“Lublin może mieć problem z uzyskaniem rządowej dotacji do budowy stadionu żużlowego. O taki obiekt upominają się kibice Motoru Lublin, który od trzech lat nieprzerwanie jest mistrzem Polski. „Nigdy nie finansowaliśmy tego typu obiektów” – stwierdził dzisiaj w Lublinie wiceminister sportu Ireneusz Raś ”, — informuje: www.rmf24.pl
Władze Lublina już w 2018 r. zapowiedziały, że stadion powstanie w dolinie Bystrzycy w rejonie dawnego klubu jeździeckiego. Na potrzeby inwestycji samorząd zmienił plan zagospodarowania tych terenów i zlecił opracowanie kompletnego projektu. Ratusz zakłada obecnie, że budowa będzie kosztować 300 mln zł, a takiego kosztu samorząd sam nie udźwignie, dlatego liczy na wsparcie, m.in. rządu.
Rządowej dotacji może nie być, co przyznał dzisiaj na konferencji prasowej wiceminister sportu Ireneusz Raś. Pytany przez RMF FM, czy resort sportu może wesprzeć pieniędzmi inwestycję, stwierdził, że minister nigdy dotąd nie finansował tego typu obiektów.
Biorąc pod uwagę, że ta tradycja jest utrzymywana, że tego typu obiektów w tej skali nie finansowaliśmy i nie współfinansowaliśmy, wydaje się, że byłoby trudno, żeby dzisiaj wydatkować tak duże środki – stwierdził Ireneusz Raś. Trudno byłoby mi sobie wyobrazić, żebyśmy my wydatkowali na stadion żużlowy dzisiaj tego typu pieniądze – dodał wiceminister i powołał się na ustawę, która zobowiązuje rząd do szczególnego finansowania sportów olimpijskich.
Nawet stadiony piłkarskie nie są dofinansowane w tak wielkich środkach, jak pan mówi, 300 mln zł. Byłoby to trudne – skwitował Raś. Stwierdził jednak, że miasto „może aplikować” o pieniądze na budowę obiektów strategicznych. Polski Związek Motorowy musiałby uzasadnić, że ma to wymiar iście nadzwyczajnie strategiczny dla polskiego sportu – wskazał polityk.
Na razie nie ma pozwolenia na budowę stadionu w nowym miejscu. Takie pozwolenie może być wydane po zatwierdzeniu projektu zamówionego przez miasto, a w jego sprawie trwa spór pomiędzy Urzędem Miasta a architektami, którym zlecono opracowanie dokumentacji.