„Iga zamieściła wideo na swoim Instagramie i opowiedziała, jak wszystko się wydarzyło„, informuje: sport.ua
„Dziś chcę podzielić się z Wami bardzo trudnym tematem, o którym nie mogłam rozmawiać przez ostatnie dwa i pół miesiąca. Ale w końcu mogę, więc mam nadzieję wyjaśnić jak najwięcej, bo chcę być z Tobą szczera i abyś zrozumiał, co się ze mną ostatnio przydarzyło.
12 września dowiedziałem się o pozytywnym teście wykonanym 12 sierpnia, czyli przed turniejem w Cincinnati. I dla mnie to był ogromny cios, byłam w szoku i ta sytuacja bardzo mnie przeraziła, bo na początku po prostu nie wiedziałam, jak to się mogło mi przytrafić i skąd się to wzięło.
Okazuje się, że w próbce stwierdzono najniższe w historii stężenie trimetazydyny. To substancja, o której pierwszy raz w życiu usłyszałam, nigdy nie miałam z nią kontaktu, ani ludzie, którzy mnie otaczali. Panowało więc ogromne poczucie niesprawiedliwości i pierwsze kilka tygodni było rzeczywiście bardzo chaotyczne.
Natychmiast zaczęliśmy reagować i postępować zgodnie z tym, co powiedziała nam ITIA. I to stężenie, które jest bardzo niskie, sugerowało – w rzeczywistości było oczywiste, że albo próbka była skażona, albo substancja, suplement czy lek, który przyjmowałem, był skażony. Dlatego skupiliśmy się na testowaniu wszystkich suplementów i leków, które biorę. A wyniki badań wykazały, że melatonina, którą biorę od dłuższego czasu, oraz partia, którą miałem ze sobą przed turniejem w Cincinnati, zostały skażone fabrycznie. I był to dla nas ogromny szok, ale z drugiej strony dał też odpowiedź na wiele pytań, bo w takich sytuacjach najważniejsze jest odnalezienie źródła. Kiedy więc znaleźliśmy źródło, musieliśmy udowodnić, że lek rzeczywiście był skażony.
Melatonina to lek, którego potrzebuję ze względu na podróże, zmęczenie spowodowane zmianą strefy czasowej, stres w pracy, a czasami po prostu nie mogę bez niej spać. Dlatego też, po odnalezieniu źródła, potrzeba było jeszcze czasu, aby sprawa się zakończyła. To jest dokładnie to, co dzieje się teraz. Ale ogólnie rzecz biorąc, od 12 września zostałem automatycznie zawieszony, przez co nie mogłem grać w turniejach w Azji i nie mogłem godnie obronić swojej pozycji w rankingu.
Najważniejsze było dla mnie udowodnienie swojej niewinności. Ale teraz, gdy sprawa została zamknięta, zostałem zdyskwalifikowany na miesiąc. Mam za sobą 22 dni, przed nami jeszcze osiem. Dzięki temu będę mógł rozpocząć kolejny sezon z czystym kontem i skupić się na tym, co zawsze robiłem, czyli grze w tenisa. Myślę, że to doświadczenie jest najtrudniejsze w moim życiu, ale wiele mnie nauczyło”.
Svyontek otrzymała miesięczne zawieszenie i podczas zawieszenia nie wystąpiła w turniejach WTA 500 w Seulu, WTA 1000 w Pekinie i WTA 1000 w Wuhan. Polka straciła także nagrody pieniężne i punkty zdobyte za występ w turnieju WTA 1000 w Cincinnati.