“Poseł PiS Dariusz Piontkowski wezwał do protestów przeciwko wprowadzeniu edukacji zdrowotnej. Jego zdaniem, edukacja seksualna, która ma być jednym z elementów programowych, doprowadzi do deprawacji dzieci.”, — informuje: www.rmf24.pl
W odróżnieniu od WDŻ, edukacja zdrowotna ma być przedmiotem obowiązkowym. Projekt nowelizacji rozporządzenia w sprawie ramowych planów nauczania, w którym wprowadzono ten przedmiot, trafił do konsultacji.
Zdaniem Piontkowskiego, tematy poruszające seksualność są „zdecydowanie za wczesne” dla 10-, 11- czy 12-latków. W związku z tym, że w czwartek mija termin konsultacji podstaw programowych tego przedmiotu, zaapelował do „Polaków, rodziców, dziadków, młodych ludzi”, aby protestowali przeciwko wprowadzeniu przedmiotu. W jego ocenie ma on doprowadzić do deprawacji dzieci.
Rozmawianie z dziećmi o tym, jak ważne jest odżywianie, dobre praktyki każdego dnia, m.in. dobry sen, przyjmowanie odpowiedniej ilości pokarmów, profilaktyka, etc. – to są tematy, które jak najbardziej powinny znaleźć się w programie tego przedmiotu – powiedziała posłanka PiS.
Zastrzegła jednak, że włączanie do programu edukacji seksualnej, w sytuacji gdy przedmiot ten ma być obowiązkowy, odbiera rodzicom prawo do decyzji o wychowaniu swoich dzieci i jest „niepokojące”. Sprzeciwiam się temu jako lekarz, jako rodzic – oświadczyła Sójka.
Z kolei wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer argumentowała, że młodzi ludzie powinni otrzymywać rzetelną wiedzę w szkole, bo inaczej będą jej szukać w źródłach niesprawdzonych. Dodała, że „pierwszy raz jest rzetelny przedmiot, który ma szansę mówić kompleksowo o zdrowiu młodego człowieka” i przygotować go do życia – od młodości do wieku senioralnego.