„Departament Stanu USA poinformował 16 września, że „nie ma żadnych komunikatów” o zmianach w polityce Białego Domu w tej kwestii„, informuje: www.radiosvoboda.org
„Najważniejsza czerwona linia została już przekroczona. I stało się to, gdy Rosjanie wkroczyli na terytorium Ukrainy” – dodała.
Frederiksen odrzucił wszelkie sugestie, że zezwolenie Ukrainie na użycie zachodnich rakiet do ataku na terytorium Rosji doprowadzi do eskalacji i wciągnięcia sojuszników Kijowa do wojny. Dlatego jej zdaniem „należy usunąć ograniczenia w używaniu broni”.
„Teraz widzimy, jak Rosja zbliża się do Korei Północnej i Iranu. I nie sądzę, niestety, aby Rosja była w stanie prowadzić wojnę na pełną skalę w Europie bez pomocy Chin. Nie jest to więc konflikt europejski, to konflikt globalny, a jego konsekwencje są niezwykle poważne” – podkreśliła Mette Frederiksen.
W zeszłym tygodniu „The Times” napisał, że Wielka Brytania „nie będzie działać sama” w kwestii zezwolenia Ukrainie na uderzanie bronią dalekiego zasięgu w cele w Rosji.
Rząd brytyjski uważa, że amerykańskie systemy naprowadzania są niezbędne do trafiania celów rakietami dalekiego zasięgu. Londyn uważa, że Stany Zjednoczone prawdopodobnie zezwolą na strajki podczas sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, która rozpoczyna się 10 września, choć administracja prezydenta Joe Bidena jest w tej kwestii podzielona.
16 września rzecznik Departamentu Stanu USA Matthew Miller w odpowiedzi na pytanie dziennikarzy, czy zapadła decyzja o uderzeniu amerykańską bronią dalekiego zasięgu w cele w Rosji, odpowiedział, że „nie ma żadnych komunikatów” o zmianach w polityce Białego Domu w tej kwestii.
Wcześniej, po wspólnej wizycie sekretarza stanu USA Anthony’ego Blinkena i jego brytyjskiego kolegi Davida Lammy’ego w Kijowie, gazeta The Guardian, powołując się na źródła, napisała, że Wielka Brytania zezwoliła Ukrainie na użycie rakiet manewrujących Storm Shadow do ataków na cele na terytorium Rosji. Jednak w trakcie wizyty ani po niej nie ogłoszono żadnych publicznych ogłoszeń.