“Od zachwytu do serii niepowodzeń – tak wyglądała pierwsza część sezonu hiszpańskiej ekstraklasy w wykonaniu piłkarzy Barcelony. Rok zakończyli bolesną porażką Atletico Madryt (1:2), po której trener Hansi Flick przyznał, że świąteczna przerwa wszystkim się przyda.”, — informuje: www.polsatsport.pl
Od zachwytu do serii niepowodzeń – tak wyglądała pierwsza część sezonu hiszpańskiej ekstraklasy w wykonaniu piłkarzy Barcelony. Rok zakończyli bolesną porażką Atletico Madryt (1:2), po której trener Hansi Flick przyznał, że świąteczna przerwa wszystkim się przyda.
ZOBACZ TAKŻE: Hajto i Kołtoń rozdali rózgi za 2024 rok. Oberwało się reprezentantom Polski
W sobotę na stadionie Montjuic – zastępczym obiekcie na czas przedłużającego się remontu Camp Nou – Barcelona przegrała mecz, podsumowujący pierwszą część sezonu. Po dość szybkim uzyskaniu prowadzenia po golu Pedriego, ekipa Flicka z minuty na minutę coraz bardziej zawodziła, czego dopełnieniem było trafienie na 1:2 Norwega Alexandra Sorlotha w doliczonym czasie gry.
To kolejne w ostatnich tygodniach spotkanie, w którym Barcelona miała przewagę, ale nie potrafiła wygrać. Z ostatnich siedmiu ligowych potyczek tylko jedną zakończyła z kompletem punktów.
„Jestem bardzo dumny ze swoich zawodników, ale jednocześnie bardzo rozczarowany wynikiem” – podsumował Flick.
Były trener Bayernu Monachium i reprezentacji Niemiec, który Barcelonę objął w letniej przerwie między sezonami, początkowo był traktowany niczym zbawca. Zapewnił drużynie najlepsze otwarcie La Liga w historii, ale rok kończy z bagażem już pięciu porażek, czyli większym niż jego poprzednicy, jak Quique Setien, Ronald Koeman czy Xavi Hernandez. Mając 38 punktów na półmetku rozgrywek „Barca” Flicka jest gorsza nawet od zeszłorocznego osiągnięcia Xaviego (41 pkt), za co legendarny w przeszłości kapitan zespołu był ostro krytykowany.
W ostatnich siedmiu kolejkach ligowych FC Barcelona zdobyła pięć punktów na możliwych 21, stąd nie może dziwić opinia niemieckiego trenera, który określił ten okres „g….-miesiącem”.
Problemy zaczęły się 10 listopada od porażki z Realem Sociedad San Sebastian 0:1 i zbiegły się z urazem odkrycia tegorocznego Euro 2024 Lamine Yamala. 17-letni skrzydłowy pauzował ponad trzy tygodnie, a po powrocie nie imponował już tak bardzo, jak przed przerwą i nie zdobył żadnej bramki. Co więcej, kontuzja się odnowiła, barcelońska perełka opuściła konfrontację z Atletico, a w klubie mówi się, że znowu absencja może potrwać około trzech tygodni.
Kolejne zmartwienie Flicka to spadek skuteczności Lewandowskiego. 36-letni snajper, który opuścił listopadowe mecze reprezentacji Polski z powodu bólu dolnej części pleców, także po krótkiej przerwie nie wrócił do dyspozycji z początku rozgrywek, kiedy strzelał bramkę za bramką. Uzbierał ich w tym sezonie klubowym już 23, ale w grudniu uzyskał tylko jedną. Po sobotniej porażce Polak, który zmarnował jedną wyśmienitą okazję, mówił o „wściekłej” szatni i nie krył niezadowolenia.
„W ostatnich dwóch czy trzech meczach mieliśmy bardzo dobre szanse na strzelenie gola, które zmarnowaliśmy. Ja sam miałem wrażenie, że brakuje mi trochę spokoju w polu karnym i być może wiary w siebie” – powiedział przed kamerami LaLiga TV.
Sytuację podsumował Flick, który podkreślił, że świąteczna przerwa wszystkim z zespołu dobrze zrobi.
„Nie ma co mówić o jakości gry, przede wszystkim musimy nauczyć się grać mądrzej. Przegraliśmy trzy ostatnie mecze ligowe u siebie, a to nie jest normalne. Trzeba nad tym popracować” – dodał.
„Barca” jest trzecia w tabeli hiszpańskiej ekstraklasy, o dwa punkty za Realem i trzy za Atletico, które rozegrały o jeden mecz mniej. Dużo lepiej idzie jej w Lidze Mistrzów – wygrała pięć z sześciu spotkań i z 15 pkt jest druga w łącznej tabeli, za Liverpoolem.
Nowy rok ekipa ze stolicy Katalonii zacznie 4 stycznia pojedynkiem w Pucharze Króla z czwartoligowym Barbastro, a następnie uda się do Rijadu na Superpuchar Hiszpanii, w którym w półfinale zagra z Athletikiem Bilbao.
CM, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl