“Od listopada prokuratura prowadzi śledztwo w kierunku oszustwa na mieniu znacznej wartości – mówił rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Antoni Skiba. Tym samym potwierdził medialne doniesienia w sprawie jednego z posłów. Parlamentarzysta został oszukany metodą na policjanta i stracił 150 tys. zł. – Pewne ustalenia, co stało się z tymi pieniędzmi, już zostały dokonane – ujawnił Skiba.”, — informuje: www.polsatnews.pl
Od listopada prokuratura prowadzi śledztwo w kierunku oszustwa na mieniu znacznej wartości – mówił rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Antoni Skiba. Tym samym potwierdził medialne doniesienia w sprawie jednego z posłów. Parlamentarzysta został oszukany metodą „na policjanta” i stracił 150 tys. zł. – Pewne ustalenia, co stało się z tymi pieniędzmi, już zostały dokonane – ujawnił Skiba.
Z medialnych doniesień wynikało, że na początku listopada jeden z posłów odebrał telefon od oszusta, który podszył się pod policjanta. W wyniku działania przestępców parlamentarzysta stracił 150 tys. zł.
Przestępcy podszyli się pod policję. Prokuratora zabrała głos Skiba podkreślał w rozmowie z Polsat News, że z uwagi na okoliczności tej sprawy i czynności, które są zaplanowane, prokuratura nie udziela szerszych informacji. – Śledztwo pozostaje w toku – mówił rzecznik.
– Pewne ustalenia, co stało się z tymi pieniędzmi, już zostały dokonane. Prowadzimy czynności zmierzające do ustalenia, gdzie te pieniądze finalnie trafiły, kto jest beneficjentem i organizatorem tego kryminalnego przedsięwzięcia – wyjaśnił prokurator.
ZOBACZ: Mariusz Błaszczak o sprawie Romanowskiego: Możliwe, że sędzia bała się o karierę
Ujawnił, że „doszło do podszycia się pod funkcjonariuszy policji wysokich szarż i skontaktowano z pokrzywdzonym”. – Na tym etapie to jest wszystko, na co możemy pozwolić sobie przy przekazywaniu informacji dotyczących tego postępowania – zaznaczył Skiba.
– Sprawa ma charakter bardzo finezyjny, zorganizowany, przemyślany i to sprawia, że jest bardzo trudna do przeprowadzenia i dlatego nie chcemy podawać szerszych informacji odnośnie tego postępowania – tłumaczył prokurator.
Poseł oszukany „na policjanta”. Stracił 150 tys. złotych „Gazeta Wyborcza” opisuje, że dzwoniący, podając się za komendanta głównego Policji inspektora Marka Boronia, przekonywał posła, iż przestępcy rzekomo zhakowali jego telefon. By rozwiać wątpliwości parlamentarzysty oszust miał nakłonić go do „potwierdzenia” jego tożsamości pod numerem 112. Polityk – zgodnie z instrukcjami przestępców – nie rozłączając się, wybrał na klawiaturze telefonu gwiazdkę, a następnie 112. Usłyszał kobietę – ta zapewniła, że dzwoniący to policjant i przełączyła rozmowę z powrotem do oszusta.
„To teraz proszę wykonywać nasze polecenia” – usłyszał poseł, który w tym czasie przebywał w pokoju w Domu Poselskim w Warszawie.
Jak czytamy, oszust miał przekazać politykowi, że przejęto jego konta. Parlamentarzysta przelał więc pieniądze na „konto techniczne”, które policja miała jakoby zabezpieczyć przed kradzieżą. W międzyczasie – na polecenie przestępców – zadzwonił do żony. Ona także wykonała kilka przelewów. W tytułach poseł wpisywał „na zakup euro”, bo tak kazał mu mężczyzna.
ZOBACZ: Wygłodzona trzylatka w szpitalu. Rodzice zatrzymani
Komunikacja z oszustami odbywała się także za pośrednictwem wiadomości. Na ich polecenie parlamentarzysta meldował, co robi. Pisał: „Ruszam do Żabki”, „Wróciłem do pokoju”. – Kręcili mnie tak kilka godzin – wspomina dziś polityk. Przestępcom wysłał nawet zdjęcia dowodów osobistych: swojego i żony.
Późnym wieczorem dzwoniący przerwał rozmowę z posłem. Mówił, że będą kontynuować rano. Następnego dnia polityk skontaktował się ze znajomym policjantem – ten uświadomił mu, że został oszukany. Łącznie parlamentarzysta i jego żona stracili 150 tys. zł.
Według ustaleń „GW” oszuści mieli wymienić skradzione pieniądze na euro i dolary w jednym z łódzkich kantorów. Jego właścicielka miała już zostać przesłuchana w charakterze świadka.
Czytaj więcej