20 listopada, 2024
Weronika Zawistowska: Kiedy usłyszałam hymn Ligi Mistrzyń, przeszły mnie ciarki thumbnail
Sport

Weronika Zawistowska: Kiedy usłyszałam hymn Ligi Mistrzyń, przeszły mnie ciarki

Weronika Zawistowska, pomocniczka Bayernu Monachium i reprezentacji Polski, wróciła do gry po ciężkiej kontuzji i błyskawicznie wskoczyła do składu ekipy z Bawarii. Nasza zawodniczka wyszła na boisko w podstawowym składzie na mecz Ligi Mistrzyń z Valerengą i ligowe spotkanie z Carl Zeiss Jena. – Kiedy usłyszałam hymn Ligi Mistrzyń, przeszły mnie ciarki i miałam szkliste oczy – powiedziała Polsatowi Sport Zawistowska.”, — informuje: www.polsatsport.pl

Weronika Zawistowska, pomocniczka Bayernu Monachium i reprezentacji Polski, wróciła do gry po ciężkiej kontuzji i błyskawicznie wskoczyła do składu ekipy z Bawarii. Nasza zawodniczka wyszła na boisko w podstawowym składzie na mecz Ligi Mistrzyń z Valerengą i ligowe spotkanie z Carl Zeiss Jena. – Kiedy usłyszałam hymn Ligi Mistrzyń, przeszły mnie ciarki i miałam szkliste oczy – powiedziała Polsatowi Sport Zawistowska.

Robert Iwanek, Polsat Sport: Najpierw wejście z ławki rezerwowych i gol w meczu z Freiburgiem, potem ponad 70 minut z Valerengą w Lidze Mistrzyń i Carl Zeiss Jena w Bundeslidze. Czy można powiedzieć, że problemy zdrowotne ma już pani za sobą i na stałe wskoczyła do składu Bayernu Monachium?

ZOBACZ TAKŻE: 19 dni temu została mamą, dziś ustanowiła niesamowity rekord

Weronika Zawistowska, pomocniczka Bayernu Monachium i reprezentacji Polski: Czy na stałe? Tego nie wiem. Cały czas trzeba ciężko pracować na treningach. Tutaj dużo się zmienia. Przed chwilą dziewczyny miały kontuzje, teraz wróciły… Ja jestem skoncentrowana na treningach, a co będzie, to zobaczymy. Ja również, jak pan wspomniał, jestem po ciężkiej kontuzji, więc staram się cieszyć z każdego treningu, z każdej minuty na boisku i – szczerze mówiąc – wychodzi mi to na lepsze, bo nie nakładam na siebie żadnej presji. Czuję się bardzo dobrze, myślę pozytywnie i zobaczymy, co przyniosą następne dni.

Wyjątkowym uczuciem po tak długiej przerwie w grze musiało być dla pani zwłaszcza wyjście na boisko w podstawowym składzie na mecz w Lidze Mistrzyń.

Oj, tak. Kiedy zaczęłyśmy wychodzić na boisko i usłyszałam hymn Ligi Mistrzyń, to… Jejku, aż ciarki mnie przechodziły i miałam szkliste oczy. Ta mała dziewczynka, która miała marzenia, stoi tu, w tak dobrej drużynie, słyszy tę melodię i za chwilę będzie grała tak ważny mecz. Bardzo to doceniam. Szczerze mówiąc, nie czułam nawet przed tym spotkaniem stresu, jedynie delikatny, ale taki pozytywny. Byłam w szoku, bo jestem osobą, która się trochę stresuje, ale chyba po prostu dobrze przepracowałam okres kontuzji i zmieniłam totalnie myślenie. To też mi dużo pomogło.

Wróćmy na chwilę do pani początków w ekipie z Bawarii. Kiedy w ogóle dowiedziała się pani o zainteresowaniu ze strony Bayernu i czy nie miała pani wątpliwości, że to właśnie ten klub będzie odpowiednim wyborem?

