“Alaksandr Łukaszenka chce wykorzystać tereny skażone po katastrofie w Czarnobylu. – To brudna bomba po białorusku – twierdzi jeden z naukowców.”, — informuje: wiadomosci.gazeta.pl
Plan Łukaszenki: „Większość badanych działek to podmokłe łąki aluwialne – nieprzydatne gospodarczo tereny regularnie zalewane. Jednak część gruntów uznano za dostatecznie czyste i żyzne, by zwrócić je rolnictwu. Białoruscy naukowcy orzekli, że dla sianokosów, wypasu bydła, a nawet zasiewów nadaje się łącznie 8240,4 hektara” – informuje Biełsat.
„Brudna bomba po białorusku”: Chemik i specjalista ds. bezpieczeństwa promieniotwórczego Siarhiej Biesarab w rozmowie z Biełsatem stwierdził, że przywracanie gospodarce terenów skażonych to „brudna bomba po białorusku”. Promieniotwórcze pierwiastki zostaną bowiem rozprzestrzenione po całym kraju. Jak dodał, oddanie tych terenów rolnikom może mieć katastrofalne skutki. Cez i stront, które wniknęły w glebę na głębokość 15-20 cm, mogą zostać „podniesione z grobu”. Co więcej, Narodowa Akademia Nauk Białorusi przyjęła, że można pozyskiwać drewno z obszarów trzy razy bardziej skażonych, niż wynosi norma pozwalająca na zamieszkanie. – Użytkowania gospodarczo terenów skażonych cezem-137 na poziomie 40 Ci/km² nie można nazwać inaczej niż ludobójstwem i celowo zaplanowaną dywersją – zaznaczył Siarhiej Biesarab.
Czytaj także: Zostawiła 30 kotów bez jedzenia i picia w małym mieszkaniu. Miała wrócić za kilka tygodni. „Koszmar”.
Źródło: Biełsat