19 stycznia, 2025
Czy „do połowy pusta szklanka” ukraińskich nastrojów w 2024 r. może być do połowy pełna w 2025 r.? thumbnail
Wiadomości z Ukrainy

Czy „do połowy pusta szklanka” ukraińskich nastrojów w 2024 r. może być do połowy pełna w 2025 r.?

Pierwszy dzień 2025 r. był prawie trzy razy bardziej pesymistyczny niż pierwszy dzień 2024 r.: minus 20 punktów w naszym Indeksie nastrojów na temat wojny w mediach społecznościowych w porównaniu z minus 7 punktami w zeszłym roku. Przypomnijmy, że wskaźnik ten obliczamy jako różnicę pomiędzy udziałem dobrych i złych wiadomości w ukraińskiej przestrzeni informacyjnej dotyczącej wojny.„, informuje: www.pravda.com.ua

Pierwszy dzień 2025 r. był prawie trzy razy bardziej pesymistyczny niż pierwszy dzień 2024 r.: minus 20 punktów w naszym Indeksie nastrojów na temat wojny w mediach społecznościowych w porównaniu z minus 7 punktami w zeszłym roku. Przypomnijmy, że wskaźnik ten obliczamy jako różnicę pomiędzy udziałem dobrych i złych wiadomości w ukraińskiej przestrzeni informacyjnej dotyczącej wojny.

Powodów do optymizmu naprawdę nie ma jeszcze – choć warto odnotować stabilne zaplecze informacyjne ze statystykami o znacznych stratach rosyjskich, wiadomościami o kolejnej udanej operacji Sił Obronnych, raportami o systematycznej pomocy obrońcom itp. Niemniej jednak ostrzał wywołuje mieszaninę złości, smutku i niepokoju.

Linia frontu nieubłaganie przesuwa się w stronę ukraińskich miast, ale obrońcy robią wszystko, aby go zatrzymać. Nie bez udziału rosyjskiej propagandy dyskusja na temat mobilizacji za pomocą koła zamachowego trwa nadal, z naciskiem na liczne naruszenia i stosowanie siłowych metod – gdy dopływ ochotników już się wyczerpał.

Dziennikarze śledczy w dalszym ciągu poruszają temat korupcji, która nie zniknęła podczas wojny. Do tego ochotnicy dodają problemy w armii. W dalszym ciągu widoczna jest wzajemna frustracja władz i obywateli.

Jednocześnie można stwierdzić, że społeczeństwo ukraińskie przetrwało nie tylko atak przeważającego wroga, ale także trzy długie lata wojny informacyjnej, mimo że występujący w nim agresor-manipulator nie jest ograniczony ramami moralnymi i wyzywająco zamienia się w prawdę i kłamstwa, wierząc, że cel uświęca środki.

Oczywiście w nowym roku może nastąpić wiele zmian. Ale teraz spójrzmy na miniony rok i trendy w wojnie informacyjnej, którą on wyznaczył.

Kryzys niepewności na początku 2024 rRzeczywiście, na pierwszy rzut oka, emocjonalny i informacyjny schemat początku tego roku jest prawie taki sam jak w zeszłym roku. Następnie zwieńczeniem przepychania ukraińskiej obrony pod koniec zimy było wyjście z Awdijówki, która od czasów ATO była silną twierdzą sił ukraińskich.

Sprawa Hrynkiewiczów stała się déjà vu historii „17 jajek”. Wołodymyr Zełenski, przez długi czas zaprzeczający konfliktom z Walerym Załużnym, później zastąpił go Oleksandrem Syrskim. Ustawa mobilizacyjna wprowadziła Radę Najwyższą w polityczną „śpiączkę”.

Republikanie w USA w dalszym ciągu blokowali przyjęcie pakietu pomocowego o wartości 61 miliardów dolarów. Na tym tle drugiej rocznicy rozpoczęcia w 2024 r. inwazji na pełną skalę towarzyszyły mieszane emocje: duma z wojska i własnej odporności, smutek z powodu strat, niepokój o niepewną przyszłość. W 2023 roku taką przyszłością była kontrofensywa, która była łatwiejsza.

