“Ostatnio media znów zaczęły rozpisywać się o Lukasie Podolskim. Tym razem nie skupiono się wyłącznie na jego dokonaniach na boisku, ale i… w biznesie! Przez lata gry na najwyższym światowym poziomie były reprezentant Niemiec wyrobił sobie markę, którą wykorzystał do stworzenia kebabowego imperium. Anglicy wyliczyli, jakim majątkiem może pochwalić się Podolski. Kwota naprawdę robi wrażenie!”, — informuje: www.sport.pl
Podolski stworzył imperium gastronomiczne. Jego biznes jest warty krocie Z pewnością już po wielu sezonach spędzonych w wielkich klubach Lukas Podolski dorobił się ogromnego majątku. Mimo to 130-krotny reprezentant Niemiec nie spoczął na laurach. Jeszcze przed zawieszeniem butów na kołku rozpoczął działalność w biznesie gastronomicznym. Otworzył sieć lokali Mangal Doner, które działają m.in. w Bonn, Dusseldorfie, Bergheim i Bergisch Gladbach oraz jego ukochanej Kolonii. O zainteresowaniu kebabem popularnego piłkarza świadczy chociażby fakt, że przy okazji otwarcia punktu w Berlinie klienci ustawiali się w kolejce od… czwartej nad ranem!
Niebawem kolejna restauracja Podolskiego zostanie otworzona w Zabrzu. Obecnie prace remontowe lokalu są już na ostatniej prostej. – Dużo ludzi pyta, ale będzie, będzie! Remont się robi. Każdy, kto coś remontuje albo czeka na jakieś papiery, to wie, jak to działa. Pracujemy nad tym i będę otwierać kebab w Polsce – mówił zawodnik Górnika latem 2023 roku w rozmowie ze Sport.pl.
Biznes 38-latka przeżywa złoty okres, co rzecz jasna odbija się na przychodach i jego wartości! Ostatnio angielskie „Daily Mail” wyliczyło, że po zsumowaniu wszystkich źródeł dochodu majątek Lukasa Podolskiego oscyluje w granicach około 180 milionów funtów netto, czyli prawie 940 milionów złotych. „Urodzony w Polsce napastnik stworzył własne imperium biznesowe w branży kebabów” – podsumowali Anglicy, podkreślając umiejętności biznesowe pikarza. Nie należy także zapominać o lukratywnych kontraktach, na jakie Niemiec mógł liczyć chociażby w japońskim Vissel Kobe.
Za to sam Lukas Podolski przyznaje, że wciąż jest chętny do pracy i dalszego rozwoju. – Zacząłem ten biznes sześć lat temu i chcemy odnieść sukces. Nie żyję tylko po to, żeby trenować, spać i oglądać Netflixa. Dzisiaj nikt nie chce pracować. Każdy marzy o zostaniu gwiazdą mediów społecznościowych lub YouTuberem. Dlatego coraz więcej lokali się zamyka. Nikt nie chce wstawać rano i wykonywać brudnej roboty – mówił w rozmowie ze wspomnianym źródłem.