12 grudnia, 2024
Słowa Świątek znowu poszły w świat. To nie powinno się wydarzyć thumbnail
Tenis

Słowa Świątek znowu poszły w świat. To nie powinno się wydarzyć

Iga Świątek w wywiadzie dla TVN24 przyznała, że podczas zawieszenia najbardziej bolesne były dla niej liczne teorie, domysły i plotki, dlaczego na dwa miesiące wycofała się z gry. – Chciałabym mieć w przyszłości przestrzeń, aby podejmować decyzję bez tłumaczenia się – powiedziała tenisistka. Rzecz w tym, że sama pozostawiła pole do kreowania nierealnej rzeczywistości – pisze Filip Modrzejewski ze Sport.pl.”, — informuje: www.sport.pl

Iga witek w wywiadzie dla TVN24 przyznaa, e podczas zawieszenia najbardziej bolesne byy dla niej liczne teorie, domysy i plotki, dlaczego na dwa miesice wycofaa si z gry. – Chciaabym mie w przyszoci przestrze, aby podejmowa decyzj bez tumaczenia si – powiedziaa tenisistka. Rzecz w tym, e sama pozostawia pole do kreowania nierealnej rzeczywistoci – pisze Filip Modrzejewski ze Sport.pl.

W piątek Iga Świątek udzieliła obszernego wywiadu Anicie Werner. W „Faktach po Faktach” polska tenisistka zdradziła kulisy ostatnich kilku miesięcy, w których borykała się ze skutkami pozytywnego testu antydopingowego. Na antenie TVN24 było emocjonalnie, a Polka przyznała, że przeszło jej przez myśl nawet zakończenie gry w tenisa.

Zobacz wideo Dlaczego Iga Świątek nie mogła grać? „W tenisie są równi i równiejsi”

– Na początku myślałam, że to mnie spotkało przez to, że grałam w tenisa. Samo wychodzenie na kort było bolesne. (…) Prawda jest taka, że kocham grać, ale nie na tyle, aby poświęcać swój honor i wartości. (…) To, że jestem sportowcem, wpakowało mnie w tę sytuację – mówiła Iga Świątek.

To Igę Świątek zabolało najbardziej. Dostrzega sam skutek, nie przyczynę 23-letnia tenisistka przyznała, że najtrudniejsze okazały się jednak dyskusje toczące się podczas jej dwumiesięcznej nieobecności na kortach. – Gdy nie zagrałam tych turniejów w Chinach, powstawało wiele teorii, nagłówki, diagnozy o depresji, wypalenia… Sam fakt, że ludzie zaczęli mnie tak drastycznie oceniać, sprawił, że nie było łatwo. (…) To, jakie były nagłówki w mediach, najbardziej mnie zabolało. Przeszłam najtrudniejszą walkę w swoim życiu, najdłuższy turniej, a wchodziłam do internetu i czytałam, że jestem wypalona i powinnam zwolnić połowę swojego teamu, gdy to on mnie trzymał w nadziei – powiedziała.

To, co spotkało Igę Świątek, wywołuje w jej kibicach współczucie. Fakt, iż tak negatywne emocje dotknęły ją w sytuacji „najtrudniejszej walki w życiu”, na pewno było niezwykle bolesne. Później Iga Świątek mówi: – Polska zareagowała bardzo mocno na to, że nie zagrałam trzech turniejów. Za granicą, gdy ktoś robi sobie przerwę z własnego wyboru, nie ma takiego odbioru czy echa. Chciałbym mieć w przyszłości przestrzeń, aby podejmować decyzję bez tłumaczenia się – przyznała Polka. I w tym jest sedno zagadnienia.

Z tych słów można odnieść wrażenie, że Iga Świątek dostrzegła sam skutek, a nie przyczynę powstawania licznych teorii oraz plotek. Sprawa dwumiesięcznej nieobecności w turniejach WTA była bardzo enigmatyczna. W zasadzie nikt nie wiedział, co dzieje się z Polką. Dostawaliśmy jedynie strzępki sygnałów, gdy organizatorzy turniejów w Azji informowali o wycofaniu się z rywalizacji – raz z „powodów osobistych”, innym razem o „skupieniu na poszukiwaniach trenera”, gdy rozstała się z Tomaszem Wiktorowskim.

