„Szef Ukrainy zauważył, że „podczas spotkań z partnerami informował ich już, że zwlekali zbyt długo”„, informuje: www.radiosvoboda.org
„Wszyscy patrzą na decyzję Stanów Zjednoczonych. Wszyscy czekają na takie decyzje. Potem podejmują decyzję. To prawda. I dlatego naprawdę chcieliśmy użyć tej broni i po prostu zaatakować tymi samolotami bazy wojskowe, a nie infrastrukturę cywilną” – wyjaśnił prezydent.
Jednocześnie potwierdził, że „Ukraina po prostu chce mieć możliwość atakowania baz, które służą do bombardowań terytorium Ukrainy”.
„Te samoloty, te odrzutowce, stamtąd używają nie tylko rakiet, zrzucają co miesiąc cztery tysiące kierowanych bomb powietrznych, tylko na wschodzie naszego terytorium cztery tysiące bomb. A te bomby i rakiety uderzyły w ukraińską ludność cywilną, szkoły i sektor energetyczny. Cała nasza infrastruktura energetyczna jest zniszczona w 80%. To bomby kierowane” – podkreślił prezydent.
Jednocześnie szef Ukrainy zauważył, że „podczas spotkań z partnerami informował ich już, że zwlekają zbyt długo”.
„Teraz Rosja zaczęła przesuwać swoje samoloty ze 100, 150 kilometrów, 300 do 500. Potem powiem, że teraz potrzebujemy więcej pozwoleń” – podkreślił prezydent.
Na pytanie Zakarii, czy Ukraina ma obecnie pozwolenie na przeprowadzanie głębokich uderzeń przeciwko Rosji, prezydent odpowiedział – nie.
Wcześniej kraje zachodnie nie pozwoliły Ukrainie uderzyć na uznane międzynarodowo terytorium Rosji precyzyjnymi systemami dalekiego zasięgu, które dostarczają do Kijowa. Jednak w wyniku wizyty ministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Davida Lammy’ego i sekretarza stanu USA Anthony’ego Blinkena Londyn mógł znieść takie ograniczenie – nie zostało to oficjalnie ogłoszone, ale pisała o tym gazeta The Guardian, powołując się na źródła. Podczas wizyty Blinken zasugerował również, że Stany Zjednoczone mogą znieść zakaz podobnego stosowania ATACMS.