“W internecie nie ma o nim żadnej wzmianki. Dokumenty w archiwach zostały zgubione. Potencjalni znajomi z łódzkich mat również go nie pamiętają, a w jego dawną karierę zdawał się nie wierzyć nawet personel zakładu pomocy społecznej. — Piłem przez prawie 30 lat — opowiada w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet pan Marek. Wielodniowe śledztwo pozwoliło nam odnaleźć jedną wzmiankę w gazecie z 1978 r., która potwierdziła jego trudną historię. ]]>”, — informuje: przegladsportowy.onet.pl
W internecie nie ma o nim żadnej wzmianki. Dokumenty w archiwach zostały zgubione. Potencjalni znajomi z łódzkich mat również go nie pamiętają, a w jego dawną karierę zdawał się nie wierzyć nawet personel zakładu pomocy społecznej. — Piłem przez prawie 30 lat — opowiada w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet pan Marek. Wielodniowe śledztwo pozwoliło nam odnaleźć jedną wzmiankę w gazecie z 1978 r., która potwierdziła jego trudną historię.
- Pan Marek swoją karierę opisał w liście „do Świętego Mikołaja”, które podopieczni domów pomocy społecznej zamieszczają w internecie z prośbą o drobne datki
- — Rzuciłem sport w wieku 21 lat. Miałem wszystko, a zszedłem na złą drogę. Alkohol mnie zniszczył, piłem od rana do nocy codziennie. (…) Trzeba było to jakoś przerwać, bo bym się zapił. Minęło już z 12 lat, odkąd jestem w ośrodku — wspomina trudną przeszłość pan Marek
- — Mam tu kolegów i koleżanki. Opowiadam im o swojej dawnej karierze. Teraz nawet mam dziewczynę. Ona też jest trochę niepełnosprawna umysłowo, ma zespół Downa. Ale wziąłem ją pod opiekę i jest nam dobrze. Miałem tutaj już dwie dziewczyny, ale mi poumierały — opowiada
- Przy okazji świąt przypominamy historię opublikowaną w Przeglądzie Sportowym Onet w grudniu 2023 r.
- Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
O panu Marku dowiedziałem się przypadkiem, rozwożąc paczki dla potrzebujących po domach pomocy społecznej. W jego dawną karierę zapaśnika oraz międzynarodowe wyjazdy zdawał się nie wierzyć nawet personel zakładu. 62-latek przez chorobę ma bowiem problemy z komunikacją, a przez 30 lat cierpiał na alkoholizm. Twierdzi, że był wicemistrzem Polski juniorów w zapasach, ale nie pamięta, w którym roku. W ośrodku nie ma również żadnych pamiątek, które potwierdziłyby jego słowa. Przeprowadziłem wielodniowe śledztwo.
Jak opowiada, zaczął pić około 1982 r., a więc w internecie nie ma o nim żadnej informacji. Pomóc nie był nam w stanie również Polski Związek Zapaśniczy oraz skarbnica wiedzy w tej dyscyplinie Jerzy Lipski, ponieważ niektóre akta juniorskich MP z tamtego okresu zgubiły się na przestrzeni lat. Potencjalni rywale z łódzkich mat również nie kojarzyli nazwiska, choć nie wykluczali, że nie pamiętają zapaśnika sprzed ponad 40 lat.
Prześledziłem zatem wszystkie wydania papierowego „Przeglądu Sportowego” od 1977 r. (pan Marek miał wtedy 16 lat) do 1982 r. (twierdzi, że wtedy zakończył karierę). O młodzieżowych MP informacje były lakoniczne, zwykle podawano jedynie zwycięzców, ale znaleźliśmy potwierdzenie, że pan Marek był uznanym łódzkim zapaśnikiem. W wydaniu z 21 czerwca 1978 r. widnieje notka o jego pojedynku w ramach międzynarodowego meczu USA z reprezentacją Łodzi.
