“Mateusz Morawiecki, Joachim Brudziński, Adam Bielan i Jacek Kurski – to oni w ostatnich dniach przekonywali Jarosława Kaczyńskiego, aby postawił na prezesa IPN-u – dowiedział się nieoficjalnie dziennikarz RMF FM Kacper Wróblewski. Decyzję chcieli odłożyć w czasie inni działacze partii. ”, — informuje: www.rmf24.pl
Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że to Przemysław Czarnek weźmie na siebie odpowiedzialność za w PiS przyszłoroczne wybory, jednak były minister edukacji będzie teraz jedynie wspierał swojego, do niedawna jeszcze, kontrkandydata. Zadecydowała o tym grupa zaufanych ludzi prezesa, którzy wskazywali, że atutem szefa IPN będzie jego „bezpartyjność”. Oprócz tego, jako atut wskazywano fakt, że za jego kandydaturą na prezesa Instytutu Pamięci Narodowej w 2021 roku głosowali posłowie Konfederacji, a nawet kilku parlamentarzystów PSL-u (Piotr Zgorzelski, Marek Sawicki i Jacek Tomczak).
Teraz za Karolem Nawrockim opowiedzieli się: Mateusz Morawiecki, Joachim Burdziński, Adam Bielański i Jacek Kurski.
Liczył się każdy dzień, bowiem prawybory w Platformie zdecydowanie działały na korzyść naszych politycznych oponentów – usłyszał od jednego z polityków PiS dziennikarz RMF FM Kacper Wróblewski. Polityk jednocześnie nie wykluczył, że w przypadku bardzo słabych wyników sondażowych, PiS zdecyduje się na podmianę kandydata i wystawienie nieco bardziej rozpoznawalnej postaci z obozu Zjednoczonej Prawicy.
Jednym z przeciwnych kandydaturze Nawrockiego miał być Mariusz Błaszczak, który jeszcze w tym tygodniu zapewniał, że kandydata poznamy w późniejszym terminie. Dlatego też dla wielu polityków PiS zaskoczeniem miał być fakt, że oficjalne ogłoszenie nastąpi 24 listopada. Wiceprezes PiS-u, podobnie jak Elżbieta Witek i Stanisław Karczewski, mocno wspierał kandydaturę Przemysława Czarnka. To właśnie ta trójka wolała postawić na człowieka bardziej związanego z samą partią.
W wielu rozmowach z politykami PiS pojawia się kwestia rozpoznawalności kandydata.
Trzeba będzie się postarać w wypromowaniu naszego kandydata, ale to jest swego rodzaju zaleta. To mobilizuje struktury partii politycznej, a także jej sympatyków do ciężkiej pracy. Nie możemy spocząć na laurach. Gdyby to był ktoś rozpoznawalny, to wielu mogłoby pomyśleć, że ta praca na rzecz kandydata, nie jest po prostu potrzebna – powiedział w rozmowie z RMF FM poseł PiS Krzysztof Szczucki.
Powiększanie rozpoznawalności rozpocznie się już w najbliższym tygodniu, bowiem Karol Nawrocki ma wyruszyć na pierwsze spotkania z wyborcami.