“Pod naporem rosyjskich wojsk padają kolejne ukraińskie miejscowości. Tylko w ciągu ostatniego tygodnia armia Władimira Putina przesunęła swoje pozycje o 9 km w obwodzie donieckim. Doniesienia z frontu brzmią niepokojąco.”, — informuje: www.rmf24.pl
Aktualizacja: 23 minuty temu
W najnowszej aktualizacji wywiadowczej podkreślono, że najnowsze sukcesy armii inwazyjnej w obwodzie donieckim są następstwem zdobycia przez armię rosyjską miasta Wuhłedar na początku października 2024 roku. Miejscowość broniła się przed wojskami Rosji przez dwa lata.
Upadek Wułhedaru pozwolił Rosjanom na osiągnięcie znaczącej przewagi na otwartych przestrzeniach na północ od miasta.
Brytyjczycy potwierdzają, że Ukraina straciła miasta Sełydowe i Hirnyk. Moskwa informuje dodatkowo, że jej wojska przejęły kontrolę nad Kurachiwką – Kijów na razie nie ustosunkował się do tych doniesień. W przeciwieństwie do serwisu DeepState, który śledzi ruchy wojsk na froncie ukraińskim i potwierdza – Kurachiwka jest stracona.
Ukraińcy tracą teren szybko, a rosyjskie zdobycze terytorialne przybliżają armię inwazyjną do głównego celu, jakim jest zajęcie Pokrowska. Pierścień wokół miasta, stanowiącego węzeł logistyczny armii ukraińskiej w Dobasie, się zaciska.
Według agencji Bloomberg, od początku sierpnia, gdy Ukraina rozpoczęła atak na położony w Rosji obwód kurski, sama straciła 1146 km kwadratowych własnego terytorium. Tydzień do 1 listopada został uznany najgorszym w kontekście utraconych ziem. 2 listopada głównodowodzący armii ukraińskiej Ołeksandr Syrski przyznał, że Ukraina mierzy się obecnie z jedną z „najpotężniejszych” rosyjskich ofensyw od początku wojny.
Amerykański Instytut Badań nad Wojną informuje o rosyjskich postępach na południowy wschód od Kupiańska i północny zachód od Kreminny (obw. ługański).
Jedną z najpoważniejszych przyczyn załamywania się ukraińskiej obrony jest niedobór personelu wojskowego – podkreśla „Kiev Independent”. Sytuację pogorszyły czasowe niedobory amunicji i problemy z dowodzeniem. Ukraińcy nie radzą sobie również wybitnie, jeśli chodzi o budowanie umocnień na linii frontu.
To jednak fatalna sytuacja kadrowa ukraińskiej armii stanowi główny czynnik umożliwiający Rosji szybsze postępy. Największy problem Kijowa dotyczy piechoty, która stanowi główną siłę pozwalającą utrzymać pozycje obronne.
„Kiev Independent” podkreśla, że uchwalone w kwietniu prawo mobilizacyjne obniża wiek poboru, ale nie wyznacza punktu końcowego służby wojskowej, co skutecznie zniechęca do zaciągnięcia się.
„Darowizny maleją, ludzie nie chcą wstępować do wojska, ponieważ, jak zawsze, coś im nie pasuje. W rezultacie żołnierze są już wyczerpani, zarówno psychicznie jak i fizycznie” – podkreśla jeden z oficerów ukraińskiej armii w wypowiedzi dla serwisu.
Oprócz tego Ukraińcy cierpią również na kłopoty ze szkoleniem nowych żołnierzy, którzy często bez odpowiedniego doświadczenia i treningu wysyłani są na gorące odcinki frontu. W ten sposób piechota znów ponosi ciężkie straty, a w szeregach armii zdarzają się też coraz częściej przypadki dezercji.
Jak zaznacza „Kiev Independent”, „na polu walki problemy te ostatecznie się kumulują”.
Tymczasem sukcesy Rosji opierają się na miażdżącej przewadze liczebnej, bez liczenia się ze stratami. Wszyscy zadają sobie jedno pytanie: jak długo siły Moskwy będą w stanie wytrzymać takie tempo ofensywy.
Analitycy oceniają jednak, że szanse Ukraińców na ustabilizowanie frontu należy ocenić jako „niewielkie”.
4 listopada Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy podał, że straty rosyjskiego personelu przekroczył 700 tys. rannych i zabitych.
„Nadchodząca zima będzie bardzo mroczna i nieprzewidywalna” – pisze w podsumowaniu autor w „Kiev Independent”.