“Jagiellonia Białystok obecnie jest mistrzem Polski, gra w czołówce Ekstraklasy i radzi sobie świetnie w Lidze Konferencji oraz ma zabezpieczone pieniądze na boiska treningowe. Ale jeszcze niedawno w Białymstoku tak dobrze nie było. Sytuacja Jagi była na tyle trudna, że w 2023 roku była ona zmuszona sprzedać siedzibę klubu! W grę wchodziły duże pieniądze. – To nie było 500 złotych – przyznaje Sport.pl Wojciech Pertkiewicz, prezes białostockiego klubu.”, — informuje: www.sport.pl
– Nie było kolorowo. Przed dołączeniem do klubu z dostępnych dokumentów zrobiłem sobie audyt. Ówczesna prezes Agnieszka Syczewska wprowadziła mnie w kilka innych elementów, jeszcze zdalnie, zanim podpisałem umowę. Ale wiadomo, że sprawy bilansowe czy rachunki zysków i strat to są dokumenty za pewien okres, a wystarczy mieć nawet na krótkim dystansie zachwianą płynność finansową i kłopoty się bardzo szybko pojawiają. Tak było również u nas – opowiada Pertkiewicz w dużej rozmowie ze Sport.pl, która zostanie opublikowana w najbliższych dniach.
– Nie wiem, czy wszyscy pamiętają, ale bardzo krótko po moim przybyciu do Białegostoku w „Przegldzie Sportowym” pojawiła się informacja, że Jagiellonia nie płaci pensji. Nie była to pełna prawda, bo częściowo te pensje wypłaciliśmy i to był jedyny taki moment, jedyny taki miesiąc, gdy zabrakło pieniędzy na wynagrodzenia. To pokazuje, w jak trudnej sytuacji byliśmy, ale później nie było miesiąca, w którym zawodnicy nie dostaliby całości wynagrodzenia, a potem doszliśmy do takiego momentu, gdy terminowa zapłata pensji czy premii nie jest w ogóle tematem rozmów – zaznacza prezes Jagi.
– Wielokrotnie siadaliśmy wraz z panami z rady nadzorczej i planowaliśmy ruchy na najbliższe miesiące. To wymagało pomysłowości, renegocjowania umów itp. Przypominam, że mieliśmy m.in. 94 zawodników podpisanych na kontraktach, z czego wielu na seniorskich. Wystarczyło to wszystko przemnożyć przez dwanaście miesięcy i wychodziły miliony złotych w sezonie – tłumaczy.
Jagiellonia była w tak złej sytuacji, że sprzedała siedzibę klubu. „Nie chodziło o 500 złotych” W najgorszym momencie Jagiellonia Białystok miała na tyle trudną sytuację finansową, że na początku 2023 roku została zmuszona nawet do sprzedaży siedziby klubu pod historycznym dla niej adresem Jurowiecka 21.
Białostocki klub, który przez lata mieścił się w jednym z lokali wieżowca przy ulicy Legionowej 28, w 2018 roku wrócił na Jurowiecką do nowoczesnego biura w jednym z apartamentowców wybudowanych przez akcjonariuszy klubu. I przebywa w nim do dziś, nawet pomimo faktu, że przez kilkanaście miesięcy nie była ona jej własnością.
– Dwa lata temu byliśmy w tak skrajnie złej sytuacji finansowej, że jednym ze sposobów na ratunek była sprzedaż klubowej siedziby przy ul. Jurowieckiej. Nie oddaliśmy jej jednak w jakieś nieznane ręce, tylko wzięła ją osoba bardzo odpowiedzialna, która chciała wspomóc będącą na zakręcie Jagiellonię – przyznaje nam Wojciech Pertkiewicz.
Osobą, która pozyskała siedzibę, był Robert Skrzypkowski z R/S Budownictwo, która uczestniczyła w budowie Apartamentów Jagiellońskich mieszczących się przy ulicy Jurowieckiej. Jagiellonia była jednak bardzo dobrze zabezpieczona, utrata siedziby na rzecz kogo innego jej nie groziła.
– W dokumentach mieliśmy jednak prawo pierwokupu i zakaz sprzedaży tej siedziby komu innemu, choć pod tym względem nikomu cokolwiek nawet nie świtało w głowie. To była forma pomocy, zapewniliśmy sobie w ten sposób funkcjonowanie na kolejne miesiące – opowiada Pertkiewicz.
Obecnie jednak siedziba znów jest w rękach Jagiellonii, również dzięki zdobyciu historycznego tytułu mistrza Polski kilka miesięcy temu. – Przez dwa lata spłacaliśmy to transzami, a po zdobyciu mistrzostwa Polski i otrzymaniu premii za ten sukces zgodnie z umową wszystko odkupiliśmy i znów jesteśmy „w domu”. W tamtym momencie jednak była to kluczowa sprawa, dlatego dziękuję Robertowi Skrzypkowskiemu za wsparcie w tak trudnej chwili. To był wielki ruch z jego strony, bo nie chodziło o 500 złotych – słyszymy.
Ile pieniędzy otrzymała Jagiellonia w ramach sprzedaży siedziby? Ten fakt władze klubu trzymają w tajemnicy, ale mowa o kwocie, która pomogła przetrwać Jadze kolejne pół roku, więc śmiało można założyć siedmiocyfrową liczbę.
Wśród kibicw pojawiały się obawy, że spadek walczącej wtedy o utrzymanie Jagiellonii mógłby się wiązać ze startem aż od III ligi. – Takiego zagrożenia nie było, ale gdyby tak się stało, na pewno byłaby to sytuacja rewolucyjna w kontekście organizacji klubu, choć myślę, że bylibyśmy w stanie to opanować. Jagiellonia jest „too big to fall” („zbyt wielka, by upaść”). To perła Podlasia i myślę, że z pełnym zaangażowaniem właścicieli, akcjonariuszy, miasta, biznesu, kibiców byłaby w stanie poradzić sobie z takim sportowym kryzysem. Reorganizacja i odchudzenie w wielu obszarach działalności klubu byłyby nieuniknione, ale nastąpiłoby pospolite ruszenie, bo Jagiellonia była uczciwie zarządzana i powrót do elity byłby szybki – kończy Wojciech Pertkiewicz.
Jagiellonia Białystok przed 17. kolejką PKO Ekstraklasy zajmowała drugie miejsce z dorobkiem 33 punktów. Ponadto zespół Adriana Siemieńca jest trzeci w tabeli Ligi Konferencji Europy oraz awansował do 1/8 finału Pucharu Polski, gdzie zmierzy się z drugoligową Olimpią Grudziądz. Najbliższy mecz czeka ją jednak w niedzielę 1 grudnia w Szczecinie, gdzie zmierzy się ona z tamtejszą Pogonią.