“– Jasiu Furtok był silną postacią, ale wszystko osiągał wewnętrzną skromnością – powiedział selekcjoner Antoni Piechniczek. – Był duszą towarzystwa. Grając w piłkę wykorzystał swoje możliwości wręcz znakomicie – żegna przyjaciela Jan Urban. – Miałem to szczęście, że więcej meczów rozegrałem z Jankiem, niż przeciwko niemu, bo był świetnym napastnikiem – dodaje jego druh z kadry narodowej Dariusz Dziekanowski. Jan Furtok pozostanie legendą GKS-u Katowice. We wtorek odszedł w wieku zaledwie 62 lat.”, — informuje: www.polsatsport.pl
– Jasiu Furtok był silną postacią, ale wszystko osiągał wewnętrzną skromnością – powiedział selekcjoner Antoni Piechniczek. – Był duszą towarzystwa. Grając w piłkę wykorzystał swoje możliwości wręcz znakomicie – żegna przyjaciela Jan Urban. – Miałem to szczęście, że więcej meczów rozegrałem z Jankiem, niż przeciwko niemu, bo był świetnym napastnikiem – dodaje jego druh z kadry narodowej Dariusz Dziekanowski. Jan Furtok pozostanie legendą GKS-u Katowice. We wtorek odszedł w wieku zaledwie 62 lat.
ZOBACZ TAKŻE: Jan Furtok uchronił Polskę przed blamażem. Jego bramka przeszła do historii
– Janek był wspaniałym piłkarzem, miał równie wspaniałą rodzinę. Odwiedzałem go, gdy grał w Eintrachcie Frankfurt. On przecierał szlaki naszym w Bundeslidze. Dopiero po nim był tam Mirek Okoński i inni nasi chłopcy – wspomina selekcjoner Andrzej Strejlau, u którego Furtok również błyszczał w barwach narodowych.
Jan Furtok był przedstawicielem rocznika 1962, które na przełomie lat 80 i 90. Wiodło prym w reprezentacji. Furtok, Jan Urban, Dariusz Dziekanowski, Dariusz Wdowczyk, Ryszard Tarasiewicz – gdyby każdy z nich dziś był w kwiecie wieku, byłby skarbem dla reprezentacji Polski.
– Grałem pięć lat w Hamburgu, a później podpisałem trzyletni kontrakt z Eintrachtem. Po dwóch latach sam jednak z niego zrezygnowałem, bo czułem się już wypalony i chciałem wrócić do Katowic. Nie wiem czy dziś ktoś zdecydowałby się na taki krok rezygnując z całkiem sporych pieniędzy – powiedział Jan Furtok w 2012 r. „Dziennikowi Zachodniemu”.
Piłkarska kariera Furtoka była bez wątpienia spełniona. Nie mógł narzekać na powodzenie w życiu prywatnym. Wybranka serca, żona i towarzyszka na całe życie Anna pilnowała, by dzieci dobrze się rozwijały, gdy on jest skoncentrowany na tym, by trafić do siatki rywala.
Miał jednak pecha do jednego. W 2015 r. zdiagnozowano u niego chorobę Alzheimera. Schorzenie, na które nie ma lekarstwa, można tylko spowalniać jego postępy. Statystyki pokazują, że otępienie, zaniki pamięci dotykają na ogół osoby znacznie starsze: u tych w wieku 65-69 lat jest to zaledwie 3 procent, ale u 85-latków i starszych już 40 procent. On miał zaledwie 53 wiosny, gdy zaczęły się pojawiać kłopoty z pamięcią.
– Po raz ostatni udało nam się porozmawiać pięć lat temu, na stulecie PZPN-u. Byliśmy razem na gali w Warszawie. To były początki jego choroby, ale jeszcze można było z nim normalnie porozmawiać. Później było to coraz trudniejsze, a w ostatnim okresie nie było szans na kontakt werbalny – nie kryje Jan Urban.
– Gdy na wiosnę tego roku, z okazji 60-lecia GKS-u Katowice wręczono mu pamiątkową piłkę mało co kojarzył, ale w oczach pojawił się błysk emocji – opowiada nam jeden ze świadków wydarzenia.
