“– Świątek miała najgorszy sezon od 2021 roku i nie jest już dominatorką. Czy jej era już minęła? – pisze „Sports.ru”. Rosyjskie media wskazują powody, dlaczego Polka zakończyła sezon na drugim miejscu w rankingu WTA i czemu nie jest już dominatorką w światowym tourze.”, — informuje: www.sport.pl
Rosjanie zastanawiają się nad Igą Świątek. „Czy jej era już minęła?” Na temat tego sezonu w wykonaniu Igi Świątek piszą rosyjskie media. – Świątek miała najgorszy sezon od 2021 roku i nie jest już dominatorką. Czy jej era już minęła? – to tytuł artykułu ze „Sports.ru”. Dziennikarz Paweł Nitkin zastanawia się, dlaczego Polka zakończył sezon na drugim miejscu w rankingu WTA i czemu nie jest już dominatorką. Podkreśla, że kryzys formy Świątek przyszedł od Wimbledonu.
– Spadek punktowy tłumaczy się przede wszystkim faktem, że Polka praktycznie nie grała w drugiej połowie roku. Wystąpiła tylko na Wimbledonie, igrzyskach olimpijskich, tysięczniku w Cincinnati, US Open, WTA Finals i Pucharze Federacji. Natomiast charakterystyczną cechą Światek jest spadek produktywności w drugiej połowie sezonu. W ostatnich trzech latach przed Wimbledonem spisywała się niesamowicie, ale potem jej bilans jest gorszy – przyznaje Nitkin.
Wskazuje również konkretne liczby.
– Już w pierwszej połowie 2022 roku Iga wygrała 94% meczów i zdobyła 6 tytułów, a w drugiej połowie roku 79% spotkań i 2 tytuły. W tym roku sytuacja była podobna: 92% zwycięstw i 5 tytułów w pierwszej połowie sezonu, 79% zwycięstw i żadnego tytułu w drugiej. Wyjątkiem na przestrzeni ostatnich trzech lat był 2023 rok, kiedy zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie roku wygrała 86% meczów i po 3 tytuły. Z drugiej strony statystyki dotyczące wielkich tytułów zdają się potwierdzać, że Świątek jest zawodniczką pierwszej połowy sezonu. Od 2022 roku zdobyła 14 najważniejszych tytułów, z czego tylko trzy przypadły w drugiej części sezonu – US Open 2022, Pekin 2023 i WTA Finals 2023 – dodaje „Sports.ru”.
Dziennikarz wskazuje również liczby dotyczące meczów Świątek w drugich połowach roku z zawodniczkami z najlepszej „10” rankingu WTA.
– Świątek w 2022 roku z czołową „10” rankingu w drugiej połowie roku miała bilans 8:1. Rok temu – 8:2, ale już w tym roku 3:4! Co więcej, poniosła cztery porażki z rzędu: z Zheng, Sabalenką, Pegulą i Gauff – podkreśla Nitkin.
Zastanawia się on również, czemu druga połowa roku jest dla Świątek trudniejsza. Wskazuje dwa najważniejsze czynniki.
– Szczególnie istotne w tym sezonie było zmęczenie. W tym roku Iga nie raz powtarzała, że harmonogram turniejów jest zbyt napięty, że gra zbyt dużo. I męczy się fizycznie i, co dla niej może ważniejsze – psychicznie. Oczywiście zmęczenie ma tendencję do kumulowania się, a w drugiej połowie sezonu Polka staje się bardziej bezbronna – przyznaje dziennikarz.
Według niego drugą przyczyną są nawierzchnie.
– Po pierwsze, pierwsza połowa sezonu skupia się na glinie, na której Świątek jest królową i prawie nigdy nie przegrywa. Z drugiej strony Polka 7 z 12 tytułów (Doha 3, Indian Wells 2, Miami i Pekin) zdobyła na nawierzchniach jednych z najwolniejszych w tourze. Na wolnych nawierzchniach Świątek czuje się najlepiej. Im szybsza nawierzchnia, tym bardziej Polka staje się bezbronna. A jeśli tę wrażliwość połączy się ze zmęczeniem, staje się to dla niej szczególnie trudne – pisze Nitkin.
Dziennikarz zwrócił też uwagę, że Świątek, z wyłączeniem Rolanda Garrosa, słabo radzi sobie na pozostałych turniejach wielkoszlemowych. Wygrała bowiem tylko US Open 2022.
– Jeśli weźmiemy pod uwagę ostatnie dwa lata, to poza Rolandem Garrosem Świątek nie pokazała nic wybitnego, godnego miana najbardziej dominującej tenisistki w światowym tourze. W tym sezonie była też o jedną piłkę od odpadnięcia już w drugiej rundzie French Open. Mimo problemów i tak jednak Polka zakończyła sezon z największą ilością tytułów. Nawet w złym roku Iga jest lepsza od 99 proc. tenisistek. – przyznaje „Sports.ru”.
Porównuje też Świątek i Sabalenkę w kontekście przyszłego sezonu.
– Jest takie poczucie: prawdopodobieństwo, że Świątek w 2025 roku poprawi swoje wyniki, jest nieco większe niż, że Aryna Sabalenka utrzyma tegoroczny poziom – kończy Nitkin.