“We wtorek posypał się kolejny plan Legii Warszawa na zakontraktowanie napastnika. Stołeczni mają niespotykane problemy ze znalezieniem snajpera. Z klubem łączono kilka nazwisk z zagranicznych lig, ale żaden z piłkarzy nie trafił na Łazienkowską. Teraz Legia upatrzyła sobie napastnika ze Słowacji, ale jego obecny klub ma żądać dużych pieniędzy. Czas nagli, bowiem legioniści potrzebują ofensywnego i skutecznego zawodnika natychmiast.”, — informuje: www.sport.pl
Legia upatrzyła sobie nowego napastnika, ale dostała konkretne warunki Legia cały czas szuka napastnika. Dotychczas była skupiona na kierunku skandynawskim, ale postanowiła go zmienić. Sprawdza możliwości w krajach sąsiadujących z Polską. Upatrzyła sobie jednego zawodnika na Słowacji.
Według informacji goal.pl przedstawiciele stołecznych pytali o Mateja Trusę, zawodnika klubu DAC Dunajska Streda, czwartej siły ligi słowackiej. 24-latek może grać na środku ataku i na skrzydłach. W tym sezonie zdobył siedem bramek i zanotował trzy asysty w 16 ligowych meczach. Dołożył do tego pięć goli i jedną asystę w czterech spotkaniach krajowego puchary. Ma też za sobą dwa występy w kwalifikacjach do Ligi Konferencji. Wcześniej grał w Viktorii Pilzno i FC Hradek Kralove. Jest wychowankiem słowackiego Zemplina Michalovce.
Dunajska Streda miała jednak postawić Legii twarde warunki, bo aż 1,5 mln euro. Trudno spodziewać, że warszawiacy będą w stanie zaryzykować i wydać taką kwotę. Transfermarkt wycenia Trusę na 1,2 mln euro, ale ma kontrakt ważny jeszcze dość długo, bo do końca czerwca 2027 r. Zapewne długi okres trwania umowy wpływa na wymaganą kwotę.
Zobacz też: Hiszpanie piszą wprost: bunt w Barcelonie
Legia działa pod ogromną presją czasu, bo do jutra musi zgłosić kadrę na fazę pucharową Ligi Konferencji, którą zacznie od 1/8 finału.
W tym momencie Legia zostaje z Markiem Gualem i Tomasem Pekhartem, ale ani Hiszpan, ani Czech nie gwarantują, że będą regularnie zdobywać bramki. Znalezienie nowego napastnika dla Legii jest priorytetem w zimowym okienku transferowym. Jeśli nie uda się tego zrealizować, to będzie to kolejna duża porażka Jacka Zielińskiego. Choć nie jest formalnie dyrektorem sportowym, to i tak odpowiada za ruchy transferowe do czasu znalezienia nowego dyrektora.
Okienko transferowe dla klubów ekstraklasy trwa do 24 lutego.