„Tydzień po wypadku dwóch rosyjskich tankowców w Cieśninie Kerczeńskiej okupanci nie rozpoczęli z nich pompowania oleju opałowego.„, informuje: www.ukrinform.ua
„Tydzień po wypadku dwóch tankowców Volgoneft na Morzu Czarnym 15 grudnia nie wypompowano jeszcze z nich paliwa” – czytamy w komunikacie.
Należy zauważyć, że zdaniem ekologów pozwoliła na to pogoda panująca w morzu. Ponadto ekolodzy narzekają, że do usunięcia skutków katastrofy przeznacza się mniej sprzętu niż jest to konieczne, a olej opałowy trafia do piasku.
Przeczytaj także: Rosjanie budują wzmocnione schrony dla samolotów na lotnisku Belbek w KrymW „Krymskij weteran” pisze, że zamiast buldożerów ochotnicy sprzątają łopatami i łyżkami olej opałowy, zmuszeni wdychać trujące opary.
Jak podał Ukrinform, 15 grudnia w pobliżu wybrzeża Cieśniny Kerczeńskiej zaczęły tonąć dwa rosyjskie tankowce Wołgonieft-212 i Wołgonieft-239. Przyczyną wypadku była silna burza. Fale rozbiły jeden z tankowców niemal na pół. Do Morza Czarnego wyciekło ponad 4000 ton oleju opałowego.
Według Jewhena Chlobistowa, dziekana Wydziału Nauk Przyrodniczych Ukraińskiej Narodowej Akademii Nauk, doradcy prezesa zarządu Centrum Zasobów Tatarów Krymskich, koordynatora grupy roboczej „Ekologia i Gospodarka” Ministerstwa Gospodarki Ukrainie do wypadku rosyjskich tankowców w Cieśninie Kerczeńskiej doszło na skutek zaniedbań kierownictwa przedsiębiorstw żeglugowych.
Jego zdaniem na Morzu Czarnym nie dojdzie do regionalnej katastrofy ekologicznej, ale mikroflora będzie znacząco dotknięta.