22 grudnia, 2024
Hit transferowy mistrza Polski dzięki Lidze Konferencji?! Padła kwota 5 mln euro! thumbnail
Piłka nożna

Hit transferowy mistrza Polski dzięki Lidze Konferencji?! Padła kwota 5 mln euro!

– Zawodnik sprawdzony w rozgrywkach europejskich jest droższy od tego, który strzelał tylko w rodzimej lidze. Pululu pokazał się z dobrej strony i jego wartość poszybowała w górę. On może być hitem transferowym, ale myślę, że to ostatni dzwonek, by ktoś wyłożył za niego dobre pieniądze. Poniżej 4-5 mln euro nie opłaca się go sprzedawać – powiedział nam były napastnik Jagiellonii i Legii Marek Citko.”, — informuje: www.polsatsport.pl

– Zawodnik sprawdzony w rozgrywkach europejskich jest droższy od tego, który strzelał tylko w rodzimej lidze. Pululu pokazał się z dobrej strony i jego wartość poszybowała w górę. On może być hitem transferowym, ale myślę, że to ostatni dzwonek, by ktoś wyłożył za niego dobre pieniądze. Poniżej 4-5 mln euro nie opłaca się go sprzedawać – powiedział nam były napastnik Jagiellonii i Legii Marek Citko.

Michał Białoński, Polsat Sport: Jak pan ocenia występ naszych eksportowych drużyn w fazie ligowej Ligi Konferencji? Legia długo była wiceliderem tabeli, ostatecznie skończyła ten etap na siódmej pozycji, z bezpośrednim awansem do 1/8 finału. O ten awans Jagiellonia będzie musiała powalczyć, gdyż po porażce z Mladą Boleslav i remisie z Olimpiją Lublana spadła na dziewiąte miejsce i w fazie play-off zmierzy się z TSC Backa Topola, którą Legia ograła na wyjeździe 3:0.

ZOBACZ TAKŻE: Pilny komunikat po meczach Legii i Jagiellonii! UEFA właśnie ogłasza

Marek Citko, były napastnik Jagiellonii i Legii: Jagiellonia i Legia pokazały, że można z powodzeniem walczyć na dwóch, a nawet trzech frontach. To dowód na to, że piłkarze lubią grać co trzy dni. Czasem słyszę, że ktoś jest zmęczony, to wszystko jest kwestią mentalności i dobrego przygotowania. Ja zawsze wolałem grać, nawet co trzy dni, niż trenować. Chyba dla każdego piłkarza mecz jest lepszy od treningu.

Jagiellonia miała zadyszkę w sierpniu i w pierwszej połowie września, gdy przegrała sześć z siedmiu meczów.

Ale jej trener Adrian Siemieniec wyciągnął wnioski i to szybko, bo walka w europejskich pucharach była dla niego nowością, jeśli chodzi o siłę przeciwnika. Pokazał, że można być skutecznym na każdym polu, bo przecież w Ekstraklasie „Jaga” skończyła rok na trzecim miejscu, a w Pucharze Polski dotarła już do ćwierćfinału.

Na czym polegały te wnioski?

Mam wrażenie, że Jagiellonia trochę inaczej gra w lidze, gdzie przyzwyczaiła, że kontroluje mecz, gra wysokim pressingiem, a w Lidze Konferencji wolała spokojnie poczekać na ruch przeciwnika. Na pewno Jagiellonia zasłużyła na słowa pochwały. Na pewno dla trenera, klubu i większości zawodników to była nowość, że musisz rywalizować, będąc pod ciągłą presją, z dobrymi przeciwnikami. W poprzednich sezonach nie miała takiej presji, więc sama mogła się cieszyć ze zwycięstw nad faworytami. W tej nowej rzeczywistości zdała egzamin.

Bez wątpienia, pokonując 3:0 Molde, czy 2:1 na wyjeździe Kopenhagę. Legia też zachwyciła, zwłaszcza we wrześniu, gdy odprawiła 1:0 Betis Sewilla.

Oczywiście, Legii należą się brawa za pierwsze cztery zwycięstwa, w których nie straciła nawet bramki. Powinniśmy sobie jednak radzić z takimi przeciwnikami jak Djurgarden Sztokholm. Umówmy się, nie jest to rywal z najwyższej półki. Najważniejsze, że jest awans do 1/8 finału. Jeżeli chcemy rozwijać naszą piłkę, to trzeba się piąć w Conference League, tym bardziej, że to nie są najwyższe progi w Europie. Dla takich drużyn jak Legia i Jagiellonia obowiązkiem był awans co najmniej do fazy play-off, a Legię mamy już w 1/8 finału.

A propos gry co trzy dni, pokazał pan ją z kolegami w 1996 r. w Widzewie Franciszka Smudy, gdy awansowaliście do Ligi Mistrzów i w cuglach zdobyliście mistrzostwo Polski, notując tylko trzy porażki w lidze.

