“Iga Świątek zakończy tegoroczny sezon jako wiceliderka rankingu WTA. Nie uda jej się odzyskać pierwszego miejsca, nawet jeśli zwyciężyłaby trwające WTA Finals. Na tej lokacie przez przynajmniej kilka tygodni pozostanie Aryna Sabalenka. Niektóre mecze w tourze są dla Polki niezwykle wymagające zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Podczas jednego z nich kamery Canal+Sport wychwyciły moment frustracji Świątek, który stał się już kultowy.”, — informuje: www.sport.pl
Takiej Igi Świątek jeszcze nie widzieliśmy. Sama to przyznała. „Jestem emocjonalną osobą” Teraz wiceliderka rankingu WTA przygotowuje się do ostatniego spotkania w fazie grupowej. Planowo Świątek miała zmierzyć się z Jessiką Pegulą, jednak Amerykanka przedwcześnie zakończyła turniej z powodu kontuzji kolana. W takiej sytuacji Świątek zagra z Darią Kasatkiną, która czekała na swoją szansę na liście rezerwowych.
Już w pierwszym meczu w stolicy Arabii Saudyjskiej przeciwko Czeszce widać było, że Iga Świątek za wszelką cenę chce udowodnić, że jest w optymalnej formie. Nie obyło się bez kilku chaotycznych momentów, po których na jej twarzy widniał wyraźny grymas. Nie od dziś wiadomo również, że 23-latka niekiedy bardzo emocjonalnie reaguje na wydarzenia z kortu. Niejednokrotnie widzieliśmy ją w stanie płaczu czy ogromnego poirytowania.
Podczas jednego ze spotkań wściekłość Świątek sięgnęła zenitu. Mowa o meczu z Coco Gauff w drugiej kolejce fazy grupowej zeszłorocznego WTA Finals w Cancun. Kamery Canal+ Sport uchwyciły moment, kiedy nasza tenisistka po nieudanym serwisie rzuciła wulgarną wiązankę. „Kur**, zdecyduj się debilko!” – krzyknęła sama do siebie. Jej słowa z czasem stały się wręcz kultowe. Cytowano je nawet na antenach radiowych. W rozmowie z wymienionym źródłem obecna wiceliderka światowych list przyznała, że czasami zdarza jej się mocno zdenerwować podczas spotkania.
– Najczęściej jest tak, że w trakcie meczów to mnie ponosi. Ja potrafię machnąć na kogoś ręką albo przekląć. Nie jestem z tego dumna. Zazwyczaj kończy się to moimi przeprosinami – mówiła Iga Świątek w materiale Canal+ Sport. – Ja jestem emocjonalną osobą i jak faktycznie coś nie idzie tak, jakbym chciała, to mocno to przeżywam. Nie wiem, jak mają członkowie mojego zespołu, bo ich zadaniem – w pewnym sensie – jest wspieranie mnie, a niekoniecznie roztrząsanie tego, jak oni się czują. Bardzo doceniam, kiedy czasami swoje odczucia rzucają na drugi pan – dodała.