„Ale może jest w tym jakiś pożytek„, informuje: sport.ua
Ale tak się sprawy potoczyły. Dlaczego potoczyli się tak, a nie inaczej i co teraz zrobią – opowiemy Wam już teraz.
Inoue miał boksować z innym przeciwnikiem. Ale wszystko zostało odwołane dwa razy Naoya Inoue boksuje w standardowym i spokojnym tempie. Nie chodzi tu o ring, ale o liczbę konfrontacji w ciągu roku. Zwykle jest ich dwóch. Przynajmniej to tempo utrzymuje się od 2018 roku. Z wyjątkiem roku 2020, kiedy Naoya boksował raz – znokautował Jasona Moloneya.
Trend miał się przełamać w 2024 roku. Naoya po raz pierwszy boksował wiosną – znokautował Luisa Neriego. Następnie jesienią znokautował TJ Doheny’ego. A potem miał spotkać się z Samem Goodmanem. Jednak w pewnym momencie nie wszystko poszło zgodnie z planem.
Do zasadniczej konfrontacji doszło 24 grudnia – zaraz po rewanżu Tysona Fury’ego z Oleksandrem Usykiem. Z jednej strony jest to dzień niejednoznaczny. W końcu wszyscy będą dyskutować o walce w wadze ciężkiej. Z drugiej strony decyzja jest dobra. Na koniec roku nie ma konkurencji o wyświetlenia.
Jednak mecz się nie udał. Przed walką Goodman doznał kontuzji twarzy – przeszedł sekcję. Z tego powodu bitwę trzeba było przełożyć. W sam raz na 24 stycznia.
Za drugim razem walka zakończyła się w ten sam sposób. I z tego samego powodu. Sam znowu zranił się w twarz. Nawet to samo oko. Wygląda na to, że Goodman nadal jeździł na sparingi i właśnie dokończył wynik. Na przykład ten sam Tyson Fury prawie nie sparował z powodu kontuzji oka, ale mimo to poszedł na pierwszy mecz z Usykiem.
Goodman oczywiście poniósł porażkę. Dużo rozmawiał przed walką, poszedł na ring do Inoue i powiedział: „Wyjdź ze mną walczyć albo zostaw tytuły wolne”. A potem dwukrotnie doznał kontuzji, przeszedł taką operację, którą teraz można skorygować jedynie dzięki operacji plastycznej, i na długi czas wypadł z największej walki w swojej karierze.
Stwierdzono, że na jego miejsce zastąpił Koreańczyk Ye Yun Kim. I to jest niesamowity zamiennik. W końcu w takich przypadkach zawsze mają opcje na wszelki wypadek. Negocjują z bokserami, którzy mogliby zastąpić jednego z uczestników walki. Czy Ye Yoon Kim jest z nich najlepsza?
Kim jest średnim chłopem. W najlepszym przypadku. Przeciętnie Ye Yun stawiał czoła przeciętnym bokserom. Pudełko w Korei do 2019 roku. W 2022 roku wrócił do boksu i od tego czasu podróżuje po świecie. Walczył w Meksyku, USA, Australii i Tajlandii. Trzy razy wygrał na początku i raz przegrał.
Ale liczby te nie powinny być tak imponujące, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Bo wśród opozycji nie było przeciwników na poziomie średnim i ponadprzeciętnym. Bokser taki jak Kim nigdy nie stoczyłby walki z Inoue. Ale jakoś okoliczności okazały się takie, że stał się pierwszą i główną opcją rezerwową Naoyi w meczu o tytuł. Teoretycznie Koreańczyk może zostać absolutnym mistrzem świata bez rozegrania ani jednego meczu kwalifikującego do statusu pretendenta lub przynajmniej znalezienia się w pierwszej piątce rankingów swojej kategorii.
Kto jest faworytem? Oczywiście Naoya Inoue. Bukmacherzy dają kurs 1,03 na jego zwycięstwo. Za zwycięstwo przeciwnika – 12.50.
Różnica jest oczywista. Naoya Inoue to jeden z najlepszych bokserów na świecie. Gwarantowane bycie w tej chwili w pierwszej trójce najlepszych bokserów na świecie. Większość jego walk w karierze to walki o tytuł. Jest zwycięzcą bokserskiej Super Series. Dwukrotny absolutny mistrz. Ponownie zapakowane z większością topów. Mistrz w czterech kategoriach wagowych. Najlepszy japoński bokser w historii.
Ye Yoon Kim jest tylko bokserem. Nieźle, ale też nie świetnie. Dobrze atakuje ciało. Ma dobrego kopa. Dobrze naciska. A jednocześnie wie, jak kontratakować – szczególnie celnie na korpus. Ale nie ma nic, co Kim może zrobić, co mogłoby postawić Inoue pytanie.
Jedyną szansą Kima jest mocne uderzenie. Naoya w 2024 roku poszedł na nokaut – złapał go cios Louisa Neri. Mistrz Japonii zbyt aktywnie poszedł do przodu i potknął się.
Tym razem może się potknąć – jeśli za bardzo w siebie uwierzy, będzie chciał szybko znokautować przeciwnika, ale dostanie coś w zamian. Ale czy wierzyć? Niewiele. Zupełnie nie.
Too Naoya Inoue jest bystra, powściągliwa, techniczna i silna. Nawet jeśli spudłuje, wstanie i da trzy razy więcej.
Więc po co taka walka? Prawdopodobnie po to, aby długi preparat się nie wypalił. Inoue przygotowywała się na koniec grudnia i koniec stycznia. To wszystko pieniądze i czas. Jeśli mecz zostanie odwołany, Naoya będzie musiał odpocząć, zregenerować siły i wrócić do obozu bez zdobycia czegokolwiek. I tak będzie trening bojowy, pokaz, rozgrzewka. I wreszcie większa liczba meczów niż dwa w roku.
Inoue prawdopodobnie stoczy w tym roku więcej niż jedną dużą walkę. Może więc to słuszna decyzja – wyjechać przynajmniej z taką wizą, a nie odwoływać wszystko.