“„Ustawa incydentalna nie ułatwi w żaden sposób rozstrzygnięcia wyborów. Ta ustawa jest niekonstytucyjna” – mówił poseł PiS Marcin Przydacz, który był Gościem Krzysztofa Ziemca w RMF FM. Zapytany o to, czy Jacek Siewiera, szef BBN, zamierza zrezygnować ze swojej funkcji przed końcem kadencji Andrzeja Dudy, były prezydencki minister odparł: „Wiem ze swoich źródeł, że rzeczywiście czas funkcjonowania ministra Siewiery w Pałacu Prezydenckim powoli dobiega końca”. Polityk PiS powiedział też, że wizyta Trumpa w Polsce wiosną jest możliwa. „Boję…”, — informuje: www.rmf24.pl
„Ustawa incydentalna nie ułatwi w żaden sposób rozstrzygnięcia wyborów. Ta ustawa jest niekonstytucyjna” – mówił poseł PiS Marcin Przydacz, który był Gościem Krzysztofa Ziemca w RMF FM. Zapytany o to, czy Jacek Siewiera, szef BBN, zamierza zrezygnować ze swojej funkcji przed końcem kadencji Andrzeja Dudy, były prezydencki minister odparł: „Wiem ze swoich źródeł, że rzeczywiście czas funkcjonowania ministra Siewiery w Pałacu Prezydenckim powoli dobiega końca”. Polityk PiS powiedział też, że wizyta Trumpa w Polsce wiosną jest możliwa. „Boję się tylko, że nasz rząd stwierdzi, że taka wizyta jest nam niepotrzebna. Istnieje obawa, że Trump mógłby przyjechać i skrytykować rząd za to, co robi z prokuraturą” – mówił Marcin Przydacz.
Ustawa incydentalna jest niekonstytucyjna. Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego jeszcze z 2006 roku dawno, dawno temu wskazywało zakaz zmiany zasadniczych elementów prawa wyborczego – szeroko pojętego – na 6 miesięcy przed wyborami. Mamy 4 miesiące do wyborów – wskazywał b. prezydencki minister ds. polityki zagranicznej. Po drugie zmiana w tym zakresie praktyki w Sądzie Najwyższym szłaby w poprzek absolutnie wszystkiego tego, co pan prezydent w ostatnim czasie robił i mówił – dodał polityk.
Mieliby orzekać sędziowie w większości powołani jeszcze za czasów PRL u, część z nich będąca kiedyś członkami PZPR – podsumował Marcin Przydacz.
Krzysztof Ziemiec zapytał, jak będzie wyglądać rzeczywistość polityczna po II turze wyborów prezydenckich. Ilu będziemy mieć prezydentów? Chodzi o to, że oprócz ustępującego prezydenta Andrzeja Dudy, będzie ten nowo wybrany, ale z powodu niejasności co do tego, kto ma zatwierdzić wynik wyborów, władzę mógłby sprawować wówczas marszałek Sejmu.
Konstytucja tutaj mówi w sposób jasny: Prezydent RP pełni urząd do momentu złożenia zaprzysiężenia przez kolejnego prezydenta. A więc w tym wypadku, jeśli wygra Karol Nawrocki, a mam taką głęboką nadzieję i przekonanie, to w sierpniu zostanie zaprzysiężony. Natomiast marszałek Sejmu przejmuje obowiązki tylko na wypadek opróżnienia stanowiska bądź też niemożności pełnienia go. Tak było po Smoleńsku – odpowiedział Przydacz.
A co, jeśli wygra Rafał Trzaskowski? Jeśli Rafał Trzaskowski, nie daj Boże, wygrałby znaczącą większością i Sąd Najwyższy nie wskazałby na żadne nieprawidłowości, no to jest oczywiste, że to on złoży przysięgę – powiedział Przydacz. Dodał też, że nie wyobraża sobie szturmu niezadowolonych wyborców na Belweder, jak to się stało w przypadku zwolenników Donalda Trumpa i ataku na Kapitol.
Mam nadzieję, że nie będzie żadnych nieprawidłowości, choć my mamy już świadomość, że dzisiaj ta kampania już zaczyna być nierówna. Główną partię opozycyjną pozbawia się środków finansowych (…). Na ten moment nie mamy żadnych pieniędzy. Zero. W sposób nielegalny są blokowane – mówił polityk PiS.
