawach o korupcję i przestępstwa gospodarcze. Prokuratorzy nie rozumieją, czym jest działalność gospodarcza, a każdy proces biznesowy po prostu postrzegają jako coś, co należy zatrzymać lub zmiażdżyć. Dla prokuratora nie ma pojęcia „biznes”, dla prokuratora jest pojęcie „karne wzbogacenie się przez grupę osób na podstawie wcześniejszego spisku polegającego na utworzeniu przedsiębiorstwa”.
Czwarty jest problemy kadrowe.
Są to zarówno nominacje polityczne, jak i nominacje „blat”, przez co kwalifikacje wielu pracowników są szczerze mówiąc niskie. Jest to zaangażowanie i zależność od wpływu wyższych urzędników.
piąty – krytyczne niepowodzenia we wdrażaniu reform. Gdyby taka była wola pracowników wydziału, samo słowo „reformy” byłoby w Prokuraturze Generalnej zakazane jako szkodliwe – bo latami buduje się schematy korupcyjne, a potem trzeba je zmieniać przez te reformy, a to niepotrzebne ruchy. Szkoda, że międzynarodowi partnerzy Ukrainy na wszelkie możliwe sposoby nalegają na reformy. Szantażują też, że nie chcą dać pieniędzy. Zatem pewne reformy są wprowadzane, ale na tyle niekonsekwentnie i z tak jawnym sabotażem, że ich skuteczność zmierza do zera. Dość wspomnieć o skrzypieniu, z jakim od lat starają się zaimplementować pracę układów elektronicznych lub zapewnić choć odrobinę przejrzystości i niezależności pracy GPU.
Najbardziej niefortunne jest to, że nawet wprowadzone już reformy nie przyniosły poważnych zmian.
Przypomnijmy pomysł zawężenia uprawnień Prokuratury Generalnej do wywierania presji na biznes. Po Rewolucji Godności zmniejszono liczbę prokuratorów i ograniczono interwencję sądową, nie przyniosło to jednak zauważalnych pozytywnych zmian. Niewiele lepiej było po wejściu w życie dwóch ustaw z 2017 i 2018 roku „Maskie Show Stop”.
Za czasów Rusłana Ryaboszapki na stanowisku szefa GPU próba ponownego uruchomienia wydziału zakończyła się tym, że 55% prokuratorów GPU po prostu nie przeszło ponownej certyfikacji, ale nie zmartwiło się to, ponieważ większość z nich wróciła do pracy lub przeniosła się do tych samych wydziałów, co są potomkami OBHSS. I znowu nie przyniosło to poprawy w zakresie efektywności i braku korupcji.
Również po Rewolucji Godności próbowano rozwiązać problem kadrowy, tworząc Radę Prokuratorów oraz Komisję Kwalifikacyjną i Dyscyplinarną. Zarówno Rada, jak i Komisja wybierane są na trzyletnią kadencję, czyli dzisiaj już funkcjonuje czwarty skład tych organów. Nie było poprawy.
Dotychczasowe wnioski są rozczarowujące, ale uznanie problemu to pierwszy krok do jego rozwiązania. Warto więc przyznać, że jako państwo zawiedliśmy reformą Prokuratury Generalnej. A kolejne próby dokonywania indywidualnych zmian punktowych lub zwalniania poszczególnych osób w nadziei, że „no cóż, tym razem będzie lepiej” raczej nie przyniosą skutku – jeśli wszystko, co zostało zrobione wcześniej, nie zadziałało.
Naszym dzisiejszym zadaniem jest całkowite ponowne uruchomienie prokuratury. A zacząć należy od stworzenia szerokiej dyskusji na temat zmian, przy zaangażowaniu wszystkich interesariuszy i uważnym monitorowaniu procesu wdrażania reform.
Podsumowując: nie potrzebujemy wiadomości „zmieniliśmy Prokuratora Generalnego”. „Zmieniliśmy Prokuraturę Generalną” jest potrzebne. Jest to trudniejsze niż wyznaczenie warunkowego kozła ofiarnego. Ale bez tego jakiekolwiek indywidualne decyzje są drogą donikąd.
Taras Kotow