“„Każde wybory mają takiego czarnego konia. Tym razem może nim być Krzysztof Stanowski i bardzo mnie to cieszy. On buszuje w ogródku prawicy i skrajnej prawicy. Do ogródka szeroko rozumianej Lewicy nie wejdzie” – mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM poseł Tomasz Trela.”, — informuje: www.rmf24.pl
Aktualizacja: 50 minut temu
Na razie ta propozycja nie jest rozpatrywana – mówił i dodał: Myślę, że wyścig o prawicowego wyborcę przybiera taką formę… Żeby to się źle nie skończyło.
Lewica nie będzie brała udziału w bijatyce między Trzaskowskim i Nawrockim. Mamy plan i koncepcję programową i nie będziemy tego zmieniać – zaznaczył poseł.
Emocje budzi tzw. ustawa incydentalna. Według projektu o ważności wyborów miałoby rozstrzygać 15 najstarszych stażem sędziów Sądu Najwyższego. Lewica nie poprze tej ustawy.
My uważamy, że incydentalne rzeczy nie powinny się wydarzyć. Incydentalność jest zawsze gorsza niż systemowość. Powinna się wydarzyć duża reforma SN i taki projekt powinien przedstawić minister sprawiedliwości a nie grupa posłów – mówił Trela.
Jak mówi poseł, nie należy „popadać w paranoję” z powodu zbliżających się wyborów prezydenckich. Trela jest przekonany, że wybory odbędą się zgodnie ze standardami demokratycznymi. Proces wyborczy jest na każdym etapie weryfikowany – podkreślił.
Na stwierdzenie prowadzącego, że wybory mogą zostać zakwestionowane, z powodu niewypłacenia środków dla PiS za kampanię parlamentarną, poseł Lewicy odpowiedział: Minister Domański zrobił bardzo słusznie. PKW napisała jedno w pierwszym paragrafie, a potem zanegowała to w drugim. Jeśli PKW zatwierdza sprawozdanie, niech napisze to carte blanche. Ja bym PiS-owi złamanego grosza nie wypłacił za to, co robił w kampanii.
Zdaniem gościa RMF FM, Karol Nawrocki po prostu nie wygra wyborów prezydenckich, a zadaniem całej „koalicji 15 października” jest spowodowanie, by jego porażka była jak najbardziej dotkliwa.
Trzeba zrobić wszystko, by nie wygrać „na żyletki”, tylko wygrać z dużą przewagą. Żeby druga strona nie miała wątpliwości i żeby „buzia była zamknięta” – stwierdził.
We wtorek swój akces w wyborach prezydenckich zgłosił dziennikarz Krzysztof Stanowski, stwierdzając, że zamierza kandydować, ale nie zamierza zostać prezydentem. Nie jest tajemnicą, że ze startu Stanowskiego najmniej cieszy się Konfederacja. W przeciwieństwie do Tomasza Treli…
W każdej kampanii jest taki czarny koń. Stanowski może nim być teraz. Ja się z tego cieszę, bo on buszuje w ogródku prawicy i skrajnej prawicy. Będzie odbierał głosy Nawrockiemu, Mentzenowi, może trochę centrowemu Trzaskowskiemu, ale do ogródka Lewicy nie zawita, bo nie ma tam czego szukać – ocenił poseł.
A jak rysują się perspektywy dla kandydatki Lewicy Magdaleny Biejat? Bijemy się o każdy głos – deklaruje Trela i przypomina, że wyniki przedwyborczych sondaży często nie mają nic wspólnego z wyborczą rzeczywistością.
Wraz z objęciem urzędu prezydenta przez Donalda Trumpa, blady strach padł na lewicowe ugrupowania także w Europie. Pod znakiem zapytania znalazła się polityka otwartych drzwi dla migrantów, a także postulaty walki z ociepleniem klimatu i przeciwdziałaniu degradacji środowiska.
Trela uważa, że Lewica nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, chociaż przyznaje, iż np. Zielony Ład powinien być lepiej dostosowany do sytuacji gospodarczo-klimatycznej, a nie powinien uderzać w rolników i inne branże produkcyjne.
Jednocześnie poseł twierdzi, że Lewica w Polsce konsekwentnie opowiada się za uszczelnianiem granic, ale uważa jednocześnie, że prawo azylowe jest niezbywalnym prawem każdego człowieka. Trela wyraził też nadzieję graniczącą z przekonaniem, że wiatr politycznych zmian nie spowoduje, iż Donald Tusk wycofa się z planów budowy elektrowni atomowej i pozyskiwania energii ze źródeł odnawialnych.
Pytany o prace komisji śledczej ds. Pegasusa Tomasz Trela mówił, że PiS uporczywie je utrudnia. W przyszłym tygodniu Sąd Okręgowy w Warszawie podejmie decyduje, czy Zbigniew Ziobro (były minister sprawiedliwości ) zostanie doprowadzony. To będzie drugi świadek doprowadzony na posiedzenie komisji – mówił Trela.
Jego zdaniem odpowiedzialność powinien ponieść także prezes PiS Jarosław Kaczyński. Czasy się zmieniły Panie prezesie. I na pana pewnie też przyjdzie czas, żeby Pan odpowiedział za to, co Pan robił (…) Zobaczymy, kto pierwszy się wysypie i wsypie Kaczyńskiego – dodał.