Zamiast kontrofensywy dostawcą pozytywów stały się coraz skuteczniejsze ataki na tylne linie wroga, przede wszystkim na terytorium Federacji Rosyjskiej, a im dalej od granicy, tym lepiej. Następowało to falami, ale ogólnie wzrosła aktywność ochotników, którzy motywowali Ukraińców do użycia dronów w celu pokrycia zapotrzebowania armii na pociski i ograniczenia strat wśród obrońców. I inne drony, które mają uderzyć w Federację Rosyjską – zarówno dla satysfakcji, jak i w celu zniszczenia gospodarki (z tych powodów ataki na składy ropy stały się coraz częstsze). Narrację „niszczymy dronami gospodarkę wroga, a nie tylko obiekty wojskowe” należy uznać za jeden z atutów początku 2024 roku.

Aktywne poszukiwanie „czarnych łabędzi” zapewniało także pociechę w okresie największej niepewności. Wraz z nimi media i eksperci widzieli albo „antywojenny” Borys Nadieżdin (z nieudaną próbą zarejestrowania się jako kandydat na prezydenta Federacji Rosyjskiej), potem protesty w republikach narodowych (np. Baszkortostan), następnie strzelanina w „Krokusie” pod Moskwą (wspomnienie zajęcia teatru na Dubrowce ponad 20 lat temu). Ani upadek powstania Jewgienija Prigożyna rok wcześniej, ani śmierć w kolonii Aleksieja Nawalnego nie przeszkodziły w poszukiwaniach.

Wraz z nadejściem wiosny w społeczeństwie ukraińskim pojawiły się nowe przyczyny kłopotów. Rosja powróciła do taktyki masowego ostrzału systemu energetycznego, metodycznie wyłączając instalacje wytwórcze. Doprowadziło to do „drugiego sezonu” serialu z regularnymi przerwami w dostawie prądu, które do dziś są bardzo prawdopodobne. A także – przy powtarzającej się fali dezinformacji na temat sprzedaży energii elektrycznej za granicę (w warunkach jej niedoboru na własne potrzeby), „antyoligarchicznej” retoryce wokół podwyżek taryf itp.

O ile w okresie zimowym 2022-2023 sieci społecznościowe generalnie skakały na względnym optymizmie, to teraz system energetyczny był lepiej przygotowany na nową falę zagrożeń, ale przestrzeń informacyjna – wręcz przeciwnie.

Długo oczekiwane zmiany w prawie mobilizacyjnym na Ukrainie nie stały się panaceum. Władze pod naciskiem wojska i jego bliskich obiecały jasne warunki służby, jednak nie mogły dotrzymać słowa ze względu na żądania dowództwa wojskowego usunięcia tych norm – w obawie, że masowa demobilizacja „obnaży” front. Jednocześnie w kręgach eksperckich krążyły pogłoski o przygotowaniu nowej ofensywy wroga. Z drugiej strony ustawa mobilizacyjna pozbyła się wielu niepopularnych sankcji za uchylanie się od płacenia podatków. Łącznie wszystko to pogłębiło istniejącą linię niezgody między różnymi kategoriami społeczeństwa – ze względu na ich udział w wojnie.

Dodatkowym czynnikiem pogłębiającym rozłam była decyzja Ministerstwa Spraw Zagranicznych o zawieszeniu rozpatrywania dokumentów Ukraińców przebywających za granicą w instytucjach konsularnych do czasu wejścia w życie nowej ustawy o mobilizacji. I to pokrywało się z już ustalonym postrzeganiem ludzi w mundurach przez cywili jako zagrożenie. Podobna tendencja doprowadziła w pewnym momencie do wzrostu kapitalizacji kanałów telegramów „antymobilizacyjnych” z wojskowym śledzeniem na ulicach miast (takich jak „Wezwania Kijowskie”, „Wezwania Odessie” itp.), których administratorzy są regularnie informowani przez SBU w sprawie narażenia ich administratorów. Pewnym sposobem na „rozładowanie” sytuacji osób bojących się wojska było nawet promowanie trendu „unikania” w sieciach społecznościowych i offline – za pomocą nadruków na koszulkach, filmów na TikToku itp.