Filip Zieliński: Przeglądając stronę akcji „Święty Mikołaj dla Seniora” wpadłem na pana list, który mnie poruszył. Poprosił pan między innymi o kawę i cukierki. Jak się panu żyje w domu pomocy społecznej?
Marek Rybicki: Biednie, ale opieka jest dobra. Nie mogę narzekać, takie jest życie. Personel świetny, mam tu znajomych. Posiłki tylko mogłyby być lepsze. Cieszę się, że pan mnie odwiedził.
Miał pan okazję udzielać wywiadu w swoim życiu?
Takiego chyba nie. Nie pamiętam.
Przygotowując się do wywiadu, nie mogłem znaleźć żadnych informacji o panu. Pewnie nie pomaga też zbieżność imienia, nazwiska i epoki z innym Markiem Rybickim — utytułowanym polskim judoką. Całą wiedzę o panu czerpię z listu wysłanego przez dom pomocy społecznej. Pisał pan, że był wicemistrzem Polski w zapasach.
Tak, juniorów. Byłem zawodnikiem Budowlanych Łódź od młodości. Tata też walczył i mnie zapisał na zajęcia. Szło mi bardzo dobrze, jeździłem na wiele zawodów na przełomie lat 70. i 80. Byłem tu mistrzem okręgowym, a największy sukces to wicemistrzostwo Polski juniorów w stylu wolnym. Jednego punktu mi zabrakło, a pojechałbym na zawody do Stanów Zjednoczonych. Trenowałem w klubie z Pawłem Kurczewskim, wicemistrzem świata z 1971 r.
W PRL-u bardzo trudno było wyjechać z kraju. Panu się udawało dzięki zapasom?
Tylko na teren krajów socjalistycznych, ale byłem w ten sposób w Bułgarii, Czechosłowacji, Rumunii i na Węgrzech. Zwiedzało się trochę świata, jak na tamte czasy to było wielkie doświadczenie. Mało kto miał możliwość takich podróży.
- Polecamy: Jego śmierć może mieć drugie dno. W PRL-u nie można było o nim pisać
I jak rozwijała się pana kariera? Wśród medalistów seniorskich mistrzostw pana nie widziałem.
Rzuciłem sport w wieku 21 lat. Miałem wszystko, a zszedłem na złą drogę.
Zaczęły się wizytyCo się stało?
Miałem dużo pieniędzy, jak na tamte czasy. A wiadomo, jak jest, gdy zdobywasz dużo pieniędzy, to nagle zjawiają się znajomi. Zaczęły się wizyty. „Mareczku, Maruś, może się napijemy. Chodź, polejemy”. Tak się zaczęło. Piłem przez prawie 30 lat. Było mnie stać, więc płaciłem za kolegów. Z czasem przepiłem pieniądze.
Miał pan gdzie mieszkać?
Klub mi płacił w czasie kariery, byłem tam zatrudniony na etat i dostałem mieszkanie z przydziału. Całe szczęście nigdy nie trafiłem na ulicę. Czasem dorabiałem jako murarz. Stawialiśmy domy. Alkohol mnie zniszczył, piłem od rana do nocy codziennie.
Miał pan w kimś wsparcie w tym trudnym okresie?
Najpierw jeden kolega z klubu chciał mi pomóc. Mieliśmy razem wyjechać do Niemiec, bo tam miał pracę. Nie chciałem jechać, bo wie pan, ja to tych Niemców nie lubię. Miałem takie uczucie patriotyzmu i chciałem zostać w Polsce. On tam jest do dziś i dobrze mu się chyba wiedzie. Potem znalazłem żonę, byliśmy z jednego bloku. Mamy razem syna, ale się rozwiedliśmy. Nie odzywa się do mnie, nie mamy żadnego kontaktu. Potem poznałem drugą konkubinę, z którą miałem córkę.
Żałuje pan rzucenia sportu?
Bardzo. Często o tym myślę. Gdy piłem, miałem też ochotę wrócić, ale wiadomo jak to jest w takim stanie. Raz się chce, a potem się pije i już nie ma siły. Koledzy też mówili, że nie ma co wracać.
