„Na początku października zbiegły poseł Ludowy Dmytruk wziął udział w posiedzeniu komisji śledczej. Wywołało to spore oburzenie dziennikarzy. Formalnie Dmytruk był wówczas jeszcze członkiem Komisji ds. Działalności Egzekucyjnej, więc „na papierze” miał prawo uczestniczyć w tej komisji.„, informuje: www.pravda.com.ua
Na początku października zbiegły poseł Ludowy Dmytruk wziął udział w posiedzeniu komisji śledczej.
Wywołało to spore oburzenie dziennikarzy. Formalnie Dmytruk był wówczas jeszcze członkiem Komisji ds. Działalności Egzekucyjnej, więc „na papierze” miał prawo uczestniczyć w tej komisji. Ale jest też etyczna strona problemu.
Aby dowiedzieć się o banalnym udziale Dmytrouka w komisji, dziennikarze – pomyślcie o tym – byli niemal zmuszeni do przeprowadzenia śledztwa. Przecież większość posiedzeń komisji Rady Najwyższej może zostać całkowicie zamknięta już w 2020 roku – czyli od czasów „covidu”.
Część komisji nie publikuje już filmów z posiedzeń komisji – ukryte są nawet zapowiedzi posiedzeń z informacją, które ustawy będą rozpatrywane.
Już w tym tygodniu media oburzyły się decyzją Komisji Budżetowej o podwyżce wynagrodzeń prokuratorów o 37%. Wszystko to na tle głośnej afery z MSEK i fałszywej „niepełnosprawności” prokuratorów Chmielnickiego. Rada nie poparła takiej decyzji komisji. Jednak ze względu na zamknięte posiedzenie komisji społeczeństwo nigdy nie dowiedziało się, jaka była motywacja tych posłów, którzy proponowali taki krok.
Dziennikarze i społeczeństwo od dawna narzekają na całkowite „zamknięcie” komisji. Na przykład ruch HONEST od kilku lat przeprowadza ocenę przejrzystości komisji. A w lutym tego roku 67 organizacji społecznych i dziennikarzy od razu zadeklarowało, że parlament powinien stać się bardziej otwarty na media i społeczeństwo.
Dlatego otwarte transmisje posiedzeń komisji Rady Najwyższej powinny stać się jednym z głównych założeń projektu ustawy nr 11321 o promowaniu pracy dziennikarzy, który zarejestrowaliśmy wraz z naszymi kolegami.
Poniżej co najmniej trzy powody, dla których wojna nie jest powodem do ograniczania dziennikarzom i obywatelom dostępu do informacji o pracy parlamentu. I dlaczego otwarte posiedzenia komisji – w interesie samych posłów.
Dlaczego ważne jest zapewnienie jawności posiedzeń komisji RadyOtwarte transmisje posiedzeń komisji są niezbędnym narzędziem angażowania dziennikarzy i obywateli w prace legislacyjne.
Teraz – w czasie wojny – Rada niemal co miesiąc rozpatruje projekty ustaw i inicjatywy, które zasadniczo zmieniają społeczeństwo.
W przypadku krajów rozwiniętych otwartość parlamentarna koniecznie obejmuje transmisje na żywo z posiedzeń komisji parlamentarnych i zachowanie tych zapisów w publicznym dostępie. Tę wyraźną praktykę można zobaczyć chociażby na stronie internetowej Parlamentu Europejskiego. Na posiedzenie parlamentu Wielkiej Brytanii może przyjść każdy na zasadzie „kto pierwszy”, czyli do wyczerpania się miejsc na sali, a wszystkie posiedzenia komisji (z bardzo nielicznymi wyjątkami) będzie można oglądać w telewizji parlamentarnej (podobnie do naszego kanału Rada) ). Z łatwością znajdziesz także protokoły posiedzeń komisji Kongresu USA (zarówno Izby Reprezentantów, jak i Senatu).
Oczywiście Rada Najwyższa, w przeciwieństwie do większości parlamentów na świecie, pracuje dziś w warunkach wojny. Często słyszę od kolegów z Rady argumenty, że transmisja posiedzeń komisji w Internecie nie jest obecnie możliwa ze względu na kwestie bezpieczeństwa. Praktyka potwierdza jednak, że w większości przypadków takie obawy są bezpodstawne.
Przecież większość posiedzeń komisji w Radzie odbywa się dziś w formie konferencji na Zoomie. Ustalenie lokalizacji każdego posła ludowego za pomocą wideo jest zadaniem prawie niemożliwym.
W projekcie ustawy nr 11321 do drugiego czytania faktycznie podaliśmy normy otwartości komisji, przy pełnym uwzględnieniu zagrożeń bezpieczeństwa. Wśród istotnych różnic w porównaniu z zasadami „do 2020 r.”:
- spotkania mogą odbywać się w internecie, a dziennikarze i obywatele muszą mieć do nich dostęp;
- posiedzenia otwarte muszą być transmitowane jednocześnie lub nagranie musi zostać przesłane nie później niż 24 godziny po zakończeniu posiedzenia komisji. W czasie pokoju dostępna jest wyłącznie transmisja na żywo;
- komisja ma obowiązek zamieścić informację o posiedzeniu z 24-godzinnym wyprzedzeniem – z podaniem adresu e-mail dla wniosków o udział w posiedzeniu.
Wyjątkiem będą oczywiście posiedzenia komisji, na których omawiane są kwestie tajemnicy państwowej.
Chciałbym osobno zauważyć, że fizyczne posiedzenia komisji są teraz całkiem realne i bezpieczne. Potwierdza to nasza Komisja ds. Wolności Słowa. Tak, nasze spotkania odbywają się wyłącznie w formie fizycznej z obowiązkową transmisją. Jak dotąd nie miało to wpływu na nasze bezpieczeństwo.
Mamy także dobre przykłady z posiedzeń komisji, podczas których rozpatrywano szczególnie drażliwe kwestie. To posiedzenie komisji antykorupcyjnej Rady Najwyższej w sprawie tzw. „kurtek Reznikowa”. W tym czasie na posiedzeniu – pod czujnym okiem dziennikarzy – obecni byli także przedstawiciele komisji obronnej, finansowej i budżetowej.
Dodam, że Rada przewidziała już transmisje otwarte dla samorządów. Jednak nadal nie dała im przykładu. Tym samym w maju tego roku weszła w życie ustawa, która przewiduje obowiązkową transmisję w Internecie posiedzeń plenarnych i posiedzeń komisji organów samorządu terytorialnego. O sprawie poinformowano także na stronie internetowej parlamentu.
Przewidując zasady rozwoju regionów, deputowani Rady Najwyższej nie ustalili jeszcze dla siebie podobnych zasad. Jest to co najmniej nielogiczne, co najwyżej – niesprawiedliwe.
Dlaczego komisje jeszcze nie zostały otwarte? Zamknięcie jest zawsze wygodne dla władz. Choć publikowanie dokumentów, organizacja audycji i inne działania tak naprawdę nie obciążają aparatu państwowego, to jednak wymagają pewnego wysiłku. I bardzo wygodnie jest odbywać spotkania „bez dodatkowych oczu”, bo wtedy nie trzeba za dużo myśleć o słowach i ukrywać własnych intencji
Otwartość prac parlamentu jest jednak warunkiem koniecznym prawdziwego dialogu Rady Najwyższej z obywatelami.
Dialog, którego potrzebujemy jeszcze bardziej w czasie wojny niż w czasie pokoju.
Jarosław Jurczyszyn