Jednak taka kampania, częściowo podsycana przez (pro)rosyjskich blogerów, nie rozbawiła Ukraińców zbytnio – na tle potwierdzenia pogłosek o nowej ofensywie w obwodzie charkowskim, a także zaostrzenia sytuacji po wycofaniu się z Awdijiwki. Silny niepokój i krytykę władz wywołał stan fortyfikacji, w szczególności ze strony opozycji parlamentarnej, która z powodu upadłych dokupów zablokowała nawet podium Rady Najwyższej i porzuciła „zęby smoka” na jednym z potencjalnych kierunków atak wroga. W tym kontekście alarmujący był nie tylko obwód charkowski, ale także obwód czernihowski, zaporoże, a zwłaszcza obwód sumski, przed czym odrębnie ostrzegał szef GUR Kyryło Budanow.

Nieudane próby dodania optymizmuJednak na tym tle na Zachodzie nastąpił punkt zwrotny, który był pozytywny dla Ukrainy. Stany Zjednoczone, w których od października 2023 roku przeciąga się epopeja legislacyjna dotycząca Ukrainy, ostatecznie zatwierdziły pakiet pomocowy o wartości 61 miliardów dolarów. Wskaźnik nastrojów w mediach społecznościowych kształtował się wówczas na poziomie +20 punktów – choć średnio do nadejścia ciepłej pogody średni miesięczny wskaźnik nastrojów kształtował się na poziomie minus 10 punktów. Następnie nadeszły długo oczekiwane zezwolenia szeregu krajów na uderzenie bronią na terytorium Federacji Rosyjskiej. Jeszcze później – pierwsze F-16 na ukraińskim niebie. Wszystko to stworzyło złożone wrażenie, że Zachód, wbrew twierdzeniom rosyjskiej propagandy, nie opuścił Ukrainy – bo stawka dla bezpieczeństwa europejskiego i globalnego jest zbyt wysoka. Ostatecznie zwiększenie pomocy dla Ukrainy w pewnym stopniu rozwiało argumenty użytkowników portali społecznościowych, którzy obawiali się własnej mobilizacji ze względu na niechęć do walki gołymi rękami. Natomiast ataki na terytorium Federacji Rosyjskiej przy użyciu zachodnich rakiet wywołały nową falę euforii.

Jednak administracja amerykańska w dalszym ciągu z opóźnieniem podejmowała dalsze decyzje, w szczególności już mając status „kulawej kaczki” po zwycięstwie wyborczym Donalda Trumpa – w sprawie zezwolenia na ataki dalekiego zasięgu ATACMS w głąb Federacji Rosyjskiej.

Wyborcza „huśtawka” 2024 r. (w ponad 80 krajach świata i w Parlamencie Europejskim) to kolejny trend, który zwiększył niepewność w ukraińskiej przestrzeni informacyjnej. Tamtejszych polityków zmuszono do zajęcia się sprawami wewnętrznymi, codziennymi problemami swoich wyborców. Ale jednocześnie pojawiały się oznaki rosnącej popularności sił skrajnych, eurosceptycznych, a czasem antyukraińskich: każdy „prorosyjski” szczegół w biografii kandydata na prezydenta czy w programie partii kandydujących do parlamentu ( niemiecka AfD, „Unia Narodowa” Marine Le Pen, austriacka „Partia Wolności” itp.) natychmiast stały się „czerwoną flagą” dla Ukraińców – wraz z obietnicami Trumpa zakończenia wojny o 24 godziny – i było to ożywione w sieciach społecznościowych.

Pod presją rosnącej popularności idei „pokojowych” (wspomniane już propozycje Trumpa i tzw. plan „chińsko-brazylijski”), a także wraz z rosnącym zapotrzebowaniem na Ukrainie na pewien akceptowalny model deeskalacji władze ukraińskie zaczęły próbować odzyskać kontrolę nad agendą także w tej kwestii – posługując się narracjami o „sprawiedliwym pokoju” i „pokoju przez siłę”. W pierwszej połowie 2024 roku, oprócz podpisania porozumień o bezpieczeństwie z partnerami (począwszy od Wielkiej Brytanii), odbył się maraton zaproszeń na Szczyt Pokojowy, stanowiący pierwszy kamień probierczy w próbach wywarcia presji na Rosjan, aby zakończyli wojnę . Jednak na tle braku tam wielu państw „neutralnych” (lub niskiego poziomu ich reprezentacji) uwaga poświęcona temu miejscu spełzła na niczym. A kolejny szczyt NATO (w Waszyngtonie) rozczarował brakiem zaproszenia do Sojuszu.

