15 grudnia, 2024
Dart. Ekspert ocenia szanse jedynego Polaka w mistrzostwach świata. "Nie ma dużego optymizmu" thumbnail
Sport

Dart. Ekspert ocenia szanse jedynego Polaka w mistrzostwach świata. „Nie ma dużego optymizmu”

Luke Humphries jest faworytem rozpoczynających się w niedzielę mistrzostw świata w darcie. Wobec jedynego Polaka w stawce Krzysztofa Ratajskiego nie powinniśmy mieć zbyt dużych oczekiwań.”, — informuje: sportowefakty.wp.pl

Przed rokiem Alexandra Palace, gdzie co roku rozgrywany jest najważniejszy turniej w tej dyscyplinie, miał paru bohaterów. Jednym z nich był Luke Littler, który w wieku szesnastu lat sensacyjnie dotarł do wielkiego finału mistrzostw świata, eliminując po drodze znacznie bardziej doświadczonych i utytułowanych rywali. W finale lepszy okazał się jednak Luke Humphries.

I teraz też starszy z Anglików będzie faworytem całego turnieju. Za nim może nie rewelacyjny, ale na pewno dobry rok. I wydaje się, że złapał formę w najważniejszym momencie, bo przed paroma tygodniami triumfował w turnieju Players Championship Finals. Zresztą w finale pokonał wspomnianego już Littlera 11:7.

Co istotne, na pewno nie będzie powtórki finału sprzed roku, ponieważ jeden i drugi są w tej samej części drabinki i mogą trafić na siebie w półfinale.

– Według mnie faworytem jest Humphries. Z tego względu, że na dłuższych dystansach jest trudny do złapania. Jeśli przez dwie rundy przejdzie w miarę spokojnie, to później będzie go już bardzo trudno zatrzymać. Na długich dystansach ma jakąś wyjątkową moc i nawet, gdy początkowo nie będzie mu się wiodło, w końcu złapie odpowiedni rytm i każdemu ucieknie – mówi nam komentator Viaplay Kuba Łokietek.

– Littler? To główny kandydat, by go zatrzymać. Jeśli dojdzie do półfinału Humphries – Littler, to zwycięzca tego meczu będzie faworytem do tytułu, niezależnie od przeciwnika. Jeśli ja miałbym typować, to stawiam na drugie z rzędu mistrzostwo dla Humphriesa – dodaje.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak wygląda typowy dzień Aryny Sabalenki

SAM NA PLACU BOJU

Polacy? W zasadzie jeden Polak. Krzysztof Ratajski. On – jako zawodnik rozstawiony – nie musi rywalizować w pierwszej rundzie, tylko spokojnie czeka na rywala. A będzie nim zwycięzca z pary Richard Veenstra – Alexis Toylo (21 grudnia). Faworytem jest Holender, ale niezależnie od końcowego rozstrzygnięcia, to obowiązkiem Ratajskiego powinien być awans do kolejnej rundy.

– Patrząc na ten sezon, nie ma jakiegoś dużego optymizmu. Nie ma co się oszukiwać i nastawiać na nie wiadomo co. Sukcesem będzie wygranie pierwszego spotkania – tam Krzysiek będzie faworytem, czy to z Veenstrą czy z Toylo. Nie jest to jakieś super wygodne losowanie, ale powiedzmy, że akceptowalne. A później? Każde kolejne zwycięstwo będzie bonusem – mówi Łokietek.

Co prawda Ratajski ma za sobą raczej przeciętny rok, ale z rywalami tego pokroju powinien sobie spokojnie poradzić. Schody – co logiczne – zaczną się później. W trzeciej rundzie prawdopodobnie czekać będzie bowiem mistrz świata z 2023 roku Michael Smith.

– Turniejowa dwójka, niby w trochę gorszej formie, ale cały czas mówimy o zawodniku z czołówki. Jeśli trafia się na numer dwa, to znaczy, że zadanie jest skomplikowane – podkreśla nasz rozmówca.

– Od dłuższego czasu wiadomo było, że Ratajski trafi do tej części drabinki, gdzie będzie czekał ktoś mocny, bo jego pozycja wśród zawodników rozstawionych nie jest zbyt wysoka. Z grona Humphries, Littler, van Gerwen, Cross i Smith, to chyba ten ostatni jest obecnie najlepszym trafem, jeśli już trzeba zagrać z kimś z czołówki. Tym bardziej, że Ratajski nie za bardzo potrafi wygrywać czy to z van Gerwenem, czy w szczególności z Littlerem – mówi Łokietek.

CO Z TYM POLSKIM DARTEM?

Przed rokiem w Londynie rywalizowało trzech reprezentantów Polski. Poza Ratajskim do turnieju zakwalifikowali się też Radek Szagański i Sebastian Białecki. Teraz zobaczymy jedynie Ratajskiego. Pozostali w najlepszym wypadku będą oglądać turniej z perspektywy trybun.

Szagański i Białecki nie przebrnęli eliminacji. Żałować może zwłaszcza ten pierwszy, bo kalendarz tak się ułożył, ze musiał wybrać jeden z dwóch turniejów kwalifikacyjnych.

