“Jagiellonia Białystok w czwartek wieczorem stanie przed szansą na kolejny historyczny wyczyn. Zwycięstwo ze słoweńską Olimpiją Lublana na Chorten Arenie (godz. 21:00) da jej bezpośredni awans do 1/8 finału Ligi Konferencji. – Do Białegostoku przyjeżdża drużyna podrażniona i podwójnie skoncentrowana. Wiem, jak reagują drużyny po wysokich porażkach, ale jeżeli chce się grać o 1/8 finału Ligi Konferencji Europy, to nie można oczekiwać, że będzie łatwo czy coś dostaniemy za darmo – przestrzegał na konferencji prasowej trener mistrza Polski Adrian Siemieniec.”, — informuje: www.sport.pl
Na półmetku fazy ligowej Ligi Konferencji Jagiellonia Białystok wydawała się zmierzać jak po swoje po bezpośredni awans do 1/8 finału tych rozgrywek, z którym wiązałoby się miejsce w czołowej ósemce tabeli. „Żółto-Czerwoni” pokonywali na wyjeździe FC Kopenhagę, a u siebie Molde oraz Petrocub, ale ostatnie spotkania mistrza Polski w tych rozgrywkach były już dalekie od ideału.
Choć remis wyjazdowy w Celje 3:3 można było przyjąć z umiarkowanym zadowoleniem, tak ostatnio pikarze Adriana Siemieńca przerwali serię 17 meczów bez porażki i przegrali na wyjeździe z czeską Mladą Boleslav 0:1, przez co spadli na ósme miejsce, a ich awans zależy od wydarzeń w ostatniej kolejce. W czwartek „Jaga” musi u siebie pokonać prowadzącą w lidze słoweńskiej Olimpiję Lublana, by świętować bezpośrednią klasyfikację do najlepszej „16” rozgrywek, unikając lutowych playoffów.
Adrian Siemieniec: Mówiłem trenerowi Celje, że grałem nim w FIFIE i Football Managerze Trener Adrian Siemieniec na środowej konferencji prasowej przestrzegał przed lekceważeniem rywala, który także wiosną będzie grał w fazie pucharowej. – Olimpija Lublana zdobyła dziewięć punktów w pięciu meczach, nie można tego deprecjonować. Słoweńska drużyna nie ma się czego wstydzić – mówił. – Porażka z Cercle Brugge 1:4 z pewnością sprawi, że do Białegostoku przyjeżdża drużyna podrażniona i podwójnie skoncentrowana. Wiem, jak reagują drużyny po wysokich porażkach, ale jeżeli chce się grać o 1/8 finału Ligi Konferencji Europy, to nie można oczekiwać, że będzie łatwo czy coś dostaniemy za darmo. Wszystko trzeba wywalczyć, wyszarpać, zasłużyć na boisku. Wierzę, że zagramy dobry mecz i zwyciężymy.
Jak już zostało wspomniane, Jagiellonia niedawno zremisowała na wyjeździe z mistrzem Słowenii Celje 3:3, a teraz zagra u siebie z aktualnym liderem tamtejszej ligi. – Celje i Olimpija to dwie drużyny, które grają podobną strukturą w obronie i ataku. Starają się grać szeroko, rozciągać grę i potem robić przewagę liczebną w środku. Jeśli chodzi o obronę, Olimpija jest mniej otwartym zespołem. Jest bardziej zbilansowana, o czym też świadczą statystyki. Na korzyść Olimpiji działa jej doświadczenie, bo biorąc pod uwagę ostatnie cztery sezony, regularnie grała ona w eliminacjach, a czasami i w fazie grupowej / ligowej. Rozegrali 30 spotkań w cztery lata, drugi sezon z rzędu są w Lidze Konferencji. Mają większe doświadczenie w Europie od nas, ale my też już je mamy po tej bardzo intensywnej rundzie – porównywał Siemieniec, zauważając, że obie drużyny prowadzą byli znakomicie piłkarze z Hiszpanii.
– Widać w grze Olimpiji wyrachowanie i nie sposób nie wspomnieć o trenerze. Z Celje moim rywalem był Albert Riera, z którym się śmiałem, że grałem nim w FIFIE i Football Managerze. Teraz będzie nim Victor Sanchez, bardzo doświadczony, który prowadził duże kluby. Grał w Realu Madryt, a to się nie dzieje przypadkiem. Grał z Seedorfem, Raulem, Sukerem, Roberto Carlosem, Fernando Hierro czy Ikerem Casillasem. To niesamowita historia. Postać trenera jest tu czymś, na co trzeba zwrócić uwagę, bo jego doświadczenie i kompetencje pomagają Olimpiji się rozwijać. To jest zespół, który swoje największe sukcesy odnosi w ostatnich latach. To godne podziwu – zaznaczał szkoleniowiec mistrza Polski.
