“Mają szczęście polscy sędziowie, że Szwecja rozbiła Azerbejdżan 6:0. Gdyby nie to, to o ich błędzie było głośno wszędzie. Pod koniec pierwszej połowy Paweł Raczkowski anulował gola Alexandra Isaka, który padł z legalnej pozycji. „Powtórki nie mają sensu” – oburzał się jeden ze szwedzkich dziennikarzy.”, — informuje: www.sport.pl
Szwecja rozbiła Azerbejdżan aż 6:0 w meczu ostatniej kolejki Ligi Narodów. Tym samym Szwedzi przypieczętowali bezpośredni awans do Dywizji B tych rozgrywek, a drużyna prowadzona przez Fernando Santosa spadła z hukiem do Dywizji D z bilansem 3:17 i zaledwie jednym punktem na koncie.
Absolutnym bohaterem tego spotkania był superstrzelec Viktor Gyokeres, który zdobył aż cztery bramki w tym spotkaniu! Mimo tak efektownej wygranej tego spotkania do udanych nie zaliczy z kolei drugi ze szwedzkich napastników – Alexander Isak. Piłkarz Newcastle United w drugiej połowie zmarnował rzut karny, a w pierwszej jego bramkę anulował zespół polskich sędziów z Pawłem Raczkowskim jako arbitrem na boisku w roli głównej.
Polscy sędziowie po analizie VAR anulowali prawidłowo zdobytą bramkę Szwedzi prowadzili już 3:0, a w samej końcówce pierwszej połowy przeprowadzili kolejną akcję i wtedy do siatki trafił Alexander Isak. Wszystko wydawało się absolutnie zgodnie z przepisami i gospodarze do przerwy powinni schodzić z prowadzeniem 4:0. Ale spokojnie – na posterunku byli polscy sędziowie, którzy wkroczyli do akcji.
Chociaż trudno w to uwierzyć, że w rozgrywkach UEFA i przy tylu latach obecności VAR-u można popełnić taki błąd, ale nie ma widocznie rzeczy niemożliwych. Analizując akcję Szwedów polscy sędziowie… pomylili zawodników i powtórki! Najpierw było zagranie szwedzkiego obrońcy do pomocnika, który obsłużył podaniem Isaka. W tej sytuacji nie ma absolutnie mowy o spalonym. A na powtórkach tak ukazano sytuację, jakoby obrońca od razu podał do piłkarza Newcastle i wtedy być może byłby spalony. Ale takiej akcji nie było! Absolutne kuriozum w wykonaniu polskich arbitrów.
„Gol Isaka został anulowany z powodu spalonego. Powtórki nie mają sensu. Sędzia Raczkowski i jego zespół VAR mają katastrofalny czas po tym, jak przegapili również ewidentny rzut karny dla Szwecji” – ocenił szwedzki dziennikarz Siavoush Fallahi.
Pozostaje tylko się cieszyć, że ta anulowana bramka w żaden sposób nie wpłynęła na sytuację w grupie czy samym spotkaniu. A czy UEFA jakoś na to zareaguje? To okaże się najpewniej przy obsadzie kolejnych spotkań w europejskich pucharach.