Przydacz stwierdził, że na to, co wydarzy się po II turze wyborów prezydenckich, wpływ będzie miał styl kampanii. Jeśli ona będzie fair, na równych zasadach, to pewnie te emocje ostygną. Natomiast jeśli dojdzie do oszustw, przekłamań, fałszerstwa, a to nie jest wykluczone, to te emocje ludzkie będą gigantyczne. A już na pewno w sytuacji, w której to zwycięstwo Karolowi Nawrockiemu mogło być ukradzione. Wszyscy wiedzą o tym, że wygrywa wybory, a Szymon Hołownia plus część grupy sędziowskiej i kilku polityków orzeka zupełnie coś innego. No, to rzeczywiście wywołałoby chaos, co nam jest absolutnie niepotrzebne w kontekście także sytuacji bezpieczeństwa – zaznaczył.
Kolejnym tematem były Stany Zjednoczone i prezydentura Donalda Trumpa. Czy Polacy w USA mają prawo obawiać się deportacji? – zapytał Krzysztof Ziemiec.
To nie Amerykanie nakręcają taką psychozę, tylko Donald Tusk postanowił wejść w rolę jastrzębia antyamerykańskiego – odpowiedział Marcin Przydacz.
Wskazał, że Donald Trump nie mówił w kontekście deportacji o Polakach żyjących w USA. Wręcz przeciwnie. O Polaków Trump zabiegał bardzo mocno w wyborach. A po drugie ta dyskusja dotyczyła nielegalnych imigrantów, głównie z Południa, z granicy meksykańskiej – mówił polityk PiS.
Donald Tusk dzisiaj powinien zamiast straszyć Polaków, wysyłać dyplomatów do Waszyngtonu, rozmawiać z Donaldem Trumpem – podsumował Przydacz.
Zapytany, co by doradził premierowi Tuskowi w sprawie polityki wobec USA, odpowiedział: W pierwszej kolejności doradzałbym mu przezorność i nie obrażanie prezydenta Stanów Zjednoczonych, nie stawianie wszystko na jeden żeton. Mądra polityka, taką jak myśmy prowadzili, to było utrzymywanie dobrych relacji zarówno z jednym, jak i z drugimi. Biden był w Warszawie, Obama był w Warszawie, Trump był w Warszawie za naszych rządów.
Krzysztof Ziemiec zapytał swojego gościa, czy jest szansa to, żeby prezydent Stanów Zjednoczonych przyjechał do Polski na szczyt Trójmorza w kwietniu. Zdaniem Marcina Przydacza jest to możliwe ze względu na to, że to ostatnia kadencja Andrzeja Dudy, który jest pomysłodawcą inicjatywy Trójmorza.
Ta inicjatywa była ważna dla Donalda Trumpa. Ostatnia wizyta w Polsce to był właśnie szczyt inicjatywy Trójmorza na Zamku Królewskim w Warszawie. (…) Myślę, że nadal jest ważna. Inwestował i politycznie, i finansowo. Mike Pompeo obiecywał konkretne pieniądze na fundusz Trójmorza, na inwestycje infrastrukturalne – mówił polityk.
Jak jednak dodał, to, czy Donald Trump przyjedzie do Polski, zależy w dużej mierze od polskiej dyplomacji. Tym bardziej, że szczyt ma się odbyć w kwietniu. Zdaniem posła PiS do tego czasu amerykański prezydent już uporządkuje sprawy wewnętrzne i zacznie bardziej interesować się sprawami międzynarodowymi.
Boję się tylko, że nasz rząd stwierdzi, że taka wizyta jest nam niepotrzebna – powiedział Przydacz. Istnieje obawa, że Trump mógłby przyjechać i skrytykować rząd za to, co robi z prokuraturą – dodał Gość Krzysztofa Ziemca.
Na pytanie, czy PiS chciałby, żeby prezydent USA wsparł kampanię Karola Nawrockiego, były wiceszef dyplomacji odpowiedział, że „wolałby, by to Polacy decydowali w stu procentach”.
Natomiast sygnały z zagranicy zawsze jakieś płyną. Jedni mają lepsze relacje z Brukselą, inni mają z Waszyngtonem. Środowisko konserwatywnej centroprawicy ma dużo lepsze relacje z Waszyngtonem niż centrolewica. My budowaliśmy relacje z Amerykanami – dodał.
Krzysztof Ziemiec zapytał swojego gościa o to, czy Jacek Siewiera, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, zamierza zrezygnować ze swojej funkcji przed końcem kadencji Andrzeja Dudy.
To nieoficjalne informacje – odpowiedział Marcin Przydacz. Wiem ze swoich źródeł, że rzeczywiście czas funkcjonowania ministra Siewiery w Pałacu Prezydenckim powoli dobiega końca – odpowiedział były prezydencki minister.