„Siostra mnie oddała. Uratowała mnie”Kiedy pan trafił do domu pomocy społecznej?
Siostra widziała co się ze mną dzieje i oddała mnie tutaj. Powiedziała: będziesz miał trochę lepiej i chociaż będziesz żyć. Trzeba było to jakoś przerwać, bo bym się zapił. Minęło już z 12 lat, ale jestem jej wdzięczny. Uratowała mnie. Już wcale nie piję alkoholu. Początkowo mi proponowano gdzieś po kątach, ale ja brałem kieliszek i wylewałem. Każdy już wie, że nie piję. Tylko palenie mi zostało.
Ciężko było panu rzucić alkohol?
Przez pierwszy rok bardzo. Dawali mi leki, było mi strasznie źle, ale sobie poradziłem. Teraz jestem trzeźwy i cieszę się, że z tego wyszedłem.
Odnalazł pan tutaj nowe życie.
Mam kolegów i koleżanki. Opowiadam im o swojej dawnej karierze. Teraz nawet mam dziewczynę. Ona też jest trochę niepełnosprawna umysłowo, ma zespół Downa. Ale wziąłem ją pod opiekę i jest nam dobrze. Miałem tutaj już dwie dziewczyny, ale mi poumierały.
Jak u pana ze zdrowiem po tylu latach nałogu?
Ruszam się, jest dobrze. Nie mam już padaczki. Miałem kiedyś częste ataki, a teraz ustąpiły, bo brałem leki.
Odwiedzają pana dawni koledzy z zapasów?
Parę lat temu mnie odwiedzał ktoś od czasu do czasu. Czasem ktoś zadzwoni, ale teraz nie mam karty do telefonu. Jakiś czas temu w ośrodku był nasz medalista olimpijski Andrzej Supron i mnie poznał, że też jestem byłym zapaśnikiem.
- Polecamy: Polak mieszka na „wyspie milionerów”. I chce wracać. „Już dość”
A rodzina?
Odwiedzają mnie siostra ze szwagrem. Ostatnio młodszy brat wpadł, choć mieszka we Francji, więc rzadko ma czas. Często rozmawialiśmy telefonicznie.
Sport nadal jest obecny w pana życiu?
Uwielbiam oglądać sport, ale niestety nie mam swojego telewizora. Mówię do kolegi z pokoju „Mariusz, włącz mi tu sport” i on mi czasem pozwala oglądać. Ruszam się dla zdrowia, robię przysiady i pompki. Kiedyś biegałem wokół budynku.
Czego pan dziś najbardziej potrzebuje?
Dres bym nowy chciał, bo ten ma dziury. Widzi pan, ubieram się tak na sportowo, bo lubię. Oszczędności też nie mam. Nie mam emerytury, utrzymuję się z tego, co mi tu dadzą. Jak jest, sam pan widzi.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
24 grudnia 2024 07:32
Tak Tomasz Adamek spędza święta w USA. Robi to codziennie. Ważna tradycjaTomasz Adamek nigdy nie ukrywał, że wiara i Kościół są dla niego bardzo ważne. Jeden z najbardziej utytułowanych polskich pięściarzy, który ostatnio próbuje swoich sił we freak fightach, razem z rodziną co niedziela uczęszcza do kościoła, a w trakcie wywiadów nie ukrywał też, jak spędza Święta Bożego Narodzenia.
Jesień pełna pomyłek. Przedstawiamy ranking sędziów EkstraklasyTak słabej rundy w wykonaniu arbitrów nie było od dawna. Przed licznymi błędami mającymi wpływ na wyniki nie ustrzegła ich nawet technologia VAR. Kto mylił się najczęściej, a kto się wyróżnił? Dziennikarze „Przeglądu Sportowego” oceniali sędziów w każdym meczu. Prezentujemy pełen ranking.
