10 stycznia, 2025
Iwanow: Gdzie się podziali nasi rodacy? Rozgrywki wznawia Bundesliga thumbnail
Piłka nożna

Iwanow: Gdzie się podziali nasi rodacy? Rozgrywki wznawia Bundesliga

W piątek wieczorem, po krótkiej zimowej przerwie, rozgrywki wznawia niemiecka Bundesliga. Jak zawsze, na początek roku – podobnie jest zresztą także przy starcie sezonu – kalendarz układany jest tak, aby na dzień dobry widz otrzymał wielkie wydarzenie. Mądrze. Dlatego rok 2025 rozpocznie starcie Borussii Dortmund z Bayerem Leverkusen. Finalisty Champions League z obrońcą tytułu (transmisja w Eleven Sports 1).”, — informuje: www.polsatsport.pl

W piątek wieczorem, po krótkiej zimowej przerwie, rozgrywki wznawia niemiecka Bundesliga. Jak zawsze, na początek roku – podobnie jest zresztą także przy starcie sezonu – kalendarz układany jest tak, aby na dzień dobry widz otrzymał wielkie wydarzenie. Mądrze. Dlatego rok 2025 rozpocznie starcie Borussii Dortmund z Bayerem Leverkusen. Finalisty Champions League z obrońcą tytułu (transmisja w Eleven Sports 1).

To dobre wprowadzenie w nadchodzącą wiosnę, bo zmierzą się ze sobą wielkie firmy. Co prawda faworytem numer jeden do sięgnięcia po Meisterschale znów jest Bayern Monachium, lecz cztery punkty przewagi nad „Aptekarzami” to nie jest dystans, który wydaje się nieosiągalny do nadrobienia dla panującego wciąż mistrza.

ZOBACZ TAKŻE: Dramatyczne informacje. Nie żyje polski piłkarz. Miał 24 lata

Kiedyś byłby to polski mecz. Borussia nazwana została w pewnym momencie nawet Polonią Dortmund za sprawą Roberta Lewandowskiego, Jakuba Błaszczykowskiego i Łukasza Piszczka. Niegdyś faktycznie interesowała się nią cała piłkarska Polska. Nawet wcześniej, gdy prawa telewizyjne do tych rozgrywek miał jeszcze Polsat Sport, co sobotę zasiadało się przed telewizorami, by oglądać w żółto-czarnych barwach Euzebiusza Smolarka. „Ebi” jako zawodnik BVB trzykrotnie został Piłkarzem Roku w Plebiscycie Tygodnika Piłka Nożna. Dwa razy nagroda ta trafiła w ręce Jacka Krzynówka, raz jako piłkarza jeszcze Norymbergi. Potem już Bayeru Leverkusen. Kto nie pamięta jego gola w Champions League strzelonego Ikerowi Casillasowi z Realu Madryt? Na BayArena grali też przecież Radosław Kałużny i Adam Matysek. Dziś Polaków tam nie ma… Ale nie tylko tam.

Nasza obecność w lidze zachodnich sąsiadów, gdzie przez lata byliśmy siłą, nie tylko liczebną, jest mizerna. Nie dość, że jesienią można było ich policzyć na palcach jednej ręki (bo Bartosz Białek jest kontuzjowany) to poza Kamilem Grabarą (15 meczów w Wolfsburgu) żaden z pozostałych póki co wielkiej roli nie odegrał. Jakub Kamiński (też VfL) niby ma w nogach jedenaście gier, ale to zaledwie 665 minut na boisku. Tymoteusz Puchacz pojawił się w dziesięciu spotkaniach, jednak grał o połowę krócej od Kuby i właśnie opuszcza Holstein Kiel, by ratować Championship dla… Plymouth. Adam Dźwigała w St.Pauli to 117 minut, Robert Gumny w Augsburgu na boisku pojawił się raz. Co stało się z naszymi piłkarzami, którzy kiedyś brylowali na niemieckich boiskach?

Najprościej można by stwierdzić, że wyjechali do Włoch. W Serie A jest ich trzynastu – i tak mniej niż zazwyczaj – a jednak wciąż dużo, skoro więcej stranierich w najwyższej lidze mają jedynie Brazylia, Argentyna, Hiszpania oraz Francja. Kluczowe powinno być jednak to, ilu z Polaków odgrywa tam istotne role i w jak mocnych klubach się znajdują? Bo i w Italii kibic calcio z łezką oku może wspominać „Pio-manię” związaną z występami w Milanie Krzysztofa Piątka.

W Niemczech Grabara i Kamiński, a więc jedyni, którzy się liczą, są w Wolfsburgu, który zamknął rok dopiero na jedenastym miejscu w tabeli. W porównaniu z historią nie tylko Piłkarzy Roku z Bundesligi (poza Lewandowskim, Błaszczykowskim, Krzynówkiem i Smolarkiem statuetki trafiały też m.in. do TSV 1860 – Piotr Nowak, Hansy Rostock – Sławomir Majak czy nawet Wattenscheid – Marek Leśniak), ale i czasami Tomaszów Hajto i Wałdocha z Schalke, Jana Furtoka z Eintrachtu i HSV czy Andrzeja Juskowiaka (m.in. Wolfsburg i Gladbach), wygląda to bardzo skromnie.

Najłatwiejszą odpowiedzią na zadane wcześniej pytanie powinna być intensywność. Ale czy tylko? Skoro nawet taka maszyna jak Paweł Wszołek, która radziła sobie przecież we Włoszech i w Anglii, a nie sprostała wymaganiom Unionu Berlin, jawi się to jako nie lada zagadka. Puchacz, który przecież zdrowie do biegania na pewno ma, w słabiutkim Holstein przegrał rywalizację na lewym wahadle z prawym pomocnikiem! Na pewno nie chodzi więc tylko o kwestie przygotowania czysto motorycznego, choć przy problemach polskich piłkarzy za granicą niemal zawsze pojawia się właśnie ten temat.

Oferty dla naszych piłkarzy z tego kierunku nie napływają. Czy to wkrótce może się zmienić? Opinię nad Renem i Menem przez lata mieliśmy przecież bardzo dobrą. W tej chwili pracuje nad nią jedynie Grabara. Według not „Kickera” czternasty zawodnik całej Bundesligi. To fakt godny podkreślenia. W tej sytuacji żałować można tylko, że to bramkarz. I to do tego taki, który (na razie?) nie mieści się w planach naszej reprezentacji. Dobrze byłoby, żeby ludzie dla niej pracujący częściej mieli okazję wyjazdu na obserwację do Niemiec. Selekcjonerzy z Danii, Czech czy nawet Bośni i Hercegowiny mają w tej lidze z czego wybierać. Nie mówiąc już o Chorwatach czy Japończykach. Im więcej Polaków w Bundeslidze, tym mocniejsza może być i nasza kadra.

Przejdź na Polsatsport.pl

Powiązane wiadomości

Noworoczne problemy Grzegorza Krychowiaka na Cyprze! Inni Polacy byli tłem

polsatsport pl

Dynamo Kijów – Magdeburg. Oglądaj online. Transmisja NA ŻYWO

sport ua

Nie żyje polski piłkarz. Zmarł po długiej chorobie

polsatsport pl

Zostaw komentarz

This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Zaakceptować Czytaj więcej