Jeszcze później Rosjanie dali sygnał o swojej niechęci do jakichkolwiek kompromisów z Ukrainą, czego dowodem był kolejny zmasowany ostrzał, w wyniku którego ucierpiał „Ochmatdyt”. Stał się jednak także przejawem wzorowego zachowania Ukraińców, którzy agitowali, by wesprzeć placówkę i jej pacjentów. Ponadto Ukraińcy zjednoczyli się w żałobie po Irynie Farion, buntowniczo zamordowanej we Lwowie w biały dzień (podczas gdy Rosjanie byli zachwyceni likwidacją nieprzejednanej „banderówki”). Te dwa wydarzenia znacząco wpłynęły na negatywne tło lipca, przyczyniając się do jeszcze większego spadku nastrojów na portalach społecznościowych (–13 pkt.).

Kiedy nastrój naprawdę się zmieniłOperacja kurska, w połączeniu z tradycyjną falą obchodów Święta Flagi i Święta Niepodległości, umożliwiła rozegranie walki o nastroje Ukraińców. W sierpniu wskaźnik nastrojów portali społecznościowych wzrósł do najwyższej średniorocznej wartości minus 1 punkt. Atak w Kursszczynie konsekwentnie dawał +20 lub więcej punktów przewagi nad ujemnym w pierwszych dniach operacji. Jednocześnie władze nie próbowały reklamować obecności tam Sił Obronnych, ani nie ogłaszały samego wydarzenia – w przeciwieństwie do nieustannej transmisji obietnic o kontrofensywie w 2023 roku. Jednak próżnię komunikacyjną pilnie wypełnili uczestnicy walk w Kursczynie, dziennikarze i „sofowi” generatory licznych memów. Historyczna przeszłość Kurszczyny podsyciła nawet nostalgiczne myśli o jej ponownym zjednoczeniu z resztą Ukrainy.

Władze (zarówno cywilne, jak i wojskowe) wyraźnie wyraziły brak zamiaru aneksji terytoriów. Zamiast tego najbardziej zauważalne były komunikaty o próbie zapobieżenia potencjalnemu rosyjskiemu atakowi na północne regiony i zamiarach wzmocnienia pozycji na potrzeby przyszłych negocjacji. Na to pierwsze zwrócili uwagę obserwatorzy wojskowi, a później te argumenty potwierdził Oleksandr Syrski. Drugi dotyczył kontekstu wymian więźniów (po raz pierwszy od dłuższego czasu Rosja zaczęła umieszczać „Azowów” na liście wymian), hipotetycznie – nawet wymian terytoriów. Ponadto Kursszczyna była także przydatna do ukazania różnicy w podejściu do okupacji – pomiędzy Rosjanami z ich skłonnością do ludobójstwa (w Priirpinnej, Izyum, Mariupolu itp.) a Ukraińcami o ogólnie humanitarnym stosunku nawet do obywateli państwa, które przybyło do nich wojną.

Jesień przywróciła Ukraińcom normalną, pełną problemów rutynę. Front zaczął groźnie zbliżać się do Pokrowska i „połknął” Ugledara, o który walki trwały 2 lata. Rosja przeprowadziła nowe ataki terrorystyczne: na wojskowy instytut łączności w Połtawie, w centrum Lwowa (z wzruszającą tragedią rodziny Bazylewiczów), ponownie na obiekty energetyczne. Wojsko w dalszym ciągu narzekało na problemy z mobilizacją, której tempo ponownie spadło.

