“W Sejmie odbyła się debata nad propozycją rządu dotyczącą zamrożenia cen energii. Projekt przewiduje utrzymanie do końca września 2025 r. maksymalnej ceny energii elektrycznej na poziomie 500 zł za MWh dla gospodarstw domowych. „Pomysł rządu to takie powolne odrywanie plastra” – powiedział Bartłomiej Derski w internetowym Radiu RMF24. ”, — informuje: www.rmf24.pl
Koalicja obywatelska tłumaczy, że chodzi o ochronę tych, którzy tego potrzebują najbardziej. A sytuacja na rynku cen energii jest ustabilizowana. Firmy mają w tej chwili na rynku lepsze warunki niż te, które były zaoferowane w ustawie – powiedziała posłanka Barbara Oliwiecka z Polski 2050.
Natomiast posłowie PiS-u uważają, że zamrożenie cen prądu powinno dotyczyć też przedsiębiorców i instytucji użyteczności publicznej, jak szkoły i przedszkola. To niewiele pomoże, dlatego że przedsiębiorcy przez to, że będą mieli wyższe ceny energii, przełożą te koszty na usługobiorców, czyli na nas wszystkich. My jako klienci za to zapłacimy – przekonywał Michał Wójcik z Prawa i Sprawiedliwości.
Co się stanie, gdy zamrożenie przestanie obowiązywać?
Potem musielibyśmy się liczyć z podwyżkami o około 15 proc. – powiedział Bartłomiej Derski z portalu WysokieNapięcie.pl, specjalista od rynku energetycznego w rozmowie z Piotrem Salakiem w internetowym Radiu RMF24.
Rząd tłumaczy jednak, że być może za 9 miesięcy sytuacja na rynku ustabilizuje się na tyle, że prąd będzie taniał i wtedy nie powinno być aż tak drogo.
Gdyby nie mrożenie cen i to przesuwanie taryfy, to już od przyszłego roku płacilibyśmy mniej. Natomiast rozkładamy na raty, więc mamy mniejsze wzrosty, ale też wolniejsze spadki tych cen. (…) Dzisiaj już na wolnym rynku można też kupić prąd taniej niż w tych rządowych, zamrożonych z naszych własnych pieniędzy taryf – zauważył Derski.
Ekspert przyznał, że względem rynku i giełdy notujemy lekki spadek cen energii, jednak zimą znowu obserwujemy wzrosty.
W Polsce mamy za mało wiatru względem fotowoltaiki, widać, że ona latem już bardzo mocno obniża nam te średnie hurtowe ceny energii. Natomiast zimą, ponieważ zablokowaliśmy rozwój farm wiatrowych, to te ceny utrzymują się na wyższym poziomie, mamy podwyższone zużycie, a mało wiatraków, podczas gdy wiatraki produkują energię przede wszystkim zimą. Taki jest właśnie efekt tej polityki, którą prowadziliśmy przez ostatnią prawie dekadę – mówił ekonomista.
Piotr Salak zauważył, że wiele osób twierdzi, że względem standardów europejskich prąd w Polsce jest zbyt drogi.
Mamy bardzo duży udział węgla w produkcji energii elektrycznej, bardzo drogiego węgla. Pamiętajmy, że mimo wszystko węgiel sprzedawany z polskich kopalń do polskich elektrowni jest najdroższy na świecie i to też przekłada się na ceny energii elektrycznej. Do tego mamy jeszcze koszty uprawnień do emisji dwutlenku węgla, które stanowią drugą połowę, a właściwie kosztów wytwarzania, które są w Polsce też wyższe niż w reszcie Europy, ponieważ mamy też tą emisyjności energetyki dużo wyższą. Ona się dopiero w ostatnich dwóch, trzech latach zaczęła znacząco obniżać, głównie dzięki fotowoltaice, ale to jest wciąż najwyższy poziom w Europie i jeden z najwyższych na świecie – powiedział ekspert.
Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24 Słuchajcie online już teraz!
Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.