“– Jak chcemy coś znaczyć i poprawić wyniki to od tego trzeba zacząć – tak we wtorkowym tweecie pisze Zbigniew Boniek. Były prezes PZPN wyczytał, co w kontekście meczu Polska – Szkocja opowiadają nasi piłkarze i nie wytrzymał. Z samego rana przypomniał o sobie w mediach społecznościowych. Zwrócił uwagę jedną rzecz.”, — informuje: www.sport.pl
„Czytam, że wszystko było ok”. Boniek zdruzgotany, tym co zobaczył po meczu Polska – Szkocja „Fakt, że remis i baraż był już prawie pewny. Czytam, że wszystko było ok, tylko brakowało trochę szczęścia. Niestety, ale nikt nie mówi o słupkach, poprzeczkach i trzech fantastycznych interwencjach Skorupskiego… Jak chcemy coś znaczyć i poprawić wyniki to od tego trzeba zacząć” – napisał Boniek.
Co takiego sprowokowało go do takiego komentarza? Prawdopodobnie chodzi o wypowiedzi polskich piłkarzy zaraz po spotkaniu. – Wiadomo, zdarzyła się dużo gorsza druga połowa z Portugalią, ale poza tym wyglądaliśmy bardzo dobrze na tle topowych reprezentacji – twierdził Jakub Kiwior. Dość odważną tezą podzielił się także kapitan naszej kadry – Piotr Zieliński. – Dzisiaj, gdybyśmy mieli trochę więcej szczęścia, to byśmy rozmawiali o innym wyniku. Mogło być 4:2, 6:2, 5:3… I my powinniśmy wygrać to spotkanie – przekonywał w wywiadzie dla portalu Meczyki.pl.
Polscy piłkarze przeszli samych siebie. „Wesoła amnezja” Opinii tych trudno jednak bronić. Co prawda Polacy rzeczywiście zmarnowali kilka niezłych sytuacji podbramkowych, ale dokładnie to samo można powiedzieć o Szkotach. Statystyki pod tym względem były naprawdę wyrównane. Nasi rywale oddali tylko trzy strzały mniej. W strzałach celnych było zaś 7:6 dla nich.
Stanowisko Bońka poparł także dziennikarz Tomasz Włodarczyk, który również nawiązał do słów Zieliskiego. – Jeśli czołowi piłkarze mówią, że „mogliśmy wygrać 6:2”, to jest to po prostu wesoła amnezja, bo, idąc tym tokiem myślenia, mogli też przegrać 1:5 – wytknął w komentarzu.
Reprezentacja Polski występ w Lidze Narodów zakończyła z jednym zwycięstwem, remisem i czterema porażkami. Jako ostatnia drużyna w grupie z czterema punktami na koncie spadła do dywizji B. Jej bilans bramkowy wygląda koszmarnie – 9:16.