“„Chcę wyrazić oburzenie sposobem komunikowania się członków komisji i określania samolotu, który leciał do Smoleńska. To były tak niegodne słowa, tak niegodne określenia, że w obliczu obecności na tej sali osób najbliższych tych, którzy zginęli, nie będę ich przytaczał” – powiedział wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz w piątek Sejmie, referując raport opublikowany przez Zespół ds. oceny funkcjonowania podkomisji smoleńskiej. „Konserwa. Tak pan wraz ze swoimi współpracownikami określał statek powietrzny, który rozbił się pod Smoleńskiem” -…”, — informuje: www.rmf24.pl
Aktualizacja: 2 minuty temu
Wicepremier podkreślił, że jego zespół nie zajmował się badaniem przyczyn katastrofy, ale oceną działania podkomisji smoleńskiej w czterech obszarach: legalności, celowości, rzetelności i gospodarności. W tych czterech obszarach zespół negatywnie ocenił działalność komisji (…). Podkomisja nigdy nie przeprowadziła oględzin miejsca katastrofy – powiedział szef MON.
Dlatego raport pana Jerzego Millera jest nadal oficjalnym i obowiązującym dokumentem – podkreślił.
Koszty związane z zabezpieczeniem funkcjonowania podkomisji smoleńskiej wyniosły ponad 34,5 mln zł. Do tej kwoty należy doliczyć bezpowrotne zniszczenie użytego do eksperymentów drugiego samolotu, Tu-154 o numerze bocznym 102. Jego wartość wyceniono na 47 mln. W sumie daje to ponad 81 mln zł, które Skarb Państwa poniósł na rzecz działania podkomisji pana Macierewicza – powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz.
Wicepremier powiedział także, że „przez sześć lat pracy podkomisja smoleńska nie była w stanie sformułować wniosków i rekomendacji, by do takich katastrof nie dochodziło”.
Możecie się na to oburzać, ale oczekiwałbym jednak od środowiska politycznego, które dostało tak dużo głosów, aby się z tego rozliczyło – powiedział do polityków Prawa i Sprawiedliwości, w tym do Antoniego Macierewicza obecnego na sali sejmowej.
Pan bezpowrotnie zagubił dowody, które komisja Millera i polscy prokuratorzy pozyskali w Smoleńsku. Część z nich pozwolił pan zniszczyć, a część zgubić (…). Zniszczyliście wiele życiorysów – powiedział Cezary Tomczyk, który zabrał głos po Władysławie Kosiniaku-Kamyszu.
Rekordzista, członek podkomisji, zarobił prawie milion złotych. 900 tysięcy. A efekty państwo doskonale znacie – dodał.
Kolejno zszedł z mównicy sejmowej, podszedł do Antoniego Macierewicza i pokazał mu pismo, na którym widnieje jego podpis szefa podkomisji smoleńskiej.
Artykuł w trakcie aktualizacji.