“Fala zachorowań na krztusiec ruszyła w Polsce. – Są regiony, gdzie dochodzi do lokalnych epidemii. Dzieje się tak, ponieważ jeden chory może zarazić nawet 18 osób – powiedział w rozmowie z Gazeta.pl rzecznik prasowy Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce dr Michał Sutkowski. Skąd tak duża skala problemu?”, — informuje: wiadomosci.gazeta.pl
Wzrosty są nawet 80-krotne: Wszystko zależy od regionu Polski. Nadal jest to jednak ogromna skala, biorąc pod uwagę niespełna 700 zachorowań w analogicznym okresie w ubiegłym roku. – Są regiony, gdzie dochodzi do lokalnych epidemii. Dzieje się tak, ponieważ jeden chory może zarazić nawet 18 osób. Szpitale są więc pełne pacjentów i to nie tylko dzieci, ale też dorosłych – tłumaczył dr Michał Sutkowski.
Wzrost zakażeń wynika z kilku powodów: – Po pierwsze z tego, że coraz mniej osób szczepi dzieci. Jeżeli ten wskaźnik wyszczepialności jest poniżej 95 proc., to będziemy mieli zakażenia, a aktualnie jest on na poziomie 90 proc. i ciągle spada – powiedział lekarz. Jak podkreślił, szczepień na krztusiec w ciągu całego życia człowieka musi być dużo. – Do 19. roku życia jest ich siedem. Jeżeli niewykonanych jest część z nich, wówczas nie ma odpowiedniej odporności. W związku z tym każdy przypadek opóźnień w kalendarzu szczepień robi nadwyżkę, jeśli chodzi o zakażenia – dodał ekspert.
Nie szczepią się osoby dorosłe: – Osoba dorosła powinna najpóźniej raz na 10 lat szczepić się na krztusiec. Tego w ogóle nie ma. Ludzie o tym zupełnie nie myślą – przyznał dr Sutkowski. Jak podkreślił, specjaliści od lat próbują dotrzeć z informacjami o kalendarzu szczepień dla dorosłych. Nie są jednak w stanie „przebić się do świadomości” tych osób. Co ważne, jest szansa na zachorowanie na krztusiec nawet po szczepieniu. Jednak „trzeba się szczepić, żeby chorować delikatnie„. – Jeżeli są osoby niezaszczepione, to chorują z powikłaniami bardzo groźnymi – wskazał lekarz.
Brak profilaktyki poekspozycyjnej: Chodzi tu o leczenie pacjenta, który miał kontakt z osobą zakażoną. Według specjalisty każdy z otoczenia osoby, u której stwierdzono krztusiec, powinien być leczony w taki sam sposób, nawet jeżeli nie ma on objawów. – Profilaktyka poekspozycyjna powinna być elementem leczenia. Szczególnie dotyczy to kobiet w ciąży, małych dzieci do czwartego miesiąca życia, oraz innych osób w grupie ryzyka – wskazał dr Sutkowski. Jak podkreślił, w wielu przypadkach brak takiej profilaktyki poekspozycyjnej to często wina lekarzy.
Brak testów w opiece podstawowej: Przy tak dużej fali krztuśca kolejnym problemem jest brak powszechnego dostępu do testów PCR. Te, jak wskazał ekspert, są dostępne jedynie dla pacjentów w szpitalach czy w ambulatoriach poradni chorób zakaźnych. Oznacza to, że bardzo mały procent osób może mieć takie badanie. – Można też robić oczywiście badania serologiczne czy badania mikrobiologiczne, ale ich wyniki są bardzo późno. Jeśli chodzi o badania, chociażby serologiczne, to one wykazują dopiero jaką mamy chorobę po 4-6 tygodniach od zakażenia. To jest dużo za późno, żeby leczyć właściwie – podkreślił dr Sutkowski i dodał, że „potrzebne są w takie testy, które są testami kasetkowymi”. – Czyli takimi prostymi, wykonywanymi przy pacjencie w poradni lekarza rodzinnego. Nie ma takich testów w POZ. Są testy na kombo, grypa RSV COVID, ale na krztusiec nie ma – podkreślił ekspert.
Trwają prace nad wprowadzeniem testów: Dr Michał Sutkowski poinformował, że na temat wprowadzenia powszechnych testów na krztusiec rozmawiał już z dr. Pawłem Grzesiowskim, głównym inspektorem sanitarnym. Lekarz miał przekazać, że trwają związane z tym tematem prace, jednak mogą one jeszcze długo potrwać. Testy te umożliwiłyby m.in. przyspieszenie prawidłowego leczenia. – Krztusiec to choroba, którą się leczy antybiotykiem. Nie można dać od razu na taką infekcję, która się zaczyna, antybiotyku, bo to by pogorszyło sprawę. Jednocześnie wdrożenie antybiotyku musi nastąpić dość szybko – podkreślił dr Sutkowski.
Prognozy na przyszłość: – Zawsze w przyrodzie jest sinusoida krztuśca. Dwa, trzy lata jest w miarę spokojnie, później jest górka. No i teraz mamy górkę zakażeń – stwierdził lekarz. – W związku z tym, że jest go tak dużo w przyrodzie, czyli w nas, będziemy mieli problem w przyszłym roku – dodał i podkreślił, że dlatego niezwykle ważne jest zwiększanie świadomości ludzi na temat tej choroby oraz rozpowszechniania informacji o szczepieniach. – Przed erą szczepień był taki rok, kiedy chorowało nawet 96 000 osób. My się powoli zbliżamy już do tego obszaru. Przypomnę, że były też lata (już w erze szczepień – red.), w których chorowało zdecydowanie mniej osób – powiedział dr Sutkowski.
Więcej: O wzroście zachorowań na krztusiec przeczytasz także w artykule Miłosza Wiatrowskiego-Bujacza: „Krztusiec wraca. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta, choć niepełna”.