“Tvn24.pl opisuje wątpliwości dotyczące zdarzenia z udziałem dyrektora Studium Europy Wschodniej Jana Malickiego. Naukowiec miał zostać pobity pod koniec ubiegłego roku. Policja do tej pory nie znalazła na to dowodu.”, — informuje: wiadomosci.gazeta.pl
Wtpliwoci w sprawie pobicia Jana Malickiego. Media: Policja nadal nie znalaza dowodu
Nagrania z monitoringu: Tvn24.pl przeanalizował dokumenty dotyczące sprawy i nagrania z monitoringu. Jak informuje portal, o godzinie 22.16 kamera zarejestrowała, jak Malicki idzie chwiejnym krokiem wzdłuż budynku Wydziału Neofilologii Uniwersytetu Warszawskiego. Minutę później przeszedł na czerwonym świetle przez przejście dla pieszych, a następnie skręcił w kierunku parku. O godz. 22.18 naukowiec, jak informuje portal, „zniknął za drzewami” i od tej chwili nie widać go już na nagraniu. Służby mają być przekonane, że Malickiego nikt nie śledził. Szef SEW został odnaleziony na schodkach ok. 30 metrów od ulicy Oboźnej. Kamera monitoringu nie obejmuje tego miejsca. 6 minut pod tym, jak Malicki zniknął z pola widzenia kamery, do pogotowia wpłynęło wezwanie do mężczyzny, który „spadł ze schodków w parku i potrzebuje pomocy”. Pogotowie wezwał mężczyzna, który siedział na ławce oddalonej o 15 metrów od schodków, na których znaleziono Malickiego. Ławka jest ustawiona tyłem do tego miejsca i mężczyźni nie widzieli Malickiego, ale słyszeli odgłos „jakby coś upadło na schodach”.
Kiedy powiedział o pobiciu: Ratownicy napisali w dokumentacji, że pacjent pod wpływem alkoholu spadł ze schodków. Malicki, według tvn24.pl, nie powiedział im o pobiciu. Nie wspomniał o tym także lekarzom w szpitalu. Placówkę opuścił na własne życzenie. Jak relacjonował, rano poczuł się znacznie gorzej i wezwał karetkę. Dopiero wówczas powiedział lekarzom, że został pobity. Do momentu publikacji prasowych policja nie miała informacji o pobiciu. Sprawą zajęła się z własnej inicjatywy po materiałach w mediach. W śledztwie dotychczas przesłuchano 10 osób, m.in. strażników miejskich, ratowników medycznych i mężczyzn, którzy wezwali pogotowie. Naukowiec został przesłuchany już 4 razy.
Więcej informacji w artykule „Napaść na profesora UW. 'Co najmniej jeden z napastników pochodził ze Wschodu'”
Źródła: Tvn24.pl, Gazeta.pl