12 grudnia, 2024
Reprezentant Polski z udanym występem w PŚ. Zdradził, co zadecydowało o sukcesie thumbnail
Sport

Reprezentant Polski z udanym występem w PŚ. Zdradził, co zadecydowało o sukcesie

– Tutaj po starcie od razu zobaczyłem że dwójka Kanadyjczyków wyjechała do przodu, jeden po prostu nadawał tempa biegu, a drugi blokował jak mógł, więc stwierdziłem że po prostu najlepszą opcją będzie to, aby nie wdawać się właśnie w te walkę. W dobrym momencie zaatakowałem, minąłem Holendra, bo zobaczyłem że najsilniejszy Kanadyjczyk wyjechał do przodu – wspomina swój finałowy wyścig na 1000 metrów w zawodach z cyklu World Tour w Pekinie Michał Niewiński.”, — informuje: www.polsatsport.pl

– Tutaj po starcie od razu zobaczyłem że dwójka Kanadyjczyków wyjechała do przodu, jeden po prostu nadawał tempa biegu, a drugi blokował jak mógł, więc stwierdziłem że po prostu najlepszą opcją będzie to, aby nie wdawać się właśnie w te walkę. W dobrym momencie zaatakowałem, minąłem Holendra, bo zobaczyłem że najsilniejszy Kanadyjczyk wyjechał do przodu – wspomina swój finałowy wyścig na 1000 metrów w zawodach z cyklu World Tour w Pekinie Michał Niewiński.

– Wiedziałem że muszę być za nim, bo jak on już wyjechał no to tempo już będzie mocne. Zresztą to samo myśleli inni zawodnicy, ale dobrze że nie wdałem się tutaj w walkę. To zaowocowało zdobytym medalem – tłumaczył zawodnik z Białegostoku. 

Gratuluję świetnego występu w Pekinie. Srebrny medal i kolejny rekord Polski na dystansie 1000 metrów podczas zawodów z cyklu World Tour to Twój najlepszy wynik w karierze. Warto dodać, że w marcu na tym obiekcie zostaną rozegrane mistrzostwa świata i ten rezultat jest dla Ciebie znakomitym prognostykiem przed tymi zawodami.

Tak, to prawda. Zdecydowanie te zawody będę wspominał dobrze. Udany występ na 1000 metrów, reszta dystansów może nie tak jakbym tego chciał, ale generalnie występ w tych zawodach oceniam pozytywnie. Mam wrażenie że wcześniej te zawody w Pekinie zazwyczaj nie układały się po mojej myśli, więc mogę też to określić że „zdjąłem” trochę klątwę Pekinu i teraz przed mistrzostwami świata będę spokojnie podchodził do tych zawodów.

W jednym z wcześniejszych wywiadów wspominałeś pierwsze zawody w Montrealu gdzie byłeś trzeci na tym samym dystansie i wtedy w Kanadzie także w decydującym wyścigu poprawiłeś rekord Polski na 1000 metrów, ale mówiłeś wówczas, że pierwsze zawody to zawsze jest wielka niewiadoma w jakiej będziesz dyspozycji zarówno Ty jak i inni zawodnicy. Zmagania w Pekinie były trzecimi zawodami w tym sezonie, ale inny był kontynent. Jak byłeś przygotowany do tych pierwszych zawodów, rozgrywanych w Azji. Jak zniosłeś podróż i jak przebiegała aklimatyzacja w nowym otoczeniu?

Myślę, że nie miałem na co narzekać jeśli chodzi o „jet lag” to nie miałem większych problemów. Udało się to wszystko godzinowo tak ułożyć, że od samego początku wyregulowałem swoją dobę. Każdy sportowiec, który startuje w zawodach międzynarodowych, zgodzi się ze mną, że wyzwaniem w Chinach jest po prostu jedzenie. Nie jestem gościem, który jakoś mega wybrzydza, ale tutaj to nie jest jakiś problem, ale bardziej wyzwanie. Ogólnie to nie miałem na co narzekać. Fizycznie czułem się dobrze, odczuwalna była różnica jeśli chodzi o jakość lodu pomiędzy tym jaki mamy w Polsce i tutaj w Chinach. Trzeba się do tej zmiany przyzwyczaić.

Finałowy wyścig z Twoim udziałem to była loteria, ale też wielkie brawa należą się Tobie nie tylko za prędkość jazdy, ale także za obraną taktykę. Od początku widać było, że nie chciałeś wdawać się w takie przepychanki i walkę na dystansie, tylko poczekałeś na odpowiedni moment i on nastąpił, co skrzętnie wykorzystałeś.

