„Jak zauważono, strategia nacisku sankcyjnego jest na razie na wczesnym etapie rozwoju”, informuje: www.radiosvoboda.org
Jak twierdzą, zespół Trumpa rozważa dwa główne podejścia: pierwsze polegałoby na zaostrzeniu wtórnych sankcji związanych z handlem ropą naftową, jeśli nowa administracja uzna politykę Rosji za bardziej agresywną. W takim przypadku restrykcjami mogliby zostać objęci europejscy spedytorzy i nabywcy ropy z Azji, w tym duże przedsiębiorstwa w Indiach i Chinach. Istnieje także możliwość nalegania na silniejsze interwencje wobec tankowców przewożących rosyjską ropę przez cieśniny w Danii i Turcji.
Łagodniejszym podejściem może być możliwość przedłużenia licencji producentów lub podniesienia górnego pułapu cenowego dla rosyjskiej ropy. Podjęcie takich działań jest możliwe, jeśli zespół Trumpa dostrzeże oznaki zbliżającego się końca wojny na Ukrainie, pisze Bloomberg.
Jak dotąd strategia nacisku sankcyjnego, obejmująca także presję na Iran i Wenezuelę, jest, jak zauważono, na wczesnym etapie rozwoju. Nie wiadomo, ku któremu z podejść skłania się sam Trump.
Jak zauważa Bloomberg, 10 stycznia zespół prezydenta USA Joe Bidena nałożył najbardziej niszczycielskie sankcje na handel ropą z Rosją w porównaniu z innymi środkami podjętymi dotychczas przez Zachód. Gazprom Neft, Surgutnaftogaz, ponad 180 statków rosyjskiej tzw. floty cieni i innych firm zostało objętych ograniczeniami.
Nominowany przez Trumpa na sekretarza stanu USA, senator Florydy Marco Rubio, podczas przesłuchania parlamentarnego w sprawie potwierdzenia nazwał sankcje kluczową dźwignią, która może doprowadzić do pokojowego rozwiązania wojny.