Zachód zaczął deklarować potrzebę dalszego obniżenia wieku mobilizacyjnego – spotkał się jednak z oburzeniem opinii publicznej i rządu, które przypomniało partnerom o ciągłych opóźnieniach w transferach broni. Jednak wobec braku perspektyw czekania na jasne warunki służby i lepsze traktowanie personelu, armię objęła fala SZH. Ochotnicy wraz z autorytatywną armią poruszyli problem kierowania jednostkami, opowiadając się za przejściem do większych dywizji i korpusów. Utrwalony do niedawna konsensus w sprawie odmowy udziału w konkursach wyborczych zaczął ponownie być podważany przez blogerów i polityków, m.in. byłego przywódcę OPZZH Jurija Bojki z donośnymi przekazami na temat języka rosyjskiego, Kościoła i derusyfikacji. Korupcja w dalszym ciągu zadziwia swoją skalą – jak na przykład w przypadku Tetiany Krupy, szefowej Chmielnickiego MSEK. Kulminacją pesymizmu wydarzeń na świecie było zwycięstwo wspomnianego już Trumpa – na tle przesadzonych oczekiwań w mediach w większości „prodemokratycznych” co do zwycięstwa Kamali Harris, która była postrzegana jako dobry następca politycznego emeryta Joe Biden za pięć minut.

Jednak pod koniec roku jeszcze więcej uwagi poświęcono problemom Federacji Rosyjskiej. Chodziło o kryzys systemowy w rosyjskiej gospodarce – wywołany inflacją na tle wysokich odpłat mobilizacyjnych i wydatków na przemysł zbrojeniowy. Myśleli także o wystarczalności zasobów ludzkich dla Rosjan, biorąc pod uwagę ich udział w walkach z Ukrainą bojowników z KRLD – niezbyt dobrze przygotowanych, zmotywowanych i znających się na nowoczesnych metodach wojny. Po trzecie, problemów nie brakowało nawet u partyzantów moskiewskich: ucieczka Bashara Assada z Syrii – po klęsce w 13-letniej wojnie domowej – stała się tego żywym przejawem.

A poza świętami Bożego Narodzenia i Nowego Roku, które zwykle poprawiały nastroje ukraińskiej przestrzeni informacyjnej (w grudniu wskaźnik wyniósł -9 pkt, po kolejnym spadku w listopadzie do -21 pkt), doszło do kolejnej dużej wymiany więźniów, co pozwoliło na powrót do domu prawie 200 bojowników.

Jaką sytuację mamy obecnie w infoprzestrzeni?Najbardziej pesymistyczny rok 2024 również przyniósł wiele wzrostów punktowych. Podkreślali, że nawet w przedłużającej się wojnie możliwe są niestandardowe zwroty, zdolne i nie tylko radykalnie anulować plany wroga, ale także wzbudzić w Ukraińcach optymistyczne oczekiwania. Powodem takich oczekiwań nie są jednak cele globalne (takie jak zwycięstwo i wyzwolenie wszystkich terytoriów), ale różne sukcesy punktowe – operacja kurska i uderzenia na tylne linie wroga oraz odstraszanie rosyjskiej ofensywy w obwodzie charkowskim oraz liczne osiągnięcia ukraińskiej „obrony” („Palyanytsia”, „Ruta”, „Magura” itp.). Takie zmniejszenie skali „zwycięstw” (a dokładniej świadomość, że właśnie duże zwycięstwa to zbiór wielu małych na różnym poziomie) zapobiega jeszcze większemu popadnięciu w pesymizm, choć powodów do tego w 2024 roku nie brakowało .

Istnieje wyraźna potrzeba kierowania krytyki rządu bardziej na niedoskonałe instytucje, a nie na ludzi. Ukraińcy przyzwyczaili się do zwykłej walki wyborczej pomiędzy różnymi politykami, którzy wymieniają się oskarżeniami. Jednak w warunkach wojny narzędzie to jest wyjątkowo przestarzałe. Pomimo wysiłków różnych sił politycznych na rzecz wzniecania konfliktów, dyskurs o wyborach i „wygasłym Zełenskim” jest w najlepszym wypadku banalnym strzałem w stopę. W najgorszym przypadku igra z rosyjską propagandą. Zamiast tego bardziej konstruktywne jest odwoływanie się przede wszystkim do problemów, z którymi trzeba się zmierzyć, i nacisków społecznych, aby je rozwiązać. Historia MSEK jest bardzo odkrywcza, gdyż to właśnie aktywna reklama pozwoliła przekuć wieloletnie skargi na pracę instytucji w konkretne reformy. Podobnie jest z publicystyką w wielu innych kwestiach – od monitorowania wydatków budżetowych (pod wpływem ruchu „Pieniądze dla Sił Zbrojnych”) po zmiany w systemie oświaty. Reformy mogą potencjalnie stanowić nową wewnętrzną „kontrofensywę” w komunikacji: pod hasłami poprawy efektywności procesów, przejrzystych mechanizmów pracy i eliminacji niepotrzebnej biurokracji.