Zbigniew Boniek wypalił. Wprost ocenił zamieszanie w Legii WarszawaZbigniew Boniek w rozmowie z Romanem Kołtoniem na kanale Prawda Futbolu odniósł się do zamieszania, które ponownie powstało wokół Legii Warszawa i jej trenera Goncalo Feio. Były prezes PZPN uważa, że portugalskiemu szkoleniowcowi bardzo zależy, by to on „był najważniejszy”. Zwrócił także uwagę na jego impulsywność. — Jak się podnosi adrenalina, to Feio nie potrafi zaciągnąć hamulca i wpada w poślizg — powiedział wiceprezydent UEFA.
Wpis Justyny Kowalczyk porusza. „Od dekad jestem fotografowana. Z ukrycia ostatnio najczęściej”Justyna Kowalczyk-Tekieli opublikowała na Instagramie poruszający wpis. „Nieszczególnie lubię zdjęcia. Od dekad jestem fotografowana w każdej możliwej sytuacji. Z ukrycia ostatnio najczęściej. Albo jak przedmiot. Hugo też stał się dla wielu przedmiotem. To nie jest fajne” — napisała biegaczka narciarska. Wspominała też zmarłego ponad półtora roku temu męża.
Wciąż nie wiedzą, jak umarł Dawid. „Święta Bożego Narodzenia są najtrudniejsze”Jan Krzystyniak zdobył 16 medali mistrzostw Polski na żużlu. W 1983 r. omal nie stracił życia, gdy po upadku w niemieckim Neustadt przez kilkanaście godzin leżał w szpitalu nieprzytomny. Karierę musiał zakończyć, bo nie było go stać nawet na zakup opony. Ale prawdziwy dramat Jan Krzystyniak przeżył dopiero po rozstaniu z torem. W 2011 r. dowiedział się o śmierci syna, którego ciało znalazła w wynajmowanym mieszkaniu sąsiadka.
Życzenia senatora Komarnickiego. Nie odpuścił Motorowi i FalubazowiŚwięta właśnie się rozpoczynają, a za chwilę będziemy witali nowy 2025 rok. To najlepsza okazja na prezenty i życzenia świąteczno-noworoczne. Dziewięciu polskim klubom (PGE Ekstraliga plus tegoroczny spadkowicz z Leszna) postanowił złożyć je senator RP i prezes honorowy Stali Gorzów Władysław Komarnicki.
Kamil Stoch już miał bilet na TCS. Nagły zwrot. Adam Małysz ujawniaNie będzie dwudziestego startu Kamila Stocha w Turnieju Czterech Skoczni. Słynny skoczek zostaje w domu, a do niemieckiego Oberstdorfu, gdzie zaczyna się impreza, jadą inni. Adam Małysz zdradził kulisy tej decyzji. – Pewnie też wolałbym tak zrobić zamiast zajmować odległe miejsca – powiedział prezes Polskiego Związku Narciarskiego.
Z mistrza Polski do 1. ligi? Architekt sukcesu Jagiellonii odchodzi— Na razie wracam do Trójmiasta — zaczął tajemniczo Wojciech Pertkiewicz, ustępujący prezes Jagiellonii Białystok. — Nie ukrywam, że Arka Gdynia jest klubem mi bliskim — dodał w programie „Ofensywni” Przeglądu Sportowego Onet.
Polak rzucił wszystko i kupił dom w Hiszpanii. Jest „ustawiony do końca życia”37-letni Bartosz Białkowski ustawił się do końca życia. Po latach gry w Anglii kupił dom w Hiszpanii, przeprowadził się tam z rodziną i odpoczywa. – Żyjemy sobie teraz spokojnie, bez presji, nie musimy za niczym gonić – mówi były reprezentant Polski, który w tym roku zakończył karierę. Piłka nożna znużyła go tak bardzo, że kiedy w poprzednim sezonie w Millwall pierwszy bramkarz doznał kontuzji, po cichu liczył, że trener wybierze do gry kogoś innego. Dlatego latem, mimo że dostał oferty z Ekstraklasy, nie zdecydował się na przyjęcie żadnej z nich. Woli korzystać z hiszpańskiego słońca.
