“Co to był za wieczór z Ligą Mistrzów! Wtorek 21 stycznia okazał się jednym z najbardziej emocjonujących dni tej edycji. Szalony mecz Benfiki z Barceloną, zakończony hokejowym wynikiem. Dramat pogrążonej w kryzysie Borussii Dortmund. Emocje do samego końca w Madrycie i Liverpool, który nadal nie stracił choćby punktu. Działo się!”, — informuje: www.sport.pl
Barcelona nie do zdarcia. Co zrobiła Benfica?! Atak starał się nadrabiać, Lewandowski wykorzystał oba rzuty karne wywalczone przez zespół. Do siatki trafił także Raphinha i gdy wydawało się, że to wszystko za mało, w 86. minucie gola na 4:4 zdobył Eric Garcia. Koniec? Skądże znowu! W szóstej minucie doliczonego czasu gry na 5:4 dla Barcelony trafił Raphinha, który złapał rywali kontratakiem. Szaleństwo, szaleństwo, SZALEŃSTWO! Zakończone jednak triumfem Barcelony. Katalończycy w szalonym stylu zapewnili sobie bezpośredni awans do 1/8 finau Ligi Mistrzów.
Borussia z piekła do jeszcze głębszego piekła Borussia Dortmund grała ważny mecz nie tylko pod kątem samej Ligi Mistrzów, ale i przyszłości trenera Nuriego Sahina (oraz jego asystenta Łukasza Piszczka). BVB przegrało trzy ligowe mecze z rzędu, co sprawiło, że wedle doniesień starcie z Bologną mogło być nawet o posadę tureckiego szkoleniowca. Niemiecki zespół długo prowadził po wykorzystanej w 15. minucie jedenastce Sehou Guirassy’ego. Jednak to, co wydarzyło się między 71. a 72. minutą, zaszokowało Dortmund.
Najpierw z kilku metrów Gregora Kobela pokonał niepilnowany w polu karnym Thijs Dallinga. Ledwie 60 sekund później było już 2:1 dla Bologni. Fatalną serię nieporozumień w defensywie BVB wykorzystał Samuel Illing Junior. Koszmar Borussii, która nie potrafiła odrobić strat. Dortmundczycy mogli być na drugim lub trzecim miejscu po tej kolejce. Zamiast tego spadli już teraz na trzynastą lokatę i to przed środowymi starciami.
Liverpool nadal jest Liverpoolem Lider tabeli Liverpool nie miał lekko u siebie z Lille, mimo sprzyjających okoliczności. Anglicy prowadzili do przerwy 1:0 po golu Salaha, a w 59. minucie czerwoną kartkę obejrzał defensor Francuzów Aissa Mandi. Trzy minuty po tym zdarzeniu gola strzeliło… Lille. Konkretnie Jonathan David. Zespół Arne Slota szybko otrząsnął się z szoku. Na 2:1 podwyższył Harvey Elliott, co okazało się golem decydującym o zwycięstwie „The Reds”, którzy nadal jako jedyni nie stracili nawet punktu w fazie ligowej Ligi Mistrzów i są rzecz jasna pewni gry w 1/8 finału.
Argentyńska noc w Madrycie, nieudana remontada w Belgradzie Jeżeli chodzi o pozostałe mecze, aż pięć goli zobaczyliśmy w Belgradzie, gdzie Crvena zvezda niemalże dokonała remontady, po tym jak do przerwy przegrywała 0:3 z PSV Eindhoven. Ostatecznie skończyło się 2:3, a Serbowie nie mają szans na grę choćby w barażach o 1/8 finału. PSV z kolei najpewniej będzie mieć wszystko w swoich nogach, choć w ostatniej kolejce grają z niepokonanym Liverpoolem.
Stuttgart ograł na wyjeździe będący nadal bez choćby punktu Slovan Bratysława 3:1, natomiast Juventus tylko zremisował w Belgii z Club Brugge 0:0 i wciąż nie może być pewien nawet play-off (Top 24). Kolejki dopełnił triumf Atletico Madryt nad Bayerem Leverkusen 2:1, dzięki dubletowi Juliana Alvareza. Hiszpanie mają awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów w swoich nogach. Mistrzowie Niemiec muszą czekać na wyniki środowe, by wiedzieć, w jakiej znajdą się sytuacji.
W spotkaniach rozpoczętych o godzinie 18:45 Atalanta Bergamo urządziła sobie strzelaninę i rozgromiła u siebie 5:0 Sturm Graz. Z kolei Monaco dzięki fenomenalnej dyspozycji Radosława Majeckiego ograło 1:0 Aston Villę.
Wyniki wtorkowych spotkań 7. kolejki fazy ligowej Ligi Mistrzów:
- Benfika Lizbona – FC Barcelona 4:5
- Liverpool – Lille 2:1
- Bologna – Borussia Dortmund 2:1
- Crvena zvezda Belgrad – PSV 2:3
- Atletico Madryt – Bayer Leverkusen 2:1
- Club Brugge – Juventus Turyn 0:0
- Slovan Bratysława – Stuttgart 1:3
- Atalanta Bergamo – Sturm Graz 5:0
- Monaco – Aston Villa 1:0