Świątek musi zdawać sobie sprawę ze swojej pozycji Oczywiście: niekoniecznie wyobrażam sobie, że Iga Świątek ze swoim teamem miałaby komunikować o zawieszeniu po pozytywnym teście antydopingowym – choć jestem za przejrzystością śledztwa – zwłaszcza że obowiązywała „klauzula poufności”, choć i ona pozostawia cień tajemnicy. Osoby z teamu Polki, które opowiedziały Łukaszowi Jachimiakowi o kulisach sprawy, przekonywały, iż obowiązuje ich zakaz informacji o procesie. – Zasada poufności odnosi się do ITIA, a nie do zawodnika – tłumaczył jednak Adrian Bassett w rozmowie z Agnieszką Niedziałek.

A to oznacza to, że przez dwa miesiące nikt nie wiedział, co dzieje się z Igą Świątek, albowiem sama tenisistka tego nie wytłumaczyła. To naturalnie kreowało dyskusje, plotki czy nawet teorie spiskowe. Często niestety z negatywnym wydźwiękiem dla Polki. Aby to w pewnym stopniu ukrócić, wystarczyłby komunikat o chęci odpoczynku czy poukładania spraw ze sztabem. To w zasadzie naturalna praktyka, którą stosują zawodnicy i zawodniczki.

– Za granicą, gdy ktoś robi sobie przerwę z własnego wyboru, nie ma takiego odbioru czy echa. Chciałabym mieć w przyszłości przestrzeń, aby podejmować decyzję bez tłumaczenia się – powiedziała – powtórzmy raz jeszcze – wiceliderka rankingu. Niestety to przegrana walka, albowiem Iga Świątek w Polsce jest postacią generującą gigantyczne zainteresowanie na całym świecie. Team Świątek dotychczas skutecznie chronił jej prywatność, lecz Iga przestała istnieć tylko dla siebie. Taka jest cena bycia na szczycie i posiadania tak licznego grona oddanych fanów, których martwi długa nieobecność ich idola.

„Postać tego formatu przestaje należeć tylko do siebie. Staje się częścią życia społecznego, wzorem, punktem odniesienia. Żyjemy w czasach wszechobecnego kultu celebrytów i Świątek w tym panteonie zajmuje jedno z najważniejszych miejsc. I jak każde bóstwo odbiera nie tylko hołdy, ale ma też swoje uciążliwe obowiązki” – pisał niedawno mój redakcyjny kolega Michał Kiedrowski, gdy Świątek wracała do gry w turnieju WTA Finals – jak się okazuje – po zawieszeniu. Już wtedy zasygnalizowała problem, mówiąc, że „musi pamiętać, że gra dla siebie”. Bolesny kamień z serca zrzuciła dopiero podczas wywiadu z Anitą Werner, lecz dalsza kontynuacja tej drogi wciąż będzie miała negatywne konsekwencje.

Gdy sygnalizowałem brak klarownej komunikacji Świątek w momencie jej nieobecności, otrzymałem odpowiedzi fanów, że Polka nie musi się przed nikim tłumaczyć. Dziwi mnie takie podejście.

Często po wpisach w mediach społecznościowych lub tekstach na Sport.pl, spotykam się z komentarzami, że nie doceniam naszej tenisistki albo wręcz tylko czekam, aby jej coś wytknąć. To oczywiście pozorna perspektywa, która może wynikać z faktu, iż w przeciwieństwie do wielu dziennikarzy nie jestem kibicem Igi Świątek (czy też Huberta Hurkacza etc.). Wspieram wszystkich polskich tenisistw, ale nie z osobistej czy personalnej sympatii do sportowca-rodaka, a dla popularyzacji tenisa w kraju. A temu z pewnością posłuży lepsza komunikacja polskiej tenisistek z rzeszą jej sympatyków z całego świata.

Powiązane wiadomości

Rosjanie nie obejrzą Australian Open! Konkretna decyzja organizatorów

polsatsport pl

Aryna Sabalenka lepsza od Igi Świątek. Pierwsza taka sytuacja w karierze Białorusinki

polsatsport pl

Mocne słowa polskiej tenisistki po zakończeniu sezonu! „Mam dość”

polsatsport pl

Zostaw komentarz

This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Zaakceptować Czytaj więcej