“Spotkanie JKS Jarosław – Karpaty Krosno w ramach IV ligi podkarpackiej zakończyło się rasistowskim skandalem i awanturą na boisku. W rozmowie z portalem Weszło do tych wydarzeń powrócił Victor Guedes, czyli syn Clebera, byłego piłkarza Wisły Kraków.”, — informuje: sportowefakty.wp.pl
- Start
- Piłka nożna
- Kibole chcieli pobić syna legendy Wisły Kraków. „Było ich z piętnastu”
Spotkanie JKS Jarosław – Karpaty Krosno w ramach IV ligi podkarpackiej zakończyło się rasistowskim skandalem i awanturą na boisku. W rozmowie z portalem Weszło do tych wydarzeń powrócił Victor Guedes, czyli syn Clebera, byłego piłkarza Wisły Kraków.
Już w trakcie meczu obrażany był jeden z piłkarzy ekipy z Krosna. Victor Guedes to syn Clebera, który przez kilka lat reprezentował barwy Wisły Kraków. Podobnie jak jego ojciec pokochał Polskę i zdecydował się grać w piłkę nożną w klubach na szczeblu regionalnym.
Brazylijczyk doświadczył w Jarosławiu ataków na tle rasistowskim. Gdy po końcowym gwizdku przebywał przy linii bocznej, nagle na murawie pojawili się kibice gospodarzy, którzy zaatakowali piłkarza gości. Z pomocą pospieszyli mu inni zawodnicy. Zareagowała także policja, która zatrzymała najbardziej agresywnego napastnika (więcej tutaj).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Kompromitacja bramkarza. Kuriozalny gol w Meksyku
Z Victorem Guedesem porozmawiał Szymon Janczyk z portalu Weszło. Z relacji przekazanej przez piłkarza wynika, że Brazylijczyk był obrażany w drugiej połowie meczu. Był wyzywany od „czarnuchów”. Usłyszał, że jest „niewolnikiem i małpą”, a jego ojciec „cyganem”. Sytuacja nasiliła się po zakończeniu spotkania.
– Znów zaczęli mi ubliżać, nagle upadła klatka, ogrodzenie. Jeden z nich do mnie podbiegł, popchnął mnie, wyzywał. Drugi podbiegł i kopnął mnie z boku. Zacząłem się cofać. Ten, który mnie kopnął, uciekł, chciał się schować. Kolejnego zawinęła policja, więc reszta zaczęła się cofać. Wtedy było ich z piętnastu – mówił Guedes.
Wyzwiska ze strony kibiców słyszeli sędziowie. Nie zdecydowali się jednak przerwać spotkanie. – Sędzia główny przyznał, że słyszy te wyzwiska, ale żeby mógł przerwać mecz, musiałby usłyszeć coś takiego trzy razy – przyznał.
Brazylijczyk dodał, że takie sytuacje, jak ta w Jarosławiu, zdarzają się często na boisku. Jest to dla niego wyjątkowo przykre, ponieważ słowa te słyszą członkowie jego rodziny.
– Nie po to chodzi się na mecze, nie taka powinna być piłkarska kultura. Polska taka nie jest, to się dzieje tylko na trybunach – stwierdził piłkarz, który pokochał nasz kraj i ludzi na tyle, że stara się o polski paszport.
Źródło artykułu: WP SportoweFakty