“Nie mam prawa do wyrzucenia Ryszarda Czarneckiego z partii – stwierdził prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jeśli dotychczasowe informacje będą odpowiednio zweryfikowane, jeżeli się potwierdzą, to mamy sąd partyjny i on ma takie prawo – dodał.”, — informuje: www.rmf24.pl
Ryszard Czarnecki został zawieszony w prawach członka partii. Stało się to kilka godzin przed tym, jak Czarnecki i jego żona usłyszeli zarzuty.
Prezes PiS, pytany w piątek przez dziennikarzy w Sejmie, czy zamierza wyrzucić z partii Ryszarda Czarneckiego, powiedział: „nie mam prawa do wyrzucenia (go) z partii”.
Dopytywany, czy Czarnecki powinien odejść z PiS-u sam, dobrowolnie, Kaczyński powiedział: „jak będą te informacje odpowiednio zweryfikowane, jeżeli się potwierdzą, to mamy sąd partyjny i on ma takie prawo„.
Zdaniem Kaczyńskiego ostatnie problemy wokół Prawa i Sprawiedliwości to głównie problemy medialne. My się nimi tak bardzo nie przejmujemy, bo gdybyśmy się nimi przejmowali, to jednak byśmy łącznie 10,5 roku nie rządzili, a tyle żeśmy rządzili i nie mielibyśmy dwóch prezydentów – dodał lider Prawa i Sprawiedliwości.
Po zakończeniu czynności prokurator zastosował wobec podejrzanych wolnościowe środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego w wysokości 150 tys. zł wobec Czarneckiego oraz 50 tys. zł wobec jego żony, a także środki w postaci dozoru policji połączonego z zakazem kontaktowania się z określonymi uczestnikami postępowania.
W piątek w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Krzysztofem Zasadą Ryszard Czarnecki opowiedział o okolicznościach swojego zatrzymania.
Nie mam żadnych pretensji do CBA, ponieważ CBA jest wykonawcą poleceń władzy. To nie decyzja CBA, żeby zatrzymywać mnie spektakularnie na lotnisku, wyłączać część lotniska, blokować ruch na ul. Żwirki i Wigury, tworzyć kilometrowe korki, powodować spóźnienia ludzi na samoloty. Ja – uwaga – do kraju przylatywałem, a nie z niego odlatywałem. A więc naprawdę można było ze mną porozmawiać w mniej spektakularny sposób, niż to zrobiono – powiedział Czarnecki.
Działania te były europoseł PiS nazywa „pokazówką”. Myślę, że ta pokazówka czemuś ma służyć i w pewną logiczną całość się układa władzy, która chce zastraszyć polityków, opozycji, też sympatyków opozycji, bo część społeczeństwa cały czas bardzo duża PiS popiera. Natomiast jeśli chodzi o zarzuty, no to ja się absolutnie nie przyznałem, złożyłem wyjaśnienia i ze spokojem czekam na rozwój sytuacji – zaznacza.