– Janek to był świetny piłkarz i świetny człowiek. Niech mu ziemia lekką będzie – powiedział Polsatowi Sport jego przyjaciel z GKS-u i reprezentacji Jerzy Wijas. Pomimo choroby nagłe przecież odejście Jana Furtoka wyraźnie go poruszyło. Był bardzo oszczędny w słowach.
Ostatnią bramkę w barwach narodowych zdobył 28 kwietnia 1993 r. w meczu eliminacji do MŚ przeciw San Marino. Szło nam jak po grudzie, po jego trafieniu … ręką wygraliśmy 1:0. Siedem lat wcześniej, na MŚ w Meksyku, pięścią zdobył gola Diego Maradona, w meczu z Anglią. Okrzyknięto ją „ręką Boga”. W ten sposób my również mieliśmy swoją „rękę Boga”. Bez bramki Furtoka nie bylibyśmy w stanie pokonać amatorów z San Marino.
– Czy strzeliłem ręką? Specjalnie tego nie zrobiłem. To był takich odruch, bo byłem wkurzony tym, że ciągle jest 0:0, presja rośnie, a my ciągle nie strzelamy bramki. Tak wyszło – wspominał Jan Furtok w 2009 r., w rozmowie ze „Sportowymi Faktami”.
Dla „GieKsy” strzelił 85 bramek w 209 meczach. Żaden inny piłkarz nie może się pochwalić takimi liczbami.
W barwach reprezentacji Polski zdobył 10 bramek w 37 meczach.
– Mam odczucie, że odszedł za wcześnie. Nigdy nie wiemy, co nas może spotkać jutro. Janek to mój rocznik, co daje do myślenia, że trzeba życie brać na spokojnie. I patrzeć w przyszłość – mówi filozoficznie Jan Urban.
Antoni Piechniczek (selekcjoner reprezentacji Polski, u którego Jan Furtok debiutował w kadrze): Odejście Jasia to wielka strata dla polskiej piłki. Nie ukrywam, że gdy byłem trenerem reprezentacji Polski, to najczęściej oglądałem mecze ligowe na Śląsku. Głównie z tego powodu, że tam mogłem obejrzeć dwa spotkania dziennie, a w innych rejonach kraju tylko po jednym. Miałem przyjemność oglądać popisy Jasia Furtoka, który był najlepszym piłkarzem w historii GKS-u Katowice. Był najlepszym strzelcem, najbardziej skutecznym w dziejach klubu. Za mojej kadencji nie tylko debiutował w reprezentacji, w meczu z Irlandią, ale też pojechał na MŚ 1986 r. do Meksyku. Furtok nie wykazał na tych MŚ swych możliwości, gdyż był po przewlekłej kontuzji, przez którą zatracił przede wszystkim tę swoją błyskotliwą szybkość, umiejętność dryblingu itd. Za dużo nie pograł na tych MŚ, ale sam udział w nich jest wyróżnieniem i zaszczytem dla każdego piłkarza. Brać udział w MŚ to największe wyróżnienie, jakiego może dostąpić piłkarz. Dziś przyzwyczailiśmy się do tego, że gramy na dużych imprezach, ale gramy na nich bez sukcesów. Natomiast reprezentacja, w której grał Furtok na MŚ wyszła z grupy, a na kolejny taki wyczyn musieliśmy czekać prawie przez 40 lat.
Na koniec trzeba podkreślić charakter, usposobienie Jasia Furtoka. Był bardzo lubiany przez piłkarzy, bo był bardzo kontaktowy, serdeczny. Może nie był wielkim liderem, który zawładnął całą szatnią. Był silną postacią, ale wszystko osiągał wewnętrzną skromnością, świadomością tego, co się reprezentuje. Kryło się za tym oddawanie każdemu z piłkarzy kadry to, co się mu należy. Ktoś był świetnym obrońcą, ktoś inny świetnym napastnikiem. Jasiu zawsze potrafił te cechy podkreślać. Jeśli mi zdrowie pozwoli, to stawię się na pożegnaniu Jasia. Swym uczestnictwem będę chciał podkreślić akt wielkości Jasia Furtoka.