– Terminarz wykluczył Radka z występu w kwalifikacjach dla Europy Wschodniej. Grano dzień po dniu, jeden turniej w Anglii, drugi na Słowacji. Pod względem logistycznym było to trudne zadanie. Radek wybrał Wigan. Tam do rozdania były cztery miejsca na finały, ale z drugiej strony znacznie mocniejsza stawka. I cóż, zawiodło wszystko już w pierwszym meczu – mówi Łokietek.

– Na Słowacji liczyliśmy na Białeckiego, ale też – jak na złość – wszyscy Polacy trafili do jednej połówki drabinki. W dodatku znaleźli się w tej samej części, co główny faworyt Romeo Grbavac. Mieliśmy apetyty na więcej, zwłaszcza po poprzednim roku i wydawało się, że co turniej będziemy mieć co najmniej tych dwóch Polaków, ale trzeba przyznać, że czas trochę dla nas się zatrzymał od ostatnich mistrzostw. I gdyby nie zdobyta karta przez Białeckiego w tym sezonie, to moglibyśmy powiedzieć, że nic konkretnego nie udało się zrobić – mówi komentator Viaplay.

I choć zainteresowanie dartem w Polsce z roku na rok rośnie, co można dostrzec przy okazji lokalnych turniejów, to na tym najwyższym poziomie świat chyba delikatnie nam ucieka.

– Nie powiedziałbym, że świat nam odjeżdża, bo nie tylko my mamy takie problemy. Można spojrzeć na Litwę, która jakiś czas temu miała jednego zawodnika Labanauskasa, a za nim nie było nikogo. I okazało się, że nie doczekał się następcy, a przy okazji on sam obniżył loty. W tych mistrzostwach zagra, ale karty już nie ma. To samo dzieje się na Łotwie – jest tam Madars Razma i to wszystko – mówi Łokietek.

– Wiadomo, że te największe nacje typu Anglia, Holandia, Belgia czy Niemcy zawsze będą dostarczać dobrych zawodników, a my pewnie jeszcze długo będziemy musieli opierać się na jakichś pojedynczych wystrzałach – zauważa.

NA NIEGO TRZEBA ZWRÓCIĆ UWAGĘ

Powrót do wysokiej formy zapowiada w mediach społecznościowych Gerwyn Price, zawsze groźny w mistrzostwach świata jest Michael van Gerwen, trzeba też zwrócić uwagę na Mike’a De Deckera czy Gary’ego Andersona, natomiast raczej nie nazwiemy ich czarnym koniem turnieju.

Takiego określenia można natomiast użyć w przypadku Wessela Nijmana. Holender od młodego przejawiał spory potencjał, ale jego kariera w pewnym momencie znalazła się na sporym zakręcie. W 2020 roku został zdyskwalifikowany na pięć lat za ustawienie meczu z Davidem Evansem. Miał przegrać 0:4 i przegrał 0:4. Zostały na to postawione duże pieniądze w zakładach bukmacherskich, co wzbudziło sporo podejrzeń.

Nijman przyznał się do winy i nazwał swoje zachowanie „głupotą”. Pięcioletnia dyskwalifikacja, do tego 2,5 tys. funtów kary. Ostatecznie pauzował dwa i pół roku, a reszta kary została zawieszona. Wrócił do gry i momentami wchodzi na kosmiczny wręcz poziom. Udało mu się wygrać jeden z turniejów Players Championship, pokonując w finale Stephena Buntinga 8:5.

– Zgadzam się z Nijmanem i to nie tylko ze względu na wysoką formę. Przede wszystkim trafił do takiej części drabinki, że będzie mu trochę łatwiej. Jeśli wygra swój mecz w pierwszej rundzie, to trafia na Joe Cullena. Później Price, Clayton lub Gurney, a to zawodnicy, którzy w ostatnim czasie mają problemy. Price w turniejach telewizyjnych przegrywa niemal wszystko. Gurney i Clayton to – powiedzmy – mocne firmy, a Cullen jest w poważnym kryzysie. Moim zdaniem Nijman spokojnie może dojść nawet do ćwierćfinału. Nie byłoby to dla mnie wielkim zdziwieniem – mówi Łokietek.

– A poza nim? Chyba trzeba spojrzeć na Wesleya Plaisiera. Dla niego drabinka też wygląda dobrze. Jeśli wygra mecz w pierwszej rundzie, to później gra z Peterem Wrightem, a on jest w podobnej dyspozycji, co Cullen – niepewny, nierówny, często słaby – przyznał Łokietek.

*

Początek mistrzostw świata w darcie już w niedzielę o godz. 20. Mecz Ratajskiego zaplanowano na 23 grudnia (około godz. 13.30).

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

Powiązane wiadomości

Nowy trener siatkarskiej reprezentacji Francji! Selekcjoner polskiej kadry dobrze go zna

polsat news

Polska gwiazda zachwyciła fanów. Posypały się komentarze

Oto najnowsza klasyfikacja strzelców Ligi Mistrzów po hicie w Dortmundzie

sport. pl

Zostaw komentarz

This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Zaakceptować Czytaj więcej