Dopytywany, co się stało, odpowiedział, że możliwości są dwie. Albo pracownik nie chce dłużej pełnić tej funkcji, albo – co w moim przekonaniu jest bardziej prawdopodobne – pracodawca uznał, że pewna formuła współpracy się wyczerpuje i będzie tę funkcję proponował komuś innemu – wyjaśnił.
WAŻNA AKTUALZACJA: Szefowa Kancelarii Prezydenta Małgorzata Paprocka poinformowała PAP w sobotę około godz. 14, że szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera złożył na ręce prezydenta Andrzeja Dudy rezygnację ze sprawowanej funkcji.
Przydacz zaprzeczył medialnym doniesieniom, że Jacek Siewiera miałby zastąpić Karola Nawrockiego w wyścigu o Pałac Prezydencki. Mamy świetnego kandydata. Nie sądzę – mówiąc szczerze – że Jacek Siewiera może wrócić na giełdę kandydatów. Ta muzyka już przebrzmiała – powiedział polityk PiS.
Kolejnym tematem była sprawa apartamentu w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, który wynajmował przez wiele dni Karol Nawrocki. Władze muzeum w oświadczeniu zaprzeczają, że apartamenty w muzeum powstały jako mieszkania przeznaczone dla poprzedniej dyrekcji. Wskazują również na nieprawidłowości w wynajmie pokoi przez byłego dyrektora Karola Nawrockiego.
Zdaniem Przydacza, sprawa mieszkania to element brudnej kampanii, a Karol Nawrocki jest atakowany od samego początku nieprawdziwymi doniesieniami.
Karol Nawrocki mieszkał tam w trakcie kwarantanny po to, żeby nie tracić możliwości pracy – mówił Przydacz.
Krzysztof Ziemiec zauważył, że koszt wynajmu apartamentu to 25 tys. złotych już po zniżce. Prowadzący zapytał, czy nie lepiej było po prostu zapłacić.
Karol Nawrocki mieszka w Gdańsku parę kilometrów od tego muzeum – odpowiedział gość.
To po co mu takie służbowe mieszkanie? – dopytywał Krzysztof Ziemiec.
Po to, żeby mógł pełnić funkcję. Chyba lepiej, żeby w trakcie kwarantanny był w muzeum, podpisywał dokumenty, podejmował decyzje, a nie mieszkał w domu, zupełnie wyłączony, nie pracując. Muzeum jest dziś zarządzane przez nominatów dzisiejszej władzy, więc to jest brudna kampania. Chce się oczernić Karola Nawrockiego – odpowiedział polityk PiS.
Marcin Przydacz był też pytany o sprawę 800 plus dla ukraińskich dzieci. Polityk tłumaczył, że Prawo i Sprawiedliwość od dawna mówiło, że w wypłacie świadczenia dochodziło do pewnych nieprawidłowości.
Mówiliśmy o tym w maju (…) Jeżeli mamy do czynienia z sytuacją, że ktoś pobiera 800 plus, a nie ma go tu w Polsce, wyjechał, nie pracuje, albo próbuje oszukiwać nasz system, to my od samego początku mówiliśmy, że takie działania trzeba ukrócić. Wtedy, w maju, koalicja rządząca odrzuciła nasze pomysły – powiedział polityk.
Na pytanie, czy to nie pogorszy naszych relacji z Kijowem, były wiceminister spraw zagranicznych odpowiedział, że pogorszyć te relacje może jedynie niereagowanie na nasze oczekiwania. Jak dodał, chodzi o sprawę ekshumacji na Wołyniu.
Nie może być tak, że jeden daje, a drugi tylko bierze. Ukraina była w trudnej sytuacji, trzeba było ją wesprzeć, ale to nie znaczy, że Kijów nie powinien zareagować też pozytywnymi gestami – powiedział Przydacz.
Krzysztof Ziemiec pytał, czy społeczność międzynarodowa już zapomniała o białoruskim reżimie i nikt już nie zajmuje się tematem wyborów, które jutro mają się tam odbyć.
Opozycja została złamana. Mickiewicz (…) mówił, że nasz naród jest jak lawa, podobnie myślę jest z narodem białoruskim, że może z wierzchu jest przyschnięta, ale wewnątrz buzuje. To też nie jest naród bardzo agresywny, ale kiedyś przyjdzie taki moment, kiedy zawalczą o swoją demokrację – powiedział poseł PiS..
Polityk przyznał, że nie wierzy, żeby wkrótce doszło do wielkich demonstracji w Mińsku. Reżim łamie tam jakiekolwiek ogniska tlącej się opozycji – stwierdził.