Dariusz Dziekanowski (kolega z reprezentacji Polski: Odejście Janka jest dla mnie bardzo smutne. Znaliśmy się od 1977 r., od obozu młodzieżowej reprezentacji Polski w Ołowie, na którym w pierwszym tygodniu stawiło się 30-40 zawodników. Z tej grupy zostało ośmiu albo 10. W następnym tygodniu przyjechało kolejnych 40 i z nich zostało znowu 10 i w ten sposób stworzyliśmy reprezentację juniorów. Poznałem tam wielu późniejszych reprezentantów, jak Waldek Matysik i oczywiście Janek Furtok. Z Jankiem znaliśmy się ponad 46 lat. Graliśmy wspólnie w juniorach i w pierwszej reprezentacji. Miałem to szczęście, że więcej meczów rozegrałem z Jankiem, niż przeciwko niemu, bo był świetnym napastnikiem, który potrafił wygrywać mecze sam, niemal w pojedynkę. Janek był bardzo kreatywny, bardzo szybki, dobrze technicznie wyszkolony. Był zawodnikiem pełnym finezji. Janek nigdy nie był konfliktowym człowiekiem. Zawsze budował, a nie palił mosty między ludźmi. To był naprawdę dobry kolega, który zrobił wspaniałą karierę w Polsce i za granicą.
Mogę o nim się wyrażać w samych superlatywach. Jest mi bardzo smutno z powodu jego odejścia i pragnę złożyć kondolencję rodzinie.
Andrzej Strejlau (selekcjoner reprezentacji Polski, u którego występował Jan Furtok): Odejście Janka to wielka tragedia, której się człowiek nigdy nie spodziewał. Janek był wspaniałym kompanem. Wiecznie uśmiechniętym, wesołym. Wprowadzał zawsze dobry nastrój i dlatego taką niespodzianką był ten pierwszy sygnał, o którym zresztą poinformowali mnie Lesław Ćmikiewicz i Darek Dziekanowski. Janek z Darkiem grali razem w reprezentacji, a w klubach ze sobą rywalizowali, ale nigdy nie przekroczyli granicy fair play. Jan Furtok był cudowną postacią polskiej piłki. To był świetny drybler, szybki napastnik. Czuję wielki smutek i żal, bo odchodzi kolejna osoba niezwykle zasłużona dla polskiej piłki, po Oreście Lenczyku, Franku Smudzie, Arturze Sarnacie.
Jan Urban (trener Górnika Zabrze, przyjaciel Jana Furtoka): Wspominam go jako wspaniałego kumpla. Jasiu to legenda GKS-u Katowice, reprezentant Polski, uczestnik MŚ, natomiast przede wszystkim wspaniały człowiek. Z Jankiem nie można się było nudzić. Zawsze był uśmiechnięty, lubił pożartować. Był duszą towarzystwa. Wykonując swój zawód, czyli grę w piłkę, wykorzystał swoje możliwości wręcz znakomicie. W GKS-ie będą go pamiętać po wsze czasy. Znakomitą robotę wykonał również w Bundeslidze, gdzie strzelał mnóstwo bramek w Hamburgu i w Eintrachcie. Na pewno mógł być zadowolony ze swojej kariery i był, bo nieraz na ten temat rozmawialiśmy.
Janek był duszą towarzystwa. Nie znajdzie pan nikogo, kto by powiedział coś złego na temat Janka. On był po prostu dobrym człowiekiem. Nigdy nie szukał problemów, szedł z uśmiechem na ustach do przodu. Jako piłkarz osiągnął wiele. Jakim jest człowiekiem, okazało się, gdy GKS był w tarapatach finansowych, sportowych. Janek wziął odpowiedzialność za klub, był jego trenerem, prezesem. Starał się pomagać jak mógł, na różne sposoby. Zostawił po sobie znakomitą opinię.
Jerzy Wijas, (dobry znajomy z GKS-u Katowice i reprezentacji Polski): Janek to był świetny piłkarz i świetny człowiek. Poznaliśmy się jeszcze w latach siedemdziesiątych, w GKS-ie Katowice. Od razu było widać, że to będzie wielki grajek. Takich ludzi ze świecą szukać. Łączył nas klub i reprezentacja za czasów trenera Piechniczka. Ostatnio kontakt nam się urwał, bo zmagał się z chorobą. Niech mu ziemia lekką będzie.
Przejdź na Polsatsport.pl