“Ciąg dalszy kłopotów Borussii Dortmund! Drużyna Nuriego Sahina nie była faworytem w wyjazdowym starciu z Eintrachtem Frankfurt i niespodzianki nie sprawiła, przegrywając 0:2. To trzecia z rzędu ligowa porażka BVB. Dortmundczycy są obecnie bliżej strefy spadkowej Bundesligi niż pozycji lidera. Ten mecz był dla nich jedną, wielką niemocą w ofensywie i serią defensywnych nieporozumień.”, — informuje: www.sport.pl
Miał być tytuł, a jest totalne rozczarowanie Apogeum nijakości, w jaką popadł zespół, była porażka 2:4 z zakopanym w strefie spadkowej Holstein Kiel. Borussia już do przerwy przegrywała z beniaminkiem 0:3. Natomiast gdy zmniejszyli stratę do 2:3, zaś rywale dostali czerwoną kartkę, to zamiast odrobić stratę, BVB straciło kolejnego gola. To była kompromitacja. Dortmundczycy ogólnie z ostatnich dziesięciu meczów ligowych wygrali tylko trzy. Tymczasem w 18. kolejce czekał ich piekielnie trudny wyjazd do Frankfurtu na mecz z Eintrachtem.
Zespół ten to wręcz przeciwieństwo Borussii. Owszem, mieli gorszy moment, gdy w grudniu zdobyli tylko 1 pkt w trzech meczach. Odkuli się jednak, rozbijając Freiburg 4:1 i byli zdecydowanym faworytem starcia z BVB. Nawet bez największej gwiazdy, czyli Omara Marmousha. Egipcjanin jest o krok od transferu do Manchesteru City.
Borussia Dortmund na deskach. Eintracht pokazał miejsce w szeregu Eintracht szybko pokazał, że zamierzają bezwzględnie wykorzystać słabość Borussii. Już w drugiej minucie tylko świetna interwencja Gregora Kobela powstrzymała Hugo Larssona przed strzeleniem gola. Jednak co się odwlekło, to nie uciekło. W 18. minucie Rasmus Kristensen precyzyjnie wgrał piłkę w pole karne Borussii, a tam kompletnie zgubiony przez obrońców Hugo Ekitike nie dał szans golkiperowi z bliskiej odległości.
Gospodarze mogli do przerwy jeszcze co najmniej dwa razy trafić do siatki. Jednak strzał Ansgara Knauffa obił słupek, a w 34. minucie świetną szansę słabym strzałem zmarnował Ekitike. Borussia? Do przerwy była zupełnie bezzębna, a pomysł na zasadzie „piłka do Serhou Guirassy’ego i zobaczymy, co zrobi”, zdecydowanie nie zdawał egzaminu.
Cios na start, cios na dobitkę. Gospodarze nie znali litości W drugiej połowie wiele się nie zmieniło. Mieli dortmundczycy niezłą szansę w 49. minucie, gdy w pole karne z piłką „wjechał” Yan Couto, lecz jego strzał świetnie nogą odbił Kevin Trapp. Ogólnie im dłużej trwał mecz, tym więcej posiadania piłki miała Borussia. Problem w tym, że niewiele z tego wynikało. Nie było nawet klarownej sytuacji bramkowej. Można było się jedynie zastanawiać, czy w 77. minucie VAR nie powinien był sprawdzić potencjalnej jedenastki za faul na Bynoe-Gittensie, ale sędziowie szybko odrzucili taką opcję.
Ofensywna indolencja Borussii trwała i nie zakończyła się szybciej niż mecz. Co więcej, w doliczonym czasie gry dobił ich Oscar Hojlund, który wykorzystał serię nieporozumień w defensywie rywali i nie zmarnował szansy sam na sam z Kobelem.
Dortmundczycy przegrali 0:2 i jest to dla nich już trzecia z rzędu ligowa porażka. Mają tym samym już aż 11 pkt straty do ligowego podium. Za to ich strata do lidera (17 pkt) jest większa niż przewaga nad strefą spadkową (14 pkt), a przecież wszyscy rywale (poza Eintrachtem oczywiście) mają jeszcze do rozegrania swoje mecze w tej kolejce.
Eintracht Frankfurt – Borussia Dortmund 2:0 (Etikite 18′, Hojlund 90+2′)