Dlatego wiem po sobie, że nie ma co szukać wymówek, tylko trzeba się cieszyć z gry co trzy dni. Przypominam tylko, że myśmy w Widzewie nie mieli tak szerokiej kadry, jakimi cieszyły się teraz Legia i Jagiellonia.

Faktycznie, trener Smuda dokonywał jednej, czasem dwóch zmian.

Uważam, że piłkarze lepiej się rozwijają, gdy ich zespół gra zarówno w lidze, jak i w pucharach. Łapią pewność siebie. Wszystko jest kwestią drużyny i „mentalu”.

Legii zabrakło przede wszystkim kontuzjowanego Augustyniaka i zawieszonego za kartki Kapustki, przez co jej środek był dziurawy?

Ich brak był bardzo widoczny. Tym bardziej, że mecz toczył się na wyjeździe.

Ogólnie jednak Legia w fazie ligowej wypadła na bardzo duży plus, a wiadomo, że zastąpienie kilku czołowych zawodników, którzy nie dość, że stanowią o sile zespołu, to jeszcze punktują czy to poprzez asysty, czy bramki, nie jest łatwe.

Przed nami zimowe okno transferowe, spodziewa się wzmocnień w Legii i awansu do kolejnych rund, co najmniej do ćwierćfinały Ligi Konferencji.

Legia zarobiła 6,5 mln euro, Jagiellonia o 400 tys. euro mniej. Czy te środki pozwolą zrobić jakościowy skok w transferach, przynajmniej na warunki Ekstraklasy?

Oczywiście, nie zapominajmy też o wpływach z dnia meczowego. W sumie jest to na pewno spory zastrzyk gotówki. Na dodatek prezentujesz piłkarzy w Europie, dzięki czemu możesz ich sprzedać za wyższe stawki. Jeżeli klub co roku gra w pucharach europejskich i mądrze inwestuje, to może zbudować naprawdę silną drużynę. Pamiętajmy, że przecież w Polsce z praw telewizyjnych pieniądze są coraz większe, tak samo wpływy od kibiców rosną coraz bardziej. Nie tylko z biletów, ale też z marketingu, ze sprzedaży pamiątek klubowych. Jagiellonia pobiła w tym roku wszelkie rekordy pod tym względem.

Liczę teraz na mądre inwestycje zarówno Legii, jak i Jagiellonii. Trzeba mieć świadomość, że jakość kosztuje. Czasem lepiej zapłacić 500-600 tys. czy nawet milion euro za dobrego piłkarza, niż sprowadzać kota w worku. Dobry piłkarz i tak się spłaci, a poza tym, przyczyni się do budowy mocnej drużyny, która co roku będzie walczyła o mistrzostwo i o puchary. Przy dobrych inwestycjach Legia i Jagiellonia mogą zbudować solidne europejskie drużyny.

Jeśli chodzi o okno wystawowe, jakim bez wątpienia jest UEFA Conference League, Jagiellonia na pewno dobrze wypromowała Afimico Pululu, który ma dopiero 25 lat i jest drugi na liście strzelców całej ligi. Czy „Jaga” może zrobić na nim kokosowy interes, byle nie sprzedała go już zimą?

Oczywiście, zawodnik sprawdzony w rozgrywkach europejskich jest droższy od tego, który strzelał tylko w rodzimej lidze. Pululu pokazał się z dobrej strony i jego wartość poszybowała w górę. On może być hitem transferowym, ale myślę, że to ostatni dzwonek, by ktoś wyłożył za niego dobre pieniądze. Pamiętajmy, że był już w Bundeslidze i furory tam nie zrobił, ale też grał w słabym zespole. Na dodatek teraz się z pewnością rozwinął.

Pewne jest jedno – Jagiellonia, mając niemałe wpływy z UEFA i praw telewizyjnych z Ekstraklasy, nie może  go sprzedawać za frytki.

Co to znaczy?

Poniżej 4-5 mln euro. Wypuścić go za niższą kwotę się nie opłaca, bo on sam zarobi taki pieniądze w zdobytych trofeach na rodzimym rynku czy w europejskich pucharach.

Przejdź na Polsatsport.pl

Powiązane wiadomości

Dopiero wtedy Barcelona wróci na Camp Nou. Klub nie ma złudzeń

sport. pl

Mateusz Klich zmienił klub. Dołączył do reprezentanta Polski

polsatsport pl

„ZAPOMNIAŁEM TWOJE IMIĘ” 🔍🤷🏻‍♂️🌮 #laczynaspilka #skorupski #moder #tacohemingway #polska #shorts

cccv

Zostaw komentarz

This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Zaakceptować Czytaj więcej