“Iga Świątek ma poważne problemy. Międzynarodowa Agencja ds. Integralności Tenisa (ITIA) poinformowała w środę o jej pozytywnym teście antydopingowym. W organizmie Polki wykryto trimetazydynę. Na szczęście kara wyniosła jedynie miesiąc zawieszania. Na tym jednak nie koniec. W komunikacie ITIA podano, że tenisistka straci zarobione pieniądze i punkty do rankingu WTA. O jakich stawkach mowa?”, — informuje: www.sport.pl
Oto kara dla Igi Świątek. Co to oznacza w kontekście rankingu WTA? W środę specjalny komunikat w tej sprawie wydała Międzynarodowa Agencja ds. Integralności Tenisa (ITIA). Dowiadujemy się z niego m.in., jaką karę otrzymała polska tenisistka. – Zawodniczka została tymczasowo zawieszona od 22 września do 4 października, opuszczając trzy turnieje, co wlicza się do sankcji, pozostawiając osiem dni do końca. Ponadto zawodniczka traci również nagrodę pieniężną z Cincinnati Open, turnieju odbywającego się bezpośrednio po teście – czytamy.
Co to oznacza w praktyce? W rozgrywanym od 13 do 19 sierpnia turnieju WTA 1000 w Cincinnati Świątek awansowała aż do pfinau, gdzie przegrała z aktualną liderką światowych list – Aryną Sabalenką. W nagrodę otrzymała 390 punktów do rankingu WTA. Taka kwota zostanie zatem odpisana od 8370 punktów, jakie są w tej chwili na koncie Polki. Oznacza to, że będzie miała ich 7980, a jej strata do prowadzącej Sabalenki wrośnie do 1436 punktów. Z kolei trzecia Coco Gauff będzie tracić do Świątek 1450 „oczek”.
Tyle pieniędzy musi zwrócić Świątek. Sześciocyfrowa kwota Nie bez znaczenia jest także aspekt finansowy. W Cincinnati Świątek zarobiło niespełna 159 tys. dolarów, czyli w przeliczeniu na polską walutę aż 649 tys. złotych. Teraz będzie musiała zwrócić te pieniądze. Na szczęście mocno na tym nie zbiednieje, bo łącznie z nagrodą z Cincinnati w tym roku zarobiła na kortach aż 8 mln 550 tys. dolarów, czyli blisko 35 mln zł.
Odjęcia w przypadku Świątek dotyczą jedynie wspomnianego turnieju w Cincinnati. Później brała jeszcze udział w US Open, a dwa miesiące po nim w WTA Finals i Billie Jean King Cup. Tamte występy były już jednak dozwolone.