“Rosja nie jest gotowa na podpisanie sprawiedliwego pokoju z Ukrainą, a informacje o śmierci rosyjskiej gospodarki są prawdopodobnie mocno przesadzone. Chociaż agencja Reutera powołuje się na zbliżone do Kremla źródła, informujące o gotowości negocjacyjnej Putina, eksperci wskazują, że zakończenie konfliktu przez Moskwę byłoby posunięciem całkowicie nielogicznym.”, — informuje: www.rmf24.pl
Rosyjska gospodarka odnotowała zaskakujący wzrost w ostatnich latach. Maszynę wojenną Putina napędzał handel ropą i gazem oraz minerałami, a Moskwa znalazła sposoby, by systematycznie omijać sankcje nakładane przez Zachód.
Jak podaje Reuters, dynamika rozwoju rosyjskiej gospodarki zmniejszyła się w skutek niedoborów siły roboczej i wysokich stóp procentowych, wprowadzonych w celu ograniczenia inflacji, która przyspieszała w związku z rekordowymi wydatkami na wojnę.
Wśród części rosyjskich elit miał się wykształcić pogląd o konieczności jak najszybszego zakończenia konfliktu. Niepokój czołowych postaci w rosyjskiej polityce i biznesie ma również budzić postawa Donalda Trumpa, który zapowiedział nałożenie na Moskwę sankcji jeszcze dotkliwszych niż do tej pory. Nowy prezydent USA zasugerował, że wcale nie musi być tak miękkim negocjatorem pokoju w Ukrainie, jak sugerowali to niektórzy.
To wszystko każe Reutersowi przypuszczać, że Władimir Putin będzie dążył do pokoju. Prezydent Rosji zdaje sobie sprawę z wojennych obciążeń dla gospodarki krajowej, a poza tym uważa, że cele wojskowe „operacji specjalnej” zostały osiągnięte – informuje agencja.
Stanowisku prezentowanemu przez Reutersa przeciwstawiają się głosy ekspertów. Specjalista ds. rosyjskiej gospodarki dr Richard Connolly publikuje na łamach think tanku RUSI ekspertyzę, w której wyraźnie zaznacza: przez całe wieki rosyjski system gospodarczy był zaprojektowany tak, by sprostać aktualnym potrzebom państwa i przede wszystkim po to, aby Kreml mógł realizować cele związane z bezpieczeństwem. Dzisiejsze podejście planistów Putina nie różni się pod tym względem niczym.
Connolly udowadnia, że nawet jeśli rosyjską gospodarką zachwieje brak przychodów z eksportu, kraj Putina ma dość zasobów, by utrzymać wysoki poziom wydatków. Tamtejszy system bankowy dosłownie siedzi na stosach gotówki, która w każdej chwili może zostać wypłacona państwu w formie dywidend.
W szerokiej analizie specjalista zauważa kilka faktów. Po pierwsze i oczywiste: dopóki Rosja będzie mogła eksportować duże ilości ropy, będzie w stanie finansować krajowe inwestycje. Po drugie: dochody z handlu ropą i gazem w 2024 roku stanowiły 28 proc. całości wpływów do budżetu Rosji, czyli znacznie mniej niż choćby w 2018 roku, gdy ropa i gaz stanowiły o ponad połowie wpływów do budżetu. A to oznacza, że sytuacja fiskalna Moskwy jest ciągle zdrowa.
Po trzecie: choć militaryzacja rosyjskiej gospodarki zdecydowanie wzrosła, Connolly przyrównuje tę sytuację do stanu USA z czasów wojny w Wietnamie. Ekspert uważa jednak, że obecnej sytuacji Rosji daleko do hipermilitarystycznej gospodarki ZSRR, która ostatecznie nie wytrzymała ekonomicznego wyścigu.
Ekspert o swoich konkluzjach pisze w ten sposób: „Rosja będzie w stanie wygenerować niezbędne zasoby ekonomiczne, aby utrzymać wystarczającą siłę militarną do prowadzenia wojny na Ukrainie, a w dłuższej perspektywie dozbroić się na przedłużającą się konfrontację z Zachodem. Wszelkie nadzieje, że jej słabości gospodarcze doprowadzą ją do stołu negocjacyjnego, są zatem mało prawdopodobne„.
Podobne w wydźwięku analizy pojawiają się także w serwisie Foreign Affairs, który zauważa oczywiście, że gospodarka rosyjska w dużej mierze napędzana jest przez wojnę. A wojna niespecjalnie przeszkadza zwykłym Rosjanom. Według Centrum Lewady – niezależnego ośrodka rosyjskich badań społecznych, wpisanego na listę agentów zagranicznych – 75 proc. Rosjan deklaruje poparcie dla „operacji specjalnej”. Co więcej – ocenia FA – obywatele rosyjscy po prostu przywykli do stanu wojny i stanu oblężenia. Władimir Putin z nastrojów antyzachodnich i antynatowskich uczynił naczelną zasadę istnienia Rosji. Zawarcie pokoju w Ukrainie nie tylko zmusiłoby Kreml do zdemilitaryzowania gospodarki i pozostawienia jej na pastwę globalnego kapitału, ale – być może przede wszystkim – skutkowałoby demobilizacją społeczeństwa, czyli podważeniem systemu, dzięki któremu Putin bez przeszkód utrzymuje się przy władzy.
Rosja wykształciła całe pokolenie młodych, dla których kariera życiowa oznacza karierę wojskową. Zmęczenie wojną ostatecznie da o sobie znać, ale Putin będzie w stanie jeszcze grać kartą „oblężonej rosyjskiej twierdzy”. Na dodatek władze Kremla ciągle dysponują sporym marginesem społecznego zadowolenia, bo wojna realnie poprawiła dobrobyt w wielu regionach kraju. Jak przewiduje Foreign Affairs, na rychły upadek rosyjskiej gospodarki w 2025 roku nie ma co liczyć.
„Jeśli zachodnie stolice nie mogą liczyć na rychły upadek rosyjskiej gospodarki, muszą zmierzyć się z rzeczywistością, że Rosja będzie stanowić ogromne wyzwanie przez następny rok lub dłużej” – pisze serwis i sugeruje, by Zachód przyzwyczajał się do myśli o dalszym wsparciu militarnym dla Kijowa.
Donald Trump twierdził, że będzie w stanie zakończyć wojnę szybko, gdy tylko objął urząd, zagroził Moskwie kolejnymi sankcjami. Ten niespodziewany agresywny gest nowego prezydenta USA nie jest przypadkowy, bo Trump doskonale musi zdawać sobie sprawę, że Władimir Putin zastawia na niego pułapkę. Włodarz z Kremla ma ochotę na pokój, ale tylko na własnych zasadach, gdy zostanie uznany za pełnoprawnego uczestnika mocarstwowej rozgrywki, razem z Trumpem i Xi Jinpingiem. W tym celu Putin potrzebuje Ukrainy, jako państwa wasalnego, które już nigdy nie spojrzy z nadzieją w stronę Zachodu. Dopiero gdy Moskwa skolonizuje Ukrainę, będzie mogła znów nawiązać do swoich snów o imperium.