Warto komunikować własne problemy w formie opowieści o „szklance do połowy pełnej”, a nie „do połowy pustej”. Czasami (przynajmniej w sieciach społecznościowych) istnieje tendencja do niedoceniania ilości pracy wykonanej już w ciągu ostatniej dekady nad Rewolucją Godności. Jednak w naszej zbiorowej narracji wypada przypisywać duże zasługi zmianom, które pozwoliły przetrwać zarówno w pierwszych chwilach inwazji na pełną skalę, jak i po niej: odrodzeniu sił zbrojnych, reformie decentralizacyjnej, stabilnemu systemowi bankowemu i tak dalej. Dlatego warto wykształcić w sobie nawyk jakościowo nowego ramowania relacjonowania bieżących problemów poprzez korupcję, mobilizację, rządy wojskowe itp.: jeśli one istnieją, nie oznacza to, że system jest beznadziejnie chory. Wręcz przeciwnie, starają się nie wyciszać problemów, ale je eliminować. A praca nad tym jest przywilejem każdego obywatela na jego miejscu, nawet jeśli jest to zwykła odmowa płacenia łapówek. A zmiany na dużą skalę same w sobie nie są szybkie, ale prędzej czy później, jeśli podejmiesz wysiłki, nadal będzie można osiągnąć określony wynik.

Burzliwy rok wyborczy na świecie nauczył nas, abyśmy w większym stopniu polegali na własnych wysiłkach. Zarzucanie Zachodowi niewystarczającego wsparcia dla Ukrainy jest w dalszym ciągu jednym z kamieni węgielnych wpływających na kształtowanie się narracji w polu informacyjnym o naszych partnerach. Pomimo powszechnego konsensusu, że Ukraina powinna przynajmniej „wstać” (dlatego otrzymujemy wraz z bronią dziesiątki miliardów pomocy finansowej), nieprzychylna retoryka różnych polityków (czy to Elona Muska, czy Trumpa, czy Orbana z Fico ) każe myśleć przede wszystkim o budowaniu własnej podmiotowości, która pozwala czuć się pewnie w dialogu z całym światem i utrzymywać ogólny stosunek do wojny na akceptowalnym poziomie. Na przykład wraz z prośbami o broń lub pociski z zagranicznych magazynów pojawiają się oferty inwestycji w ukraiński przemysł obronny. A także promocja bogactwa zasobów własnych (o czym mowa w szczególności w Planie Zwycięstwa).

Ukraińcy jednoczą się, kiedy naprawdę tego chcą. Podkreśla to reakcja na atak na „Ochmatdyt” (szerokie przekazywanie pomocy placówce medycznej, fizyczne kolejki osób opiekuńczych, miliony hrywien przekazanych na odbudowę szpitala) oraz radość z bezwarunkowych sukcesów militarnych i smutek po utracie części najlepszych przedstawicieli narodu (jak np. według Pawła Petrichenko i Iryny Cybuch) oraz rozwiązanie dylematu „świętować czy nie świętować w czasie wojny i strat, bawić się czy nie” – Boże Narodzenie kolędowanie „donat”, festiwale muzyczne z masowymi zgromadzeniami na potrzeby wojska itp. Warto w dalszym ciągu poszukiwać bezwarunkowych sposobów jednoczenia rodaków, które pozwolą przywrócić wiarę w stabilność, umiejętność przeciwstawienia się, a jednocześnie zaangażować się w pozytywne zmiany w kraju.

Jewgienij Luzan, starszy analityk GO CAT-UA

Powiązane wiadomości

Utrzymujemy strefę buforową na terytorium Rosji, aktywnie niszczymy tam rosyjski potencjał wojskowy – przemówienie Prezydenta

cccv

W Federacji Rosyjskiej prawie 150 osób szukało pomocy medycznej po oczyszczeniu oleju opałowego na wybrzeżu Morza Czarnego

unn

Угода про сторічне партнерство між Україною та Сполученим Королівством Великої Британії і Північної Ірландії

cccv

Zostaw komentarz

This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Zaakceptować Czytaj więcej