„W sumie Donald Trump otrzymuje 230 głosów w Kolegium Elektorów wobec 205 na Kamalę Harris„, informuje: www.radiosvoboda.org
Karolina Północna, a także Pensylwania, Georgia, Nevada, Arizona, Michigan i Wisconsin są w tym roku uważane za „swingersów”. Razem dają 93 głosy elektorskie. Największym i najważniejszym z tych stanów jest Pensylwania, licząca 19 elektorów.
W sumie Donald Trump otrzymuje 230 głosów w Kolegium Elektorów wobec 205 na wiceprezydent Kamalę Harris, kandydatkę Partii Demokratycznej.
Pierwszy kandydat, który uzyska 270 głosów Kolegium Elektorów, zostanie 47. prezydentem kraju.
Wybory prezydenckie w USA mają charakter pośredni. Formalnie Amerykanie głosują na elektorów – wyjątkowych ludzi, którzy w grudniu w Waszyngtonie oddają swój głos na kandydata popieranego przez wyborców.
Elektorów jest tylko 538. Ich liczba w każdym stanie jest inna, rozkłada się ona w przybliżeniu proporcjonalnie do liczby ludności. Najbardziej zaludnione stany mają 54 wyborców w Kalifornii, 40 w Teksasie Najmniej (po trzech wyborców w każdym) jest w Północnej i Południowej Dakocie, Wyoming, Vermont, Delaware, na Alasce i w Dystrykcie Kolumbii.
Czytaj także: Większość wyborców w USA już we wrześniu wybrała kandydata – CNN
Zwycięzca głosowania w danym stanie otrzymuje od razu głosy wszystkich wyborców z tego stanu (są dwa wyjątki – Nebraska i Maine, gdzie liczba wyborców jest dzielona w zależności od procentu wyników głosowania). Do ostatecznego zwycięstwa nie jest konieczne, aby kandydat uzyskał głosy większości Amerykanów w ogóle ani nawet zwyciężył w większości stanów – najważniejsze jest, aby zwyciężył jakąkolwiek przewagą w tych stanach, w których większość żyje populacja.
W większości stanów wynik można przewidzieć z dużym prawdopodobieństwem, ponieważ jeden z kandydatów ma wyraźną przewagę. O wyniku głosowania decydują zatem tzw. państwa „wahające się”, w których przed rozpoczęciem głosowania szanse kandydatów na zwycięstwo są w przybliżeniu równe.