“To był wspaniały Turniej Czterech Skoczni. Dominacja Austriaków była ogromna. Tylko w Garmisch-Partenkirchen dopuścili na podium kogoś spoza swojego kraju. Daniel Tschofenig, Jan Hoerl i Stefan Kraft stoczyli pasjonującą walkę w poszczególnych konkursach i w całym turnieju. Szkoda tylko samego zakończenia. Naszym bohaterem został Paweł Wąsek.”, — informuje: www.rmf24.pl
Norweg zajął tam piąte miejsce. W całym TCS w czołowej dziewiątce znalazło się aż pięciu Austriaków. Do czołówki dopuścili tylko Forfanga, Deschwandena, Piusa Paschke, Pawła Wąska i Anże Laniska.
Dramaturgia zawodów w Bischofshofen była niesamowita. Tscohfenig skoczył „swoje” i czekał. Hoerl poleciał dalej, ale przykucnął przy lądowaniu. Złotego Orła przegrał notami za styl.
Niesmak budzi tylko długie oczekiwanie na skok kończącego konkurs i turniej Krafta. Przed jego skokiem zaczęło wiać leciutko pod narty. Uznano, że trzeba poczekać, aż wróci wiatr w plecy, który towarzyszył zawodnikom przez całe zawody.
Kraft skoczył krócej od głównych konkurentów i ukończył zarówno konkurs, jak i turniej na trzecim miejscu. Widać było na jego twarzy złość i rozczarowanie. Nie ma się czemu dziwić. W przeszłości w finałowym skoku w Bischofshofen szansę na zwycięstwo w turnieju zaprzepaściło kilku innych, wielkich zawodników.
Liczyłem jednak, że zakończy się to wszystko inaczej. Bez kontrowersji a to wyczekiwanie Krafta było kontrowersyjne. Nie zmienia to faktu, że austriacka trójka spisywała się podczas czterech konkursów imponująco! Trzeci Kraft stracił do zwycięzcy turnieju 4,1 punktu. Czwarty Forfang – 40…
No a Niemcy? Od początku było widać u nich sporo nerwowości. Na pewno nie pomogły pierwsze, treningowe skoki Piusa Paschke, który także w Oberstdorfie lądował bardzo szybko. Trudno mówić, by był to dla niego nieudany okres. Zajmował 4., 9.,8., i 12. miejsce. W całym Turnieju uplasował się szóstej pozycji, a po drodze w Garmisch-Partenkirchen stracił pozycję lidera Pucharu Świata. Teraz jest w tym zestawieniu już trzeci za Tschofenigiem i Hoerlem, a goni go Kraft.
Niemcy na tle Austriaków wyglądali podczas TCS na naprawdę spiętych. Austriacy pełni luzu, swobody, uśmiechu. W Ga-Pa trwały już prace porządkowe, gdy na pytania dziennikarzy ciągle odpowiadali Tschofenig, Kraft, Hoerl czy trener Andreas Widhoelzl. Oczywiście Austriaków napędzały świetne skoki, ale ta ich swoboda także w strefie mieszanej potęgowała obraz spiętych i pewnie także sfrustrowanych Niemców.
W końcu już po Oberstdorfie w grze o orła został im właściwie tylko Paschke. Ósmy na Schattenbergschanze Karl Geiger tracił przecież ponad 30 punktów do Krafta i Hoerla. Nawet jeśli Geiger miał jakieś swoje marzenia, to i tak pogrzebał je w Innsbrucku, gdzie nie awansował do finału.
No, ale jak tu się nie spinać? Ponad dwie dekady oczekiwań, a tu nawet jednego miejsca na podium nie udało się zdobyć. Austriacy w Oberstdorfie, Innsbrucku i Bischofshofen nie dopuścili nikogo. W Ga-Pa udało się Gregorowi Deschwandenowi. A Niemcy za słabi.
Próbowaliśmy wszystkiego – powiedział niemieckim mediom Stefan Horngacher jeszcze przed konkursem w Bischofshofen. Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że Niemcy nie tylko nie trafili na TCS z topową formą, ale także nie wytrzymali ciśnienia, które sami sobie stworzyli.
Paweł Wąsek. To oczywiście nasz bohater. I powiedziałbym, że nieoczywisty, bo przecież w kwalifikacjach w Oberstdorfie zajął 42. miejsce. A w konkursie odpalił bombę. Można by mieć uzasadnione wątpliwości czy w finale to powtórzy. Powtórzył. Zajął 10. lokatę. W Nowy Rok był 16. na Grosse Olympiaschnaze. Na Bergisel ustanowił „życiówkę” zajmując 5. miejsce.
W poniedziałek uwieńczył wszystko, zajmując ósmą lokatę w konkursie i całym Turnieju Czterech Skoczni.
Wąsek dźwigał na swoich barkach kibicowskie oczekiwania, których solidarnie nie spełniali jego koledzy. Ba… Tylko w Innsbrucku sklasyfikowana została cała nasza piątka. W Oberstdorfie zabrakło Kubackiego. W Ga-Pa zdyskwalifikowano Zniszczoła. W Bischofshofen w kwalifikacjach przepadł Jakub Wolny. Mimo to i tak jego punktowy dorobek wyglądał na Turnieju nieźle w porównaniu z kolegami. Zdobył… 8 punktów. Piotr Żyła całe dwa punkty.
Cieszyć może progres, jaki w Austrii dało się zauważyć u Dawida Kubackiego. Zaowocowało to łącznie ośmioma punktami w Pucharze Świata.
Osobnym przypadkiem jest Zniszczoł. Jego przypadek potwierdza jak ważna w skokach jest głowa. W ostatnich kilkunastu dniach notował dobre skoki na treningach, w seriach próbnych czy w kwalifikacjach. Przychodzi konkursie… nie ma zawodnika. I pomyśleć, że to rok temu w Ga-Pa Zniszczoł rozpoczął świetną serię. Regularnie do końca sezonu zdobywał punkty, a w Planicy stanął nawet na podium Pucharu Świata. Drugą serię na Turnieju osiągnął tylko w Bischofshofen, bijąc w parze słabego Żyłę. Dorobek? 2 punkty.
Zatem… Wolny, Kubacki, Zniszczoł i Żyła w Pucharze Świata zdobyli razem… 20 punktów. Amerykanin Tate Frantz sam uzbierał 56. Jego kolega z reprezentacji Kevin Bickner – 36. Estończyk Artti Airgo… 21. Trudno tu mówić o optymizmie.
Kto wie, czy największym – poza Wąskiem – polskim zwycięzcą Turnieju nie będzie spokojnie trenujący w kraju Kamil Stoch.