“Donald Trump zaczął swoją prezydenturę od głośnego mówienia o… przejęciu Grenlandii. Obecnie największa wyspa świata jest terytorium zależnym Danii. Mieszka tam niecałe 60 tysięcy osób. I choć pogoda nie sprzyja grze w piłkę, to Grenlandczycy marzą o tym, żeby kiedyś ich reprezentacja dostała prawo gry na międzynarodowej scenie. „To najpopularniejszy sport” – mówi prezes federacji Kenneth Kleist.”, — informuje: www.sport.pl
Grenlandia chce dołączyć do CONCACAF. To ich wielkie marzenie. Czy uda się je spełnić? W ostatnim czasie o Grenlandii zrobiło się bardzo głośno. Wszystko przez to, że prezydent USA Donald Trump postanowił jasno dać do zrozumienia, że oczekuje od Duńczyków sprzedaży wyspy w ręce Stanów Zjednoczonych. Ci nie chcą się na to zgodzić. I na razie stosunki między tymi państwami – na co dzień przecież sojusznikami w NATO – uległy zdecydowanemu ochłodzeniu.
Pośrodku tego zamieszania znajdują się Grenlandczycy. Jest ich niewielu, niecałe 60 tysięcy. Mieszkają w jednym z najmniej przyjaznych do życia miejsc na świecie – najcieplej jest latem, średnio 10 stopni Celsjusza – a i tak… grają w piłkę. Krótko – co roku odbywa się trwający kilka dni turniej, w którym wyłania się mistrza kraju – i masowo, bo na Grenlandii 10 procent społeczeństwa jest zarejestrowanych jako piłkarze.
Wielkim marzeniem tamtejszej federacji jest udział reprezentacji kraju w oficjalnych rozgrywkach międzynarodowych. Drużyna narodowa istnieje i gra dość regularnie. Odnosiła też sukcesy. Chociażby wicemistrzostwo na piłkarskim turnieju rozgrywanym w ramach Zawodów Wysp 2017. Grenlandczycy w grupie byli lepsi od Gotlandii, Hebrydów i Froyi. W finale musieli uznać wyższość Wyspy Man, która wygrała aż 6:0.
W rozmowie z hiszpańską „Marką” Kenneth Kleist – prezydent Grenlandzkiego Związku Piłki Nożnej (KAK) – chwali się popularnością futbolu na Grenlandii. – Obecny stan piki nonej na Grenlandii jest niesamowicie dobry. To zdecydowanie najpopularniejszy sport. Mamy graczy w każdym wieku, każdej płci, chcących grać na każdej nawierzchni i w każdym klimacie. Na wyspie jest około 5600 zarejestrowanych zawodników – mówi.
I wprost mówi jaki jest jego cel. – Uważamy, że zasługujemy na grę w oficjalnych meczach pod naszą własną flagą, tak jak każdy. Musimy zakładać sobie nowe cele i wyznaczać standardy w grenlandzkim futbolu, a to możemy osiągnąć tylko w ten sposób. To by wiele znaczyło dla zawodników, trenerów i klubów, bo mieliby szansę pokazać, że nasz kraj ma duży potencjał. I mam na myśli potencjał kulturowy, komercyjny i piłkarski – zaznacza.
Szansę na to Grenlandia może zyskać przez dołączenie do CONCACAF – czyli organizacji północnoamerykańskiej, do której już teraz należy wiele reprezentacji terytoriów zależnych od innych państw i nienależących do FIFA. KAK – razem ze wsparciem duńskiej federacji – złożył odpowiedni wniosek w maju zeszłego roku. Teraz rozpocznie się trudny proces, który może potrwać kilka lat. Na jego końcu znajduje się największe marzenie grenlandzkiego futbolu – gra na międzynarodowej arenie.