Jak się dostaje taką propozycję, to trzeba iść w to w ciemno. Mnie się udało, bo po dwuletnim wypożyczeniu wróciłam do drużyny z Bawarii. A zdecydowałam się jechać na testy natychmiast, gdy tylko pojawiło się zainteresowanie ze strony Bayernu. Na testach byłam chyba 3-4 dni, pokazałam się z dobrej strony i chcieli podpisać ze mną kontrakt. Na początku byłam wypożyczona do 1.FC Koeln – po to, żebym grała. W Kolonii byłam dwa lata, a kiedy przeszłam do Bayernu i tak czuć było tę różnicę w intensywności i było mi na początku bardzo ciężko, więc myślę, że bezpośrednio po przyjściu z Polski byłoby mi jeszcze trudniej. To wypożyczenie było naprawdę dobrym pomysłem i ludzie z Bayernu wiedzieli, co robią. Wróciłam do Monachium, potrenowałam ponad miesiąc w okresie przygotowawczym i niestety nabawiłam się długiej, wielomiesięcznej kontuzji (zerwanie więzadeł krzyżowych – przyp. red.). Na szczęście teraz wróciłam i czuję się dobrze, jeśli chodzi o zdrowie, treningi i granie.

Warto zaznaczyć, że Bayern zachował się znakomicie i tuż po tej kontuzji przedłużył z panią kontrakt, pokazując, że nie jest pani w tej sytuacji pozostawiona sama sobie.

Tak, dostałam ogromne wsparcie. Szczerze mówiąc, byłam załamana, bo kiedy stało mi się to na treningu, od razu poczułam, że to jest coś poważniejszego. Cieszę się, że już następnego dnia rano miałam operację. Tu lekarz, tu rezonans, następnego dnia operacja. Wszystko przebiegło szybko, ale cieszę się, że tak się stało, bo nie miałam czasu na myślenie. Dostałam ogromne wsparcie od dziewczyn i całego sztabu. Od razu mnie uspokoili, że jestem bardzo ważną częścią zespołu i żebym się nie martwiła o przyszłość, bo przedłużą ze mną kontrakt, więc ten stres trochę opadł. Choć i tak był spory.

Podobnie postąpiono teraz z Malą Grohs, u której kilka dni po występie w Lidze Mistrzyń wykryto złośliwy nowotwór. Zarówno dla niej, jak i dla was, ta diagnoza musiała być prawdziwym szokiem…

Myślę, że dla każdego człowieka jest to szokująca diagnoza. Nie ma znaczenia, czy to jest sportowiec, czy normalna osoba pracująca. Taka wiadomość zawsze jest szokująca. Jedyne, co możemy robić, to dawać Mali wsparcie i być z nią w tym ciężkim czasie. Mala jest osobą bardzo optymistyczną, bardzo pozytywną, my ją wspieramy i będzie dobrze.

Tu klub również stanął na wysokości zadania, bo Bayern przedłużył z nią kontrakt aż do 30 czerwca 2026 roku i zapewnił opiekę najlepszych lekarzy, a męska i żeńska drużyna okazały jej ogromne wsparcie.

Tak, dostała ogromne wsparcie od klubu, również od męskiej drużyny. Chcemy ją w tym wspierać, a myślę, że klub również zachował się bardzo dobrze, przedłużając z nią kontrakt i dając jej poczucie bezpieczeństwa. Może skupić się wyłącznie na walce z chorobą. Trzeba myśleć pozytywnie.

Po trzech kolejkach Ligi Mistrzyń Bayern, mający w grupie Arsenal, Juventus i Valerengę, ma komplet punktów. Jakie są wasze cele na te rozgrywki?

Szczerze mówiąc, już po drugim meczu śmiałyśmy się, że mamy 6 punktów, czyli więcej, niż w ubiegłym sezonie po wszystkich spotkaniach fazy grupowej. Taki mały żarcik, ale ogólnie jest tak, że patrzymy tylko z meczu na mecz, skupiamy się na swojej pracy, ale wiadomo też, jak tu jest – zawsze chcemy wygrywać, zawsze chcemy dążyć do najwyższych celów i nawet nie trzeba o tym mówić cicho, bo myślę, że każdy to wie. Koncentrujemy się na najbliższym meczu, ale każda z nas ma z tyłu głowy, o co walczymy.

Czy lewa pomoc, na której ostatnio wyszła pani na boisko, jest pani docelową pozycją w Bayernie, czy będzie się to jeszcze zmieniało?