Adam Małysz nie jest katolikiem. Tak spędza Boże Narodzenie”Moja żona jest katoliczką, ja ewangelikiem. Córka jest katoliczką, a zięć ewangelikiem. Jesteśmy bardzo wymieszaną rodziną” — opowiadał przed laty Adam Małysz. Prezes Polskiego Związku Narciarskiego wyznał też, jak w jego rodzinie wyglądają święta Bożego Narodzenia.
Jose Mourinho przeszedł operację. Szybko zareagował na plotkiJose Mourinho, który w obecnym sezonie prowadzi Fenerbahce Stambuł opuścił Turcję, aby przejść operację. Legendarny trener momentalnie uspokoił jednak swoich kibiców. „Doniesienia o moim stanie zdrowia były przesadzone” — napisał na swoim Instragramie Portugalczyk i wyjaśnił dokładnie, co mu dolega.
23 dni temu zasłabł na boisku. Teraz z rozrusznikiem zasiadł na ławceInter Mediolan wygrał u siebie z Como 2:0 na zakończenie 17. kolejki włoskiej ekstraklasy piłkarskiej. W tabeli obrońcy tytułu mistrzowskiego zajmują trzecie miejsce, tracąc trzy punkty do prowadzącej Atalanty Bergamo, ale mają mecz zaległy z Fiorentiną.
Ależ słowa o Przemysławie Frankowskim. Prosto z FrancjiW niedzielę Przemysław Frankowski był o krok od wyeliminowania PSG z Pucharu Francji. Jego Lens zremisowało z gigantem 1:1 w regulaminowym czasie gry, a o końcowym rozstrzygnięciu decydowały rzuty karne, które lepiej wykonywali paryżanie i wygrali je 4:3. Mimo tego nasz reprezentant został uznany jednym z najlepszych zawodników tego meczu.
Andrzej Duda nie podpisał ustawy Sławomira Nitrasa. „Istotna wątpliwość”Prezydent Andrzej Duda skierował nowelizację ustawy o sporcie do Trybunału Konstytucyjnego. Wątpliwości prezydenta wzbudził sposób wybierania części nowych członków zarządów polskich związków sportowych oraz proponowane przez ustawodawcę kary.
Iga Świątek po cichu złożyła dokumenty! W tajemnicy szykuje wielką bombęIga Świątek złożyła wniosek do Urzędu Patentowego Rzeczpospolitej Polskiej! Na oficjalnej stronie widzimy znak słowno-graficzny zgłoszony przez polską tenisistkę, a to prawdopodobnie zapowiedź biznesu Polki. Obecnie trwa „okres sprzeciwowy”, obowiązkowy przy tego typu rejestracji. Tajemnicy dodaje wykaz klasyfikacji znaku, który powinien sugerować planowany produkt lub usługę. Mimo to, biorąc pod uwagę jej wcześniejsze decyzje marketingowe, można zakładać, że nadchodzi hit.
Robert Lewandowski najlepszym strzelcem 2024 r.! Wyprzedził gwiazdyRobert Lewandowski najlepszym strzelcem 2024 r.! Jeżeli weźmiemy pod uwagę pięć najlepszych lig na świecie, rozgrywki reprezentacyjne i europejskie puchary, to okaże się, że kapitan reprezentacji Polski strzelił w tych wszystkich spotkaniach najwięcej goli w kończącym się roku. Wyprzedził inne wielkie gwiazdy.
A jednak! Hiszpanie: Wojciech Szczęsny zagra w najbliższym meczu Barcelony!Kataloński Sport informuje, że Wojciech Szczęsny zagra w najbliższym meczu Barcelony! „Szansa tuż za rogiem” —przekazuje dziennikarz Jordi Gil. Starcie z Barbastero odbędzie się już 4 stycznia. A to wcale nie musi oznaczać końca szans dla Polaka.