Zazwyczaj jak wychodzę na bieg, to po prostu wiem czego mogę się spodziewać po danych zawodnikach i jakie zazwyczaj ruchy podejmują. Wówczas nie mam ułożonej taktyki na bieg, dopiero w trakcie wyścigu to tak naprawdę wychodzi. Tutaj po starcie od razu zobaczyłem że dwójka Kanadyjczyków wyjechała do przodu, jeden po prostu nadawał tempa biegu, a drugi blokował jak mógł, więc stwierdziłem że po prostu najlepszą opcją będzie to, aby nie wdawać się właśnie w te walkę. W dobrym momencie zaatakowałem, minąłem Holendra, bo zobaczyłem że najsilniejszy Kanadyjczyk wyjechał do przodu. Wiedziałem że muszę być za nim, bo jak on już wyjechał no to tempo już będzie mocne. Zresztą to samo myśleli inni zawodnicy, ale dobrze że nie wdałem się tutaj w walkę. To zaowocowało zdobytym medalem, więc bardzo dobrze dla mnie.

W Pekinie widać też było progres jeśli chodzi o wasze starty w tych zawodach. Pierwszy raz w tym sezonie wszystkie trzy sztafety awansowały do półfinałów z czego dwie startowały w finale A, a sztafeta męska w finale B. Do tego też finał B na 500 metrów Kamili Stormowskiej, więc te wyniki są coraz lepsze. Czy to oznacza, że ta wasza optymalna forma będzie przygotowana na połowę stycznia, a więc na mistrzostwa Europy w Dreźnie?

Tutaj muszę się zgodzić, bo mistrzostwa Europy są bardzo ważną imprezą, właśnie w nie będziemy celować. Nie chcę zapeszać, ale myślę że w finałach na pewno będziemy się pokazywać jako reprezentacja Polski i w to będziemy celować. Wracając do tematu tego weekendu i naszych biegów drużynowych, to było parę wyścigów, które po prostu rozegrały się na naszą korzyść. Trzeba mieć tego świadomość, ale też myślę, że zaczęliśmy po prostu pokazywać ten swój faktyczny poziom na tych biegach sztafetowych. W Montrealu było kilka błędów które popełnialiśmy podczas biegów, do tego parę niedociągnięć, ale od pierwszych biegów tutaj właśnie w Pekinie czy to sztafeta męska, damska czy mieszana, to od pierwszych biegów które są po prostu łatwiejsze, to od razu było widać, że nasze sztafety są o wiele lepiej zgrane i mamy o wiele mniej elementów do poprawy. Właśnie dlatego zameldowaliśmy się w półfinałach, które już później były różne wyniki, ale myślę że na pewno na plus. I co mogę powiedzieć, to teraz przed nami mistrzostwa Europy i myślę, że będziemy na nie gotowi.

Za tydzień kolejne zawody z cyklu World Tour odbędą się w Seulu. Ten wynik który osiągnąłeś w Pekinie zarówno Ty jak i Kamila Stormowska, podobać się może jazda Natalii Maliszewskiej u której było widać że wraca już ta iskra i ten wigor znany z poprzednich sezonów. Zatem czego możemy spodziewać się w stolicy Korei Południowej jeżeli chodzi o wasze występy?

W kwestii naszych występów to co jest dobre, to w Korei mają lód podobny do tego jaki mamy w Polsce. Umiemy w nim „dreptać” – ja bym tak to nazwał, więc możemy się spodziewać tego co najlepsze, bo jednak te teamy które mają dobry lód na co dzień, kiedy przyjeżdżają do kraju takiego Korea Południowa czy Polska, to mają po prostu problemy, a my się tam odnajdziemy świetnie. Jestem co do tego przekonany. Zresztą jak widać nasza forma jest coraz lepsza zarówno w tych konkurencjach sztafetowych jak i indywidualnych. Do tego dla nas na plus jest to, że jesteśmy powtarzalni, a to jest najważniejsze jeśli patrzymy na to pod kątem igrzysk olimpijskich, bo w short tracku wygrywa ten kto jest najbardziej powtarzalny, pomimo tego że jest to mega ciężkie w naszym sporcie. Ale najważniejsza jest ta powtarzalność.

Kolejne zawody World Tour w short tracku odbędą się w Seulu (14-15 grudnia). Początek sobotniej i niedzielnej rywalizacji od 7:00 w Polsacie Sport 1 i online w Polsat Box Go.

Przejdź na Polsatsport.pl

Powiązane wiadomości

Świat pod wrażeniem Lewandowskiego. Tak wygląda klasyfikacja Złotego Buta

sport. pl

Arsenal-AS Monaco. Kurs 150.00 na wygraną w Lidze Mistrzów!

Niespodzianka w Tauron Lidze. Wygrały i opuściły ostatnie miejsce w tabeli

Zostaw komentarz

This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Zaakceptować Czytaj więcej