Jagiellonia zagra w czwartek bez kontuzjowanego Tarasa Romanczuka i zawieszonego za czerwoną kartkę Adriana Diegueza. Występy Dusana Stojinovicia i Joao Moutinho są z kolei bardzo niepewne.
– Nie mam zbyt dużego bólu głowy, jeśli chodzi o zestawienie linii obrony na ten mecz. Mecz jest jutro o 21:00, jeszcze mamy trening i na tych konferencjach daję sobie margines, by pewne rzeczy jeszcze sprawdzać – przyznawał trener Jagiellonii. – Dopiero jutro będziemy podejmować decyzje, kto będzie w podstawowej jedenastce, a kto na ławce. Sytuacja kadrowa nie jest optymalna i komfortowa, ale też nie jest tragiczna. Jest końcówka rundy, trzeba było być na to przygotowanym. To jest część sportu – jeśli się gra tyle spotkań, to takie rzeczy, jak uraz i kartki, są w to wliczone. Dzisiaj są zawodnicy, którzy muszą wziąć odpowiedzialność za drużynę. Są też tacy, którzy mogą w takim meczu dostać szansę. I to od nich zależy, czy tę szansę wykorzystają. Wierzę w każdego zawodnika, którego posyłam na boisko. Wierzę, że zagramy dobry mecz i pożegnamy się z naszą publiką zwycięstwem. Nie chcę za wiele zdradzać, ale wierzę też, że dwójka stoperów, którą wystawimy na to spotkanie, sprosta zadaniu.
Mistrzowie Polski mieli teraz tydzień przerwy po intensywnym maratonie wyjazdowym. – To jest taki moment niełatwy dla trenera. Byliśmy praktycznie 14-15 dni poza domem, zagraliśmy pięć meczów wyjazdowych na bardzo wysokiej intensywności fizycznej i mentalnej. Teraz mieliśmy tydzień do następnego meczu, to może trochę wybić, odpoczywasz fizycznie, jesteś w domu, zawodnicy dostali dwa dni wolnego. Psychicznie jednak dostajesz bodziec, którego dawno nie miałeś, a nagle musisz z powrotem wejść na bardzo wysokie obroty, bo jest mecz na poziomie Ligi Konferencji. Jest to dla nas test, jeśli chodzi o utrzymanie koncentracji, konsekwencji i dyscypliny. Ten poziom naszej motywacji musi być najwyższy. Jestem przekonany, że na Ligę Konferencji u siebie nie muszę tego zespołu motywować. Nigdy nie jestem zwolennikiem wychodzenia na boisko z myślą o konsekwencjach zwycięstwa czy porażki. To nigdy na boisku nie pomaga. My musimy być najlepszą wersją samych siebie, wykonać nasze zadania i zagrać dobry mecz oraz go wygrać. Za myślenie, co będzie później, zwycięstw się nie daje. Musimy skupić się na naszym celu – zakończył Siemieniec.
Afimico Pululu: Nie czuję żadnego ciśnienia. Nikt się tego nie spodziewał – To będzie ważny mecz. Przy zwycięstwie awansujemy od razu do 1/8 finału. Olimpija też lubi grać w piłkę, z tego co widziałem na wideo, więc to może być otwarte spotkanie, 50:50. Trener nas do tego przygotowuje, chcemy pokazać nasze 100 proc. na boisku i wygrać – to z kolei słowa lidera klasyfikacji strzelców Ligi Konferencji – Afimico Pululu. Francuz zaznaczył jednak, że nie odczuwa presji związanej ze stawką czwartkowej rywalizacji.
– Nie czuję żadnego ciśnienia. Nikt się nie spodziewał, że Jagiellonia dokona tak wiele. To wszystko, co jeszcze zrobimy, jest dla nas na plus, aby też udowodnić niektórym, że możemy walczyć z największymi w tych rozgrywkach. Zobaczymy, jak daleko uda nam się zajść – tłumaczył.
Dla samego Pululu to był znakomity rok, podsumowany licznymi bramkami w europejskich pucharach. – Życie w piłce nożnej toczy się bardzo szybko. Mało kto we mnie wierzył, gdy tu przechodziłem, a teraz mówi o mnie wiele osób. Rok temu nie spodziewałem się, że będę teraz mistrzem Polski. Jestem wdzięczny i szczęśliwy. Będę teraz robił wszystko, aby dalej grać, jak najlepiej potrafię. Jako zespół udowodniliśmy, że jesteśmy bardzo dobrą drużyną, nawet gdy straciliśmy Dominika Marczuka czy Bartka Wdowika. Klub zrobił dobrą robotę, zastępując ich dobrymi zawodnikami – zakończył.
Mecz fazy ligowej Ligi Konferencji UEFA Jagiellonia Białystok – Olimpija Lublana odbędzie się w czwartek 19 grudnia o 21:00 na Chorten Arenie w Białymstoku. Relacja na żywo na Sport.pl.