Moja nominalna pozycja to prawa pomoc lub lewa pomoc, ale to tak naprawdę bez znaczenia, bo tutaj są takie rotacje, że czasami pojawię się i na prawej obronie, i w ataku, czasem na „dziesiątce”. W Bayernie jest tak, że cały czas się rotujemy i nie mamy takiej wskazanej pozycji. Chociaż wiadomo, że moim przypadku pozycją startową jest albo prawa, albo lewa pomoc – tak, jak wyszłam np. na Ligę Mistrzyń z Valerengą.

Skoro mowa o Lidze Mistrzyń, to nie sposób nie wspomnieć o Ewie Pajor. Spodziewała się pani, że nasza snajperka tak szybko odnajdzie się w „Dumie Katalonii”?

Tak, oczywiście! Ja w Ewę bardzo wierzę. To jest naprawdę świetna piłkarka. Myślę, że najtrudniejszym czasem był dla niej ten tuż po wyjeździe do Niemiec, do Wolfsburga. Była wówczas bardzo młoda, nie znała języka i na pewno były to dla Ewy ciężkie czasy. Ale to, co najgorsze, już przetrwała i bardzo się cieszę, że tak szybko odnalazła się w nowym klubie i bardzo mocno tam ciśnie. Cały czas trzymamy za nią kciuki. Wiem, że Ewa już wcześniej uczyła się języka angielskiego, więc teraz było jej dużo łatwiej niż wtedy, gdy wyjeżdżała z Polski do Niemiec. Cieszę się bardzo i niech ciśnie dalej!

Czy to właśnie Barcelona będzie głównym kandydatem do triumfu w Lidze Mistrzyń?

Myślę, że Barcelona może być jednym z faworytów, ale kiedy patrzę na inne zespoły, to na przykład Manchester City również zaskakuje i to też jest bardzo dobra drużyna. A po fazie grupowej wszystkie drużyny, które zostaną, będą mocne, więc ciężko wskazać tu faworytów. Myślę, że zespołem, który się rozpędza i również chce wygrać Ligę Mistrzyń, jest także Lyon.

Wracająca do gry po kontuzji Weronika Zawistowska, szalejąca w Barcelonie Ewa Pajor, do tego kilka naszych zawodniczek, doskonale radzących sobie we Francji. Są powody do optymizmu przed finałem baraży o Euro z Austrią?

Oczywiście, że tak! Ja jestem zawsze optymistycznie i bojowo nastawiona. Bardzo mocno wierzę w ten sukces i naprawdę mamy ogromne szanse. Są to dwa bardzo ważne mecze, musimy walczyć, dawać z siebie wszystko i myślę, że to będą spotkania, w których dużą rolę odegra sfera mentalna. Zobaczymy, jak to wyjdzie, ale ja wierzę w sukces i naprawdę będzie to coś ogromnego dla nas i całej kobiecej piłki w Polsce.

Co będzie kluczem do odniesienia sukcesu? Wiadomo, że to Austriaczki będą faworytkami. Gdzie szukać szans reprezentacji Polski?

Myślę, że – tak jak powiedziałam – kluczowe będzie podejście mentalne, żebyśmy nie były przestraszone, żebyśmy się nie bały, tylko grały odważną piłkę, nie tylko same kontrataki. Ale my potrafimy dobrze grać. Musimy wyjść odważnie na boisko, dać z siebie wszystko, walczyć i zagrać tak, jakby to były ostatnie mecze w naszym życiu!

Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo… SKN Sankt Polten – FC Barcelona. Gdzie obejrzeć? Transmisja TV i stream online Transmisja meczu 4. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzyń w czwartek 21 listopada na sportowych antenach Polsatu. Początek studia od 20:00 w Polsacie Sport Premium 1. Transmisja spotkania od 20:50 w Polsacie Sport 2 i Polsacie Sport Premium 1. Całość do obejrzenia również na Polsat Box Go.

Przejdź na Polsatsport.pl

Powiązane wiadomości

Najpierw łzy, a potem wielkie emocje. Rafael Nadal zagrał po raz ostatni

rmf24 .pl

6:2, 6:1. Iga Świątek grała kosmicznie. A później? Zagadkowa rozsypka

przegladsportowy .onet.pl

Znany piłkarz zawieszony za rasizm! Obraził kolegę z zespołu

polsatsport pl

Zostaw komentarz

This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